ᴊᴜᴅᴇ x ᴄᴀʟᴇʙ (ʟᴇᴍᴏɴ)

602 14 1
                                    

Od: YurikoSharp
P.S. Mam nadzieję, że zmiana kolejności Ci nie przeszkadza, ale tak mi jest wygodniej, bo na tego shota mam już pomysł, a nad tamtymi jeszcze się zastanawiam^^
__________________________________________________

Nienawidziłem Cię, nienawidziłem Cię od naszego pierwszego spotkania. Przez Ciebie moi przyjaciele cierpierli, znaczy tak myślałem.

Wina była jak zwykle, Rey'a Darka. To On był wszystkiemu winien, nie Ty. Ty nigdy nie byłeś niczemu winny, to życie i twój charakter robiły Cię winnym. Nikt Cię nie lubił, mylili się. Musieli poznać Cię bliżej, tak jak ja.

Gdy poraz pierwszy połączyła nas nić porozumienia, to był co niebywałego. Pamiętam to jak dziś, trenowałem na boisku nad rzeką, sam. Pewnego razu nie trafiłem w bramkę tylko w Ciebie, idącego beztrosko chodnikiem.

Patrz jak strzelasz, Panie Sharp!

Krzyknąłeś do mnie, kpiącym tonem. Wstałeś i kopnąłeś piłką z powrotem do mnie. Odebrałem podanie i znowu kopnąłem do Ciebie, sam nie wiem dlaczego, po prostu coś kazało mi to zrobić. Ze zdziwieniem odebrałeś podanie i znowu kopnąłeś do mnie. Ku mojemu zdziwieniu, nie rzuciłeś znowu jakiegoś chamskiego tekstu, tylko przez kilka minut podawałeś ze mną podania.

Połączyła nas piłka, kto by pomyślał.

Po tym podawaniu piłki, patrzyłeś na mnie w szoku, ale i szczęściu. Nie wiedziałem czym było ono spowodowane, ale teraz wiem, że prawdopodobnie moim widokiem.

Pff, głupi pingwinek.

Rzuciłeś, jednak przyjaznym głosem i odszedłeś, wkładając ręce w kieszenie. Uśmiechnąłem się pod nosem, stwierdziłem, że to było miłe. Chociaż nie wiedziałem czym było spowodowane twoje zachowanie, ale cieszyłem się, że takie było.

Od tego czasu codziennie spotykaliśmy się na boisku, zawsze o tej samej godzinie i zawsze "przypadkiem". Jednak teraz wiem, że to nie był przypadek, to nigdy nim nie było. Ty zawsze tam przychodziłeś, bo miałeś nadzieję, że znowu mnie zobaczysz. Ja przechodziłem na boisko, bo miałem nadzieję, że przyjdziesz. Zawsze było tak samo, wymienialiśmy parę podań i odchodziłeś. Jednak zawsze z uśmiechem na ustach. Tym uśmiechem, którego nigdy nie zapomnę.

Po jakimś czasie drużyna zaczęła coś podejrzewać, bo znikałem codziennie o tej samej porze. Musiałem coś wymyślić, dlatego powiedziałem Ci coś nie miłego, coś czego teraz okropnie żałuję.

Przestań mnie ciągle nachodzić, Stonewall!

Tak wtedy do Ciebie krzyknąłem, nie chciałem, ale musiałem to zrobić, znaczy myślałem, że muszę to zrobić. A wszystko dlatego, że drużyna myślała, że spotykam się tam z jakąś dziewczyną, co już było dla mnie niezręczne, a co dopiero gdyby się dowiedzieli, że to przez cały czas byłeś Ty.

Odszedłeś z bólem w oczach, próbowałeś go ukryć, ale Ci nie wyszło. Byłem na siebie wściekły, ale nadal nie rozumiałem dlaczego mi tak zależy. Przecież byłeś moim wrogiem, nieprzyjacielem. Osobą, którą nienawidziłem najbardziej ze wszystkich. A jednak, z jakiegoś powodu zaczęło mi zależeć... na Tobie.

Potem rozpoczął się turniej między narodowy, zostałeś zaproszony na mecz kadrowy. Nie rozumiałem decyzji trenera, znaczy starałem się. Wmawiałem sobie, że cały czas Cię nienawidzę, że jesteś dla mnie nikim ważnym.

Myliłem się, bardzo się myliłem.

Byłeś dla mnie cholernie ważny, a przekonałem się o tym dopiero po pewnym zdarzeniu. Przyszedłeś wtedy do mnie, do pokoju na obozie treningowym.

Musimy porozmawiać.

Powiedziałeś wtedy poważnym jak nigdy tonem. Od razu cały się spiąłem, gdy tylko zostaliśmy sami w pokoju. Chciałem zapytać o co chodzi, ale nie zdążyłem, bo zachłannie wpiłeś mi się w usta. Trochę zaskoczony tym gestem, mimowolnie odwzajemniłem pocałunek. Potem, namiętnie mnie całując, odwiązałeś peleryną, spoczywającą jak zawsze na mojej szyi. Ja, odwzajemniając pocałunki, zacząłem rozpinać Ci bluzę, która już po chwili była na podłodze, koło łóżka. Przenieśliśmy się na nie i zacząłeś zdejmować moją bluzę, która po chwili leżała obok mojej. Potem zdjąłeś mi spodnie i wylądowałem w samych bokserkach. Szybko odwzajemniłem twój gest i Ty także byłeś w samych bokserkach. To Ci jednak nie wystarczyło i zacząłeś dobierać się do moich majtek, które także wylądowały na ziemi. Odpowiedziałem Ci tym samym i po chwili byliśmy cali nadzy. Potem wiesz co się dalej stało.

Właśnie wtedy uświadomiłem sobie, że... jesteś dla mnie ważny, że... Cię kocham.

Tak, kocham Cię Caleb i przyznaję się do tego.

A dlaczego piszę ten list?

Żeby pamiętać...

Nie zamierzam Ci dawać tego listu, chcę go po prostu mieć.

Twój pingwinek.

___________________________________________________

Cześć, mam nadzieję, że Ci się spodobało. Wiem, że krótkie, ale myślę, że nawet spoko wyszło.

I mam dla Ciebie propozycję, YurikoSharp. Jako, że mam już dość pisania lemonów i nie będę przyjmować już z nich zamówień, proponuję Ci, że zamiast tych dwóch shotów David x Jude i Joe x Jude, napiszę dla Ciebie Nathan x OC. Albo ewentualnie te co chcesz, ale nie lemon. Mam już dość pisania lemonów! Możesz się na mnie obrazić, że nie chce Ci napisać tych lemonów, ale ja nie dam rady ich napisać.

I jeszcze jedno, tym razem do wszystkich czytelników:

Wolicie formę listu, czy inną formę? Ewentualnie w zamówieniach możecie pisać jaka ma być forma.

Pozdrawiam i do następnego^^

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 18, 2021 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

ⁱⁿᵃᶻᵘᵐᵃ ᵉˡᵉᵛᵉⁿ || ᵒⁿᵉ ˢʰᵒᵗˢOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz