Kolacja upłynęła nam w miłej atmosferze. Dużo się śmialiśmy. Chaeyoung ma prześliczny śmiech. Taki delikatny i dźwięczny. Nawet nie zorientowałem się, że patrzę na nią od dłuższej chwili. Dziewczyna delikatnie przekrzywiła głowę w prawo.
– Przyglądasz mi się. – oznajmiła. Otrząsnąłem się jakby z transu.
– Wydaję Ci się. Smakowało? – zapytałem, aby jak najszybciej zmienić temat i nie wyjść na starego zwyrola. Rudowłosa uśmiechnęła się pod nosem i dopiła szampana do końca.
– Nawet bardzo. Zazwyczaj nie chadzam do takich restauracji. Wolę raczej domowe jedzenie.
– Czasem trzeba zjeść coś innego. Zaszaleć.
– E tam. Ja raczej wolę prostotę.
– Ale czasem trzeba wyjść poza mury sobie ustalone. Poza horozonty.
– Patrzeć poza to co widać? Jak w królu lwie?
– Dokładnie tak. – uśmiechnąłem się. Dziewczyna odpowiedziała mi tym samym.
Zawołałem kelnera, który po chwili przyniósł nam rachunek. Zauważyłem, że Chaeyoung trochę się zmieszała patrząc na sumę, ale zaczęła grzebać w torebce jakby szukała portfela. Uśmiechnąłem się pod nosem. Dobrze, że dziewczyna nie leci tylko na hajs.
– Rossie, ja płacę.
– Rossie? – spojrzała na mnie unosząc lekko w górę jasną brew.
– Rossie. Masz rumieńce tak czerwone jak pączki róży, więc przydomek Rose idealnie do Ciebie pasuje. – wyjąłem pieniądze z portfela i położyłem na rachunku.
Policzki nastolatki przybrały jeszcze bardziej szkarłatną barwę. Była taka niewinna, śliczna i delikatna rumieniąc się i jednocześnie pobudzała moją wyobraźnię. Zacząłem sobie wyobrażać, że jej rumieńce wykwitają z podniecania, a nie reaguje na komplement. Upomniałem się w myślach. "Przecież to jeszcze dziecko!" – mówił mi głos w głowie. Może i dziecko, ale za to jakie seksowne.
– Nad czym tak myślisz? – z zamyślenia wyrwał mnie głos mojej muzy.
Zaraz wróć. Nie jest moja. Nie należy do mnie. Mimo, iż bardzo bym chciał, aby było inaczej.
– Nad tym ile pracy mnie jeszcze czeka przez cały rok.
– Domyślam się, że praca nauczyciela nie należy do najłatwiejszych. – wstała z krzesła równo ze mną.
Pomogłem nałożyć Rossie płaszcz jak na gentelmana przystało. Uśmiechnęła się z wdzięcznością. Wyszliśmy z restauracji. Dziewczyna przystanęła.
– Bardzo dziękuję za mile spędzony czas Jaebeom. I za kolację. Była przepyszna.
– To ja dziękuję, że zgodziłaś się poświęcić czas takiemu ramolowi jak ja. – zaśmiałem się, a dziewczyna mi zawtórowała.
– No gdzie ramolowi. Jeszcze całkiem dobrze się trzymasz.
– Aj dziękuję za ten wyszukany komplement.
– Cała przyjemność po mojej stronie. – ukłoniła się teatralnie na co oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
– Musisz już wracać do domu? – zapytałem, kiedy przestaliśmy się śmiać.
– Nie tyle, że muszę co nie chce.
Raz kozie śmierć.
– Może chciałabyś spędzić tę noc w moim domu?
CZYTASZ
Romance with a teacher || Jay Park
FanfictionPark Jaebeom ma 25 lat i razem z przyjacielem postanawia rozpocząć pracę w szkole licealnej. Z obserwacji wnioskuje, że jedna z jego uczennic nie radzi sobie z jego przedmiotem co postanawia wykorzystać...