Pov: Luca
Obudziłem się czując promyki słońca na mojej twarzy, wstałem zakładając spodenki i poszedłem do kuchni zrobić sobie kawę by się pobudzić przed pracą.
Podczas gdy kawa się parzyła ja nasypałem mojemu kotu, Dżygitowi.. trochę karmy.
Wziąłem kawę i usiadłem na kanapie włączając telewizor, jak zwykle w telewizji leciały tylko trudne sprawy które totalnie mnie nudziły...
Wyłączyłem telewizor i dokończyłem kawę patrząc na kota który dokańczał już swój posiłek.-Ty to masz super życie Dżygit...- mruknąłem do kota i pobiegłem do łazienki widząc że zaraz się spóźnię do pracy, umyłem zęby i szybko się ubrałem przy okazji rozwalając pół łazienki.
-Do później Dżygitek! - krzyknąłem i wybiegłem z mieszkania w stronę mojego miejsca pracy gdy nagle potknąłem się o swojego buta i wywróciłem się na starszą panią która się przewróciła na innego starszego pana,starszy pan przewracając się przewrócił niemowlaka które zaczęło płakać.
-P-PRZEPRASZAM NAJMOCNIEJ!!!!!!!! -Wstalem i uciekłem z miejsca zdarzenia gdy nagle zauważyłem że za mną biegnie wkurwiona babcia
-CHODŻ NO TUTAJ TY SZCZYLU ZAFAJDANY! - krzyczała i biegła jednak nie tak długo ponieważ gdy wybiegłem na ulicę, babcie potrąciło auto.
- Ufff sprawa załatwiona...- mruknąłem i wszedłem do budynku pracy spotykając przy nich mojego szefa z niezbyt zadowoloną miną
-p-przepraszam pana najmocniej ale stało się po prostu coś w co pan nawet mi nie uwierzy... -powiedzialem cicho przestraszony i spojrzałem na szefa
- Luca, to twoje 5 spóźnienie w tym tygodniu. Jeszcze jedno i cię zwalniam. Zrozumiano?! - powiedział poważnym tonem i obrócił się na pięcie idąc do swojego biura nie czekając na moją odpowiedź.
-Zrozumiano.... -mruknąłem i poszedłem na stanowisko roboty gdzie zacząłem projektować nowy silnik.
*Skip*
- Dżygit wróciłem!- krzyknąłem wchodząc do domu zmęczony na co kot zamiałczał
- Wróciłem sam jak zwykle... Ty masz już lepsze życie miłosne ode mnie kotek.. - burknąłem i poszedłem do łazienki się wykąpać myśląc cały czas o tym co zrobić by się nie spóźnić do pracy gdy nagle usłyszałem głośne miauczenie Dżygita.-Dżygit fe! - krzyknąłem jednak kot nie przestał miauczeć, owinąłem się w ręcznik i wyszedłem z łazienki zobaczyć co się stało, kot stał przy drzwiach i ocierał się o nie
-Dżygit co ty robisz?.. Myślałem że ze mną nie ogłupiejesz... -mruknąłem i miałem już wracać do łazienki gdy nagle kot zaczął wskazywać na drzwi, zdziwiony i zdezorientowany wyjrzałem przez drzwi.
Na mojej wycieraczce leżał fioletowy bez z karteczką, podniosłem kwiata i karteczkę po czym wszedłem do domu otwierając zawiniętą kartkę
,,Moje serce należy do ciebie,,-Ktos sobie żarty z nas robi Dżygit... - zaśmiałem się i poszedłem do łazienki dokończyć się myć, cały czas myjąc się myślałem o karteczce i kwiecie.. kto może robić sobie ze mnie żarty... Sądząc po moich sąsiadach którzy mają powyżej 60lat to napewno nie oni... Chyba że za emeryturę kupili zioło i teraz coś im odpierdala...
Wyszedłem spod prysznica i zacząłem się wycierać gdy nagle rozległo się pukanie do drzwi.-Mam cię gnojku, płazem ci nie ujdzie robienia sobie żartów- mruknąłem i podbiegłem do drzwi poślizgując się na mokrym panelu, stało się. Otworzyłem drzwi leżąc na podłodze.
-Ymm... Dzień dobry.. - usłyszałem zirytowany głos nade mną na co spojrzałem się z podłogi na gościa który patrzył się na mnie.
- D-dzien dobry.... - wstałem i poprawiłem ręcznik, japierdole czy ja zawsze muszę wyjść na klauna...
-Przepraszam za najście.. ale czy widział pan może dzisiaj w okolicy starszą kobietę ubrana w różową bluzkę z kwiatami? Wyszła rano na zakupy i nie wróciła a nie ma jej nigdzie w okolicy... - powiedział chłopak i spojrzał na mnie, gdy nagle przypomniała mi się sytuacja z rana..
-N-Nie! Nie widziałem - uśmiechałem się nerwowo gdy nagle Dżygit wybiegł z mieszkania pędząc na klatkę schodową
-DŻYGIT WRACAJ TUTAJ! - krzyknąłem i wybiegłem za kotem zapominając o moich mokrych stopach.... Poślizgnąłem się na klatce wywracając się na schody przez co zjechałem na tyłku na poniższe piętro miażdżąc Dżygita swoim tyłkiem.
- O mój boże..... - złapałem się za głowę myśląc co sobie pomyśli gość który przyszedł spytać się o babcie którą potrąciło rano auto
-Nic panu nie jest?! - zbiegł na dół na co wstałem i szybko zakrylem się ręcznikiem
- Niech pan się owinie ręcznikiem......... - powiedział zażenowany na co szybko poprawiłem solidnie ręcznik - może wezmę kota do domu... - wziął Dżygita i wsadził do domu zamykając drzwi
- przepraszam najmocniej.. na codzień nie jestem takim niezdarom.... - uśmiechałem się zawtydzony
- nic się nie stało lubię takich pokręconych gości - zaśmiał się - They call me The Merc - mruknął i podał mi rękę na co oddałem uścisk
- Jestem Luca miło cię poznać Merc..