POV: Denki'ego
Po powiedzeniu rodzicom Katsuki'ego byli nie zwykle przejęci tym że ich syn został porawny. Zapewniłem ich że jutro wróci do domu ..
TIME SKIP
Miały dni.... A Katsu dalej nie było w domu... Strasznie sie o niego bałem..
POV Baku
Siedziałem jak zwykle już na parapecie.. i Czekałem... Czekałem... Czekałem...
-Ty.
-Co znowu? Znowu zrobisz mi krzywde?
-Nie? Masz zamuwić pizze rozumiemy sie? -powiedział mi podając telefon.
-E.. O-okej... -wziołem telefon od odchodzacego Dabi'ego.
Po chwili jak juz wyszedł zadzwoniłem na 112 wiedziałem że stał pod drzwiami i słuchał więc mówiłem szyfrem..-Dzień dobry, czy dodzwoniłem się do pizzeri?
-Przepraszam proszę sobie nie żartować tu operator lini 112.
-Wiem, więc jaki jest dzisiejszy specjał?
-Możesz w pełni rozmawiać?
-Nie, poproszę bez pieczarek.
-Dobrze, grozi ci nie bezpieczeństwo? Ktoś jest przy tobie?
-Tak, tak po proszę sos czoskowy.
-Proszę o podanie miejsca w którym jesteś.
-Niestety nie wiem czy to dobre połączenie smakowe...
-Dobrze już zlokalizowałem twój telefon wysyłam do ciebie karetkę i polcję.
-Oh jesli mogę po prosić to troszkę więcej peperoni.
-Ile dokładnue ma przyjechać radiowozów?
-No poprosił bym o 4.
-Dobrze, możesz pozostać na lini?
-Nie,nie chcę dodatkowych napoi.
-Dobrze policja i karetka jest już w drodze życzę szczęścia...
-Dobrze, dziekuję dowidzenia. -
Powiedziałem rozłaczajac sie po chwili usunąłem numer 112 z ostatnich i szybko wybrałm numer na pizze i się rozłaczyłem, tylko po to żeby nie było żadnych podejrzeń.
Po chwili słyszałem koguty...-Wezwałeś gliny na mnie?!
-Nie...
-Nie kłam!
-Nie kłamie...
-Mhm ta, już po tob- -powiedział Dabi gdy wbiegła do środka policja.
-Na ziemie!
-Co?! Ty gówniarzu! Jeszcze porzałujesz!Po chwili zabrała mnie karetka, złoczyńców złapali.. A ja.. siedziałem w szpitalu.. Czekałem na rodziców, bakusquad no i na Denki'ego oczywiście.
-Co masz taką mine? Wyglądasz jak byś chciał z tąd uciec.
-Nie... To znaczy Tak chce wyjść zobaczyć... rodziców.... Mój squad... Siostre... No i... mojego chłopaka..
-Baku!- usłyszałem krzy mojej ekipy ale Kami'ego nie było...
-No hej..
-Jezu myślałem że nie żyjesz..-powiedział Kiri.
-Tss.. Chciał byś..
-B-baku?.. - usłyszałem cichy zapłakany głos Denki'ego... O dziwo moi rodzice dopiero wchodzili do środka a on był z jakąś kobietą i mężczyzną... Widziałem że facet nie był zbytnio zadowolony że jest tutaj.
-Denki! -od razy wstałem i do niego pobiegłem żeby go przytulić... Ale... ten facet mnie odepchną od Denki'ego...
-Kami..?..
-Katsu... p-przepraszam.. Ale...
-To koniec tak...?
-Przepraszam... -mruknął.
-Super....Po prostu super!..
-Katsu... T-To nie moja decyzja!...
-Twoja. -powiedział facet, a po chwili oberwał od tamtej kobiety i zaczeli sie kłócić... Już zrozumiałem że to rodzice Kamisia...-Kami..Nari... możemy porozmawiać..? W cztery oczy?...
-Puki moi... rodzice się kłócą tak..Po chwili wszliśmy do "sali" w której na początku mnie zanieśli..
-Denki... Ja ciebie kocham...
-Ja ciebie też....
-To czemu ze mną zerwałeś....?
-Mój tato... Nas nie akceptuje...
-I co z tego?!... Myślisz że mnie to interesuje czy któryś z rodziców to akceptuje czy nie?... Nie mam to gdzieś i chce z tobą być...
-Ja też.. ale...
-Czekaj... podziejdź do mnie.. Proszę...
-Mhm... -mrukną podchodząc do mnie i starając się zasłonić ręce bluzą...
-Czemu zasłaniasz tak rączki...?
-Wiesz... em.. zimno mi...
-Tak?... A możesz mi pokazać ręce?..
-Nie... Nie chcę..
-Ska-Denki... Proszę cie...
-Nie... naprawde..
-Albo sam mi pokarzesz alebo ja sam zobacze...
-No dobrze...- powiedział odsłaniając ręce... Były pośiniaczone...
-On ci to zrobił...? -Kami tylko pokiwał głową.. A ja go obiołem i lekko pocałowałem... Nie dawał żadnych oporów... I tak było do momętu gdy jego "Tato" wszedł do sali...-Denki! Co ja ci mówiłem?! Masz z nim skończyć! Znajdziesz sobie dziewczyne, nie będziesz jakimś gejem! Masz żyć jak Barbie i Ken!
-A co jeśli to nie Barbie a Ken? Dlaczego miał by przepraszać...? Powiedz proszę czy ty słyszysz jak ty go tymi słowami krzywidzsiz? Każdy ma prawo kochać kogo jego serce zechce i jeśli to nie Barbie a Ken nie musi za to przepraszać... Ani ciebie, ani mnie, ani nikogo innego nikogo.. Ani ciebie, ani mnie, ani nikogo innego nikogo!...- jak to powiedziałem on stanoł jak wryty w ziemie a zza jego pleców usłyszałem oklaski, myślałem że nikt inny tego nie słyszał a tu prosze: Bakusquad, moi rodzice i siostra, mama Kamisia, no i personel który sie mną rzekomo opiekował..POV Kami'ego
Po tym jak usyłaszem co sądzi Baku na ten temat byłem przekonany, że już mój tato zakończy ten temat z homofobią a ja będe mógł być w spokoju z Katsu... Naprawde go kocham.... I nie chcę tego zmienić..
CZYTASZ
,,Jesteś Moim życiem "~BakuKami~
FanfictionTakże nie mam pomysłu na opis . Pozdrawia Noras!