2. Two ghosts

7 0 0
                                    

W pokoju przebrałem się w bardziej imprezowe ubranie. Jest jakoś godzina 19, gotowy zszedłem na dół. Na dole, w kuchni znalazłem karteczkę. Pewnie od rodziców. 
Zaczynam ja czytać. Miałem rację. Napisali że wyjeżdżają na weekend i nie nieśli czasu kiedyś się pożegnać. Chociaż u nich to normalne, ale przywykłem. Nagle zaczął wibrować mi telefon. Ktoś dzwoni. Na wyświetlaczu pojawił się numer oraz napis babcia.

-Cześć babciu, coś się stało? -zapytałem

-Cześć Lou, tu Daisy.

-No hej, co jest?

-Chcialam się zapytać czy jesteś w domu, bo chciałyśmy z Phoebe wracać już do domu.

A no tak, dziewczyny są u dziadków na wakacjach.

-No kurde młoda, bo tak się składa że miałem iść dziś na imprezę. - odezwałem się po czym wtrąciłem - bardzo chcecie wracać czy jutro po was podjechać?

-Bardzo

-No dobra, ogarnięcie się tam, będę za jakieś pół godziny, pa

-Dzięki, pa

Dobra no to nici z imprezy. Pobiegłem na górę, przebrałem się w dresy i wziąłem kluczki od auta. Miałam w planach jechać taksówka bo wiem że pijany prowadzić nie mogę.

Zszedłem na dół, zmaknąłem drzwi na klucz i odpaliłem auto na podjeździe. Włączyłem radio i ruszyłem. W radiu leciały jakieś stare przeboje, w rytm muzyki stykałem palcem o kierownicę, podśpiewując pod nosem.

I dziadków byłem jakieś 20 minut później. Wjechałem na podwórko i zaparkowałem. Dziadkowie mieszkają na wsi przez co dziewczyny lubią tu często przyjeżdżać bo mają tu dużo natury, a ja wręcz kochają. Jest prawie 21 i robi się powoli ciemno. Wszedłem do środka domu. Przywitał mnie zapach pieczywa. A no tak zapomniałem powiedzieć. Moja babcia uwielbia gotować. Zawsze co przyjeżdżam ma coś pysznego.

W środku widzę że dziadek ogląda telewizję a dziewczyny razem bawią się lalkami. Czuć było pyszne zapachy przez co wiem że babcia jest w kuchni, przywitałem się z dziadkiem i dziewczynami i ruszyłem do babci.

-Cześć babciu -powitałem kobieta i ja przytuliłem na powitanie.

-Cześć louś (czytaj: luś) - odwzajemniła uścisk.

Louś, nie wiem dlaczego ale zawsze tak na mnie mówiła, od małego. Nigdy mi to nie przeszkadzało.

-Co tam u ciebie, czyżby dziewczynki popsuły ci plany? -zapytałam pochodząc do piernika.

-Otoż tak, właśnie miałem wyjść z chłopakami - odpowiedziałem i oparłem się o ścianę.

-Oh Wnusiu, trzeba było mówić to jeszcze by dziewczyny zostały do jutra. Teraz i tak będziesz musiał się nimi zająć w weekend skoro rodzice zaś pojechali do pracy - mówiąc otwarła piekarnik i wyciągnęła z niego gorący placek, którego zapach aż przyciągał.

Do kuchni wyparowały dwie, pełne energii dziewczyny. Od razu gdy poczuły placek zaczęły prosić o kawałek.

-Chwilka dzieciaki, placek musi chwilkę poczekać. - powiedziała i odwróciła się w ich stronę - jesteście spakowane?

-Tak - krzyknęły razem

-No dobra no to chodźcie po rzeczy zaniesiemy je do auta - mrugnąłem.

Jakoś nie widzi mi się siedzieć z nimi cały weekend w domu, pewnie wpadnie Amy. Ona lubię te dwa istne diabełki, zawsze pomaga mi je uspokoić kiedy są pełne energii.

Zakład o miłość // Larry StylinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz