"Taeyong, siarę robisz"

79 6 3
                                    

Nieskazitelnie czystemu niebu o pięknym błękitnym odcieniu towarzyszy słońce. Słońce tak jasne, że mieszkańcy przymrużają oczy i co jakiś czas wpadają na siebie z cichymi przeprosinami pod nosem. Po lewej stronie na ławce siedzi grupka znajomych i wszyscy jak jeden mąż jedzą roztapiające się lody o smaku truskawkowym, zakupione w lodziarni, która stoi kilka metrów dalej, za nimi. Po prawej stronie można dostrzec kino, z którego ludzie w różnym wieku wchodzą i wychodzą. Najczęściej jednak widać trzymające się za dłonie zakochane pary bądź biegające wokół swych rodziców dzieci. Na oko ośmioletnia dziewczynka biegnie przed siebie, śmiejąc się przy tym głośno i piszczy, kiedy jej w podobnym wieku brat prawie ją dogania. Bawią się w berka, bo chłopczyk już po chwili krzyczy "berek!", ale ostatecznie nie udaje mu się złapać swojej siostry. Dziewczynka ogląda się za siebie z zamiarem powiedzenia donośnie "i tak mnie nie złapiesz!", ale jej wypowiedź zostaje w połowie przerwana, gdy ze sporą siłą wpada w czyjeś ciało, odbija się i upada na asfalt. Dziecko spogląda w górę i przeprasza wielokrotnie, gdy widzi młodego mężczyznę ze złotą odznaką z Narodowej Służby Wywiadowczej zawieszoną na jego smukłej szyi. Na oko ma dwadzieścia osiem lat, choć jego uroda odmładza go o co najmniej cztery wiosny. Jest wysoki, wręcz chudy, a jego cechą charakterystyczną jest ostro podkreślona linia żuchwy oraz duże, a jednak wciąż azjatyckie, czekoladowe oczy. Gęste, ciemnobrązowe włosy z pojedynczymi niebieskimi pasmami płyną gładko na lekkim wietrze, a kosmyki z grzywki są nieco przyklejone do jego wilgotnego od potu czoła. Mężczyzna spogląda na dziewczynkę i z ciepłym uśmiechem na twarzy wyciąga dłoń w jej stronę, aby pomóc małej wstać. Ta natomiast korzysta z pomocy i przepraszając go po raz setny, biegnie w stronę rodziców, przy których już stoi jej braciszek. Małżeństwo skanuje wzrokiem kilka metrów dalej młodego mężczyznę, jakby chcieli się upewnić, że ich pociechy nie zaczepił niebezpieczny pedofil i odchodzą spokojnym krokiem, znikając po chwili za rogiem ciemnego wieżowca.

– Hej, Taeyong! – do uszu młodego mężczyzny dochodzi kobiecy głos z ciężką chrypą, który sprawia, że właściciel imienia spogląda w tamtym kierunku. Obok drzwi sklepu monopolowego na brudnym, czerwonym kocu siedzi bezdomna, niezadbana kobieta w średnim wieku, która mimo swojego statusu społecznego wydaje się być w dobrym nastroju. Obok jej nóg leży przerośnięty pies, który prawdopodobnie jest wilkiem, ale kobieta nie chce nic mówić na ten temat. Agent NSW podchodzi do niej żwawym krokiem i kuca tuż obok niej, aby nie patrzeć na nią z góry. Wydaje się, że znają się bardzo dobrze i są bliskimi przyjaciółmi. To mógł być dla osób trzecich dość niecodzienny widok, ale niemalże każdy w tej okolicy, jak i w całej stolicy Korei Południowej - Seulu - agenta Lee Taeyonga znał bądź kojarzył i wiedział dobrze, że był on otwarty na nowe znajomości, czy to z miliarderem, czy to z bezdomnym. Taeyong był pierwszym od dłuższego czasu najmłodszym agentem, który spisywał się tak doskonale w swojej pracy, że bardzo szybko zdobywał to nowe awanse. Ukończył studia psychologiczne, więc i rozmowy z nim za każdym razem są przyjemne; ludzie uwielbiają go słuchać. W dodatku można by rzec, że mężczyzna urodził się z bronią palną w ręce, tak świetnie się nią posługuje. W skrócie mówiąc, jest po prostu zdolny i stworzony do tego zawodu.

– Hej, Sinae. Ładna dzisiaj pogoda, ale strasznie upalna. Nie masz jakiejś czapki z daszkiem, aby ochronić głowę i oczy przed słońcem? A wilczur? Jemu chyba również gorąco, co?  – Taeyong spogląda na psa, który okropnie sapie, a jego ślina kapie mu prosto na czerwony koc, na którym leży. Kobieta gładzi czule swojego pupila i uśmiecha się ciepło w jego stronę. Widać, jak bardzo go kocha i że są nierozłączni. Po krótkich pieszczotach Sinae znów patrzy na agenta, aby odpowiedzieć na jego pytania.

– Nie, nie posiadam żadnej czapki i tak, mój skarb zaraz mi się tutaj żywcem usmaży, ale daje radę. A ty? Idziesz zapewne do pracy. Dzień jak co dzień – kobieta zgarnia kosmyk swoich czarnych, przetłuszczonych włosów za ucho, gdy po raz setny w tym dniu zaczął on wpadać do jej ciemnych, nieco przekrwionych oczu.

"Last rose petals" • Jaeyong (WSTRZYMANE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz