„Pewna legenda opowiada o ptaku, który śpiewa jedynie raz w życiu, piękniej niż jakiekolwiek stworzenie na Ziemi. Z chwilą, gdy opuści rodzinne gniazdo, zaczyna szukać ciernistego drzewa i nie spocznie, dopóki go nie znajdzie. A wtedy, wyśpiewując pośród okrutnych gałęzi, nadziewa się na najdłuższy, najostrzejszy cierń. Konając wznosi się ponad swój ból, żeby prześcignąć w radosnym trelu słowika i skowrona. Jedną najświetniejszą pieśnią za cenę życia. Cały świat zamiera, aby go wysłuchać, uśmiecha się nawet Bóg w Niebie. Bo to, co najlepsze, trzeba okupić ogromnym cierpieniem... Przynajmniej tak głosi legenda"
- Ptaki ciernistych krzewów, Colleen McClloughPrzymknęłam lekko oczy ,które przed chwila błądziły za tekstem nadrukowanym na miękkim papierze. Wolnym ruchem ręki pogładziłam stronę opuszkiem wskazującego palca i zamknęłam książkę. Siedziałam w ciszy, po chwili moje oczy znów uwolniły się z ciężkich powiek i spojrzały na okno. Ciemne pochmurne niebo płakało zimnym deszczem i opadało na na nie równą kostkę brukową. Stał tam , w przemoczonej bordowej kurtce, złote tęczówki wpatrywały się we mnie, lecz moje ponownie się zamknęły.