"Taeyong, masz gębę nie z tej ziemi"

54 5 6
                                    

Ranny, obolały i zastraszony przez hakera Taeyong idzie przez ulicę nieco zgięty, a rękę trzyma na brzuchu, czując pod dotykiem kilka przesuwających się złamanych żeber. Z jego nosa i ust obficie sączy się krew, a przechodnie jedynie obdarzają go długim spojrzeniem i mijając go, obracają jeszcze głowy za siebie, ale nikt nie pyta, czy potrzebuje pomocy. Bądź nie pyta orientacyjnie, co się stało. Taeyong - ten Taeyong - który od najmłodszych lat służy ludziom, pomaga im i awansuje dzięki swojemu oddaniu się pracy, teraz sam nie uzyskuje pomocy i myśli, że w tych czasach prawie każdy cierpi na znieczulicę ludzką. Po dość wolnej i przez to długiej wędrówce, agent w końcu dociera do budynku Narodowej Służby Wywiadowczej, gdzie pracuje. Wchodząc, zauważa swojego najlepszego przyjaciela - Marka Lee i słyszy urywki jego rozmowy z innymi agentami.

– Jak to znaleźliście samochód bez ciała? Do cholery jasnej, Taeyong nie mógł tak po prostu wstać i sobie pójść! – analityk się denerwuje i wymachuje teatralnie rękoma, po czym obraca się i zauważa swojego przyjaciela. Mark przez chwilę nic nie mówi, tylko patrzy otępiały w mężczyznę. Widząc, jak wygląda, jakie ma rany, w końcu zabiera głos. – A może i mógł? – laborant czym prędzej podbiega do Taeyonga i zamyka go w szczelnym, aczkolwiek delikatnym uścisku, gdy słyszy, jak tamten wydaje z siebie cichy syk spowodowany bólem. Potem odsuwa się od niego i ułożywszy dłonie na jego ramionach, skanuje go wzrokiem z góry na dół. – O lumpie złoty bandyto wścieknięty. Taeyong, masz gębę nie z tej ziemi.

– Dzięki, Mark. Ty też wyglądasz świetnie.

– Co się stało? Jak do tego doszło? Gdzieś ty był? Nasi przyjechali na miejsce zdarzenia wraz z policją, ale ciebie tam nie było. Sam wrak. Albo nie, nic nie mów. Najpierw się tobą zajmiemy, jedziemy do szpitala. Chociaż chciałbym wiedzieć już teraz, co tam się działo. Ale okej, zawiozę cię. Może opowiesz mi po drodze? Chociaż nie, lepiej oszczędzaj siły.

– Zamknij się już – Taeyong przerwał monolog swojego przyjaciela zmarnowanym głosem i spojrzał na niego błagalnie, aby wreszcie pojechali do lekarza. Analityk przeprosił kilka razy z rzędu, a następnie poprosił chłopaka, aby na niego poczekał, bo chciałby się szybko przebrać i pójść po kluczyki do samochodu. Gdy już było po wszystkim, obaj w końcu pojechali do szpitala, gdzie przyjęli Taeyonga od razu.

~*~

– Siedem złamanych żeber, mnóstwo siniaków, krwiaków, piękny guz z boku głowy i co najbardziej niepokojące: oznaki przemocy fizycznej – czyta lekarz ortopeda, który wziął Taeyonga  pod swe skrzydła i obdarza mężczyznę zmartwionym, ale jednocześnie podejrzliwym spojrzeniem. – Czy pan komuś podpadł?

– Mówiłem już, że miałem wypadek samochodowy – agent spogląda w górę na kroplówkę, do której jest podłączony, a potem spuszcza wzrok na wenflon, byleby tylko uniknąć kontaktu wzrokowego z lekarzem. Lee nie jest najlepszym kłamcą i doskonale o tym wie.

– Okej, złamane żebra i siniaki mogą to potwierdzić, ale rany, jakie widnieją na pana twarzy są śladami obrażeń, jakie mógł zadać własnoręcznie i wyłącznie człowiek. To są ślady pobicia i powinien pan to zgłosić na policję.

– Mówi to pan do agenta służb specjalnych – Taeyong prycha pod nosem i wywraca oczami. – To był tylko wypadek samochodowy.

– Pana przyjaciel powiedział nam, że nie znaleziono pana ciała ani w, ani przy samochodzie.

– Wylądowałem dużo dalej.

– Zauważyliby pana. Poza tym szukali pana kilka godzin.

– Proszę dać mi spokój, jestem zmęczony – Taeyong ma dosyć tego przesłuchania i chce je zakończyć jak najszybciej. Lekarz wzdycha ciężko i opuszcza salę, lecz zaraz zastępuje mężczyznę Mark. Tym razem bez białego fartucha na barkach i plastikowych okularów na nosie. Siada na krześle przy łóżku swojego przyjaciela, a na szafkę nocną kładzie kolację w styropianowym pudełku.

– Tae? Ty wiesz, że możesz mi wszystko powiedzieć, prawda? – Mark patrzy uważnie na swojego przyjaciela, który kiwa twierdząco głową.

– Wiem, ale nie mogę. Zabronił mi.

– Kto ci zabronił?

– Róża – Mark słysząc ksywkę najgroźniejszego hakera w kraju, aż otwiera szerzej oczy ze zdumienia. Poprawia się na krześle i pochyla nieco nad chłopakiem, chcąc dowiedzieć się więcej szczegółów. Taeyong postanawia kontynuować, gdy widzi jego pozycję. – Prawda jest taka, że nie mam pojęcia, co się stało po wypadku. Straciłem przytomność w jego trakcie, a obudziłem się w wannie wypełnionej nie wodą, lecz płatkami róży. Było ich tyle, że zakrywały całe moje ciało. A ta wanna znajdowała się w zrujnowanej łazience w starym mieszkaniu po pożarze. To tam spotkałem Różę. Rzucił się na mnie, obezwładnił, pobił, a po wszystkim zabronił mi powiedzieć komukolwiek o tym, jak wygląda, jeśli nie chcę, aby stało się coś tobie, mnie i wszystkim, z którymi pracujemy. Mark, on jest niebezpieczny i wiem, że powinniśmy brać jego groźby na poważnie. Zabija ludzi i dobrze o tym wiesz, więc dlaczego miałby nie zabić tych, którzy chcą go schwytać?

Taeyong milknie, a Mark przetwarza w głowie wszystko, co właśnie usłyszał. Zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji i rozumie swojego przyjaciela. Wie, że choćby wszyscy ludzie na świecie mieli go torturować, i tak nie wyciągną z niego żadnych informacji. Dlatego postanawia mu pomóc, nie znając wyglądu hakera.

– Wróciłeś do nas w nieswoich ubraniach. Dlaczego?

– W tej wannie byłem nagi, a na pralce leżały właśnie te szmaty.

– Rozebrał cię? – agent wzrusza ramionami.

– Nie wiem, na to wygląda.

– Pieprzony zboczeniec. Po co to zrobił? – ponowne wzruszenie ramion.

– Nie mam pojęcia. Nie myślę o tym teraz. Chciałbym tylko odpocząć. – Mark kiwa głową na znak zrozumienia i wstaje z krzesła. Żegna się, każe agentowi uważać i opuszcza salę nic więcej nie mówiąc. Taeyong natomiast patrzy apatycznie na drzwi i czeka, aż zawita do niego pielęgniarka. Jednak zamiast tego, słyszy wibracje dobiegające z jego szafki nocnej. Łapie za migocący telefon, który sygnalizuje o nowej wiadomości i odczytuje ją. Nadawcą jest ciąg przypadkowych liter i numerów, a treść wzbudza w mężczyźnie niepokój, gniew, ale również i w pewnym sensie strach.

"ZABAWĘ CZAS ZACZĄĆ"




"Last rose petals" • Jaeyong (WSTRZYMANE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz