Przepraszam najmocniej

408 17 6
                                    

Kolejny dzień mojego życia. Obudziłam się o 7:50 czyli 10 minut przed lekcjami. Nie potrzebowałam wstać wcześniej bo nie miałam nic do roboty poza zrobieniem herbaty i pójściem do łazienki. Oczywiście zaczęłam od tego pierwszego. Zaspanym krokiem wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. Załatwiłam swoje potrzeby i umyłam zęby. Oparłam się o umywalkę i spojrzałam w lustro. Moje włosy o kolorze wyblakłego rudego z delikatnym odrostem do ramion były roztrzepane w każdy możliwy sposób. Moja blada cera jak zawsze o poranku wydawała się o wiele bardziej blada a w moich szaro - niebieskich oczach dalej było widać zmęczenie. Przemyłam twarz wodą i wytarłam ręcznikiem po czym wyszłam z łazienki. Od razu udałam się do kuchni. Włączyłam czajnik i wyciągnęłam z szafki nad blatem mój ulubiony różowy kubek w serduszka. Wyjęłam pudełko z saszetkami herbaty cytrynowej, wyjęłam jedną i włożyłam do kubka. Gdy czajnik zagotował wodę sygnalizując to charakterystycznym pstryknięciem zalałam cały kubek wrzącą wodą. Dodałam miodu gdyż cukru nienawidzę w herbacie. Czajnik odstawiłam na miejsce a kubek podniosłam z blatu i wróciłam z nim do pokoju. Był dziś poniedziałek więc zaczynałam Angielskim. Nigdy nie przepadałam za tym przedmiotem, ogólnie nie byłam dobra jeśli chodziło o języki obce. Postawiłam kubek na biurku i usiadłam na krześle. Laptopa, który jak zawsze leżał na biurku otworzyłam i włączyłam. Po chwili gdy sprzęt się uruchomił weszłam na Teamsy i na kanał od Angielskiego. Spotkanie jak zawsze było już mimo, że były jeszcze trzy minuty do lekcji. Weszłam na nie i włączyłam mikrofon
- Dzień dobry - powiedziałam dalej zaspanym głosem i wyłączyłam mikrofon sprawdzając kilka razy czy na pewno to zrobiłam
- Dzień dobry - odezwał się mój nauczyciel z entuzjazmem w głosie. Nigdy nie rozumiałam skąd on go bierze o tak wczesnej porze. Po chwili gdy lekcja się zaczęła zaczęło się sprawdzanie obecności
- Marta Petka - słysząc moje imię włączyłam mikrofon
- jestem - odpowiedziałam i wyłączyłam mikrofon. Tak zaczął się mój jakże cudowny dzień. Lekcje skończyłam o 15:15, to znaczy o 15:20 bo oczywiście Pani od Historii musiała przedłużyć lekcje. Miałam w planach spotkać się dziś z przyjaciółką Emilią więc po zakończonych lekcjach puściłam muzykę i wzięłam się za ogarnianie. Na początek zaczęłam robić makijaż. Gdy po 30 minutach walki z kreskami i kolejnych 30 z resztą byłam zadowolona z efektu podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej czarny golf oraz granatowe jeansy z wysokim stanem. Zamknęłam drzwi do pokoju i przebrałam się szybko. Gdy przejrzałam się w lustrze zadowolona z mojego wyglądu wzięłam szczotkę do włosów i uczesałam moje dalej splątane włosy oraz wyrównałam mój przedziałek na środku. Gdy skończyłam chwyciłam za telefon. Powiadomienie, które na nim zobaczyłam zasmuciło mnie. Była to wiadomość od Emilii "Hey, wybacz ale nie dam rady dziś przyjść". No i po co ja się ogarniałam? Westchnęłam cicho i odpisałam tylko "no dobrze, to innym razem". Położyłam telefon ponownie na biurku i położyłam się na łóżku. Nie no super, ten dzień nie może być gorszy.  Nagle usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi więc podniosłam głowę z poduszki Po chwili stanęła koło mnie niewysoka starsza kobieta o rubinowych włosach do ramion

- Marta ja wychodzę, Paweł wychodzi za 10 minut. Jak coś to dzwoń - powiedziała i wyszła z mojego pokoju

- Dobra paaa - rzuciłam tylko a moje twarz znowu zatopiła się w poduszce. Szczerze to nie wiedziałam co robić. W sumie miałam ochotę na chipsy a konkretnie to solone, więc postanowiłam, że po nie pójdę do sklepu jak brat wyjdzie. Nie minęła chwila a do mojego pokoju wszedł otyły blondyn w okularach ubrany w czarną kurtkę i szare dresy

- Wychodzę - powiedział swoim dziecinnym głosem

- Jak se chcesz - powiedziałam nie podnosząc głowy z poduszki. Chłopak wyszedł z mojego pokoju i po chwili usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi od mieszkania Od razu wstałam i poprawiłam swoje włosy. Sięgnęłam po plecak i wyciągnęłam swój czerwony portfel, który położyłam na biurku. Poszłam do przedpokoju i ubrałam czarne buty. Następnie nałożyłam czarny długi płaszcz i bluzę, ze względu, że było dziś zimno. Wróciłam do pokoju i wzięłam klucze, telefon i maseczkę. Maseczkę od razu założyłam na twarz a resztę schowałam do kieszeni. Wyszłam z pokoju i pogłaskałam mojego psa, który chyba liczył, że z nim wyjdę. Wyszłam z mieszkania i zakręciłam drzwi po czym opuściłam z klatkę. Udałam się w stronę sklepu. Wyciągnęłam telefon i weszłam na konwersacje z Emilią sprawdzając czy na pewno nie zmieniła zdania. Niestety nawet nie odczytała mojej wiadomości. Westchnęłam cicho i nagle w coś wpadłam. W zasadzie jak się okazało po chwili to był ktoś

- Przepraszam najmocniej - Spojrzałam na tą postać i patrzyłam w nią jak zamurowana. Te rude włosy, te oczy, te kształty twarzy, te piegi i uśmiech. Nie no nie możliwe. Chyba nie umarłam, co nie? Fred Weasley, nie no to musi być ktoś do niego podobny.

- Idealnie, właśnie do Ciebie szedłem Marta - powiedział chłopak i nasunął na twarz maseczkę - chodź stąd, tu nie jest bezpiecznie - złapał mnie za dłoń splatając nasze palce po czym pociągnął w stronę powrotną do mojej klatki. Dalej zszokowana poszłam po prostu z chłopakiem. Otworzyłam kodem drzwi i weszliśmy do windy. W końcu się odezwałam

- Fred? Ale jak to w ogóle możl - chłopak przerwał mi kładąc dłoń na moich ustach - pytania zaraz - uśmiechnął się swoim typowym rozbrajającym uśmiechem. Gdy winda się zatrzymała znów Złapał mnie za dłoń. Poszliśmy pod moje mieszkanie. Otworzyłam drzwi i weszliśmy do środka. Psy zainteresowane nowym przybyszem zaczęły go wąchać podekscytowane ale nie zrobiło to na nim większego wrażenia. Szybko przedostaliśmy się do mojego pokoju zamykając drzwi by zwierzaki nam nie przeszkadzały. ~ Na Merlina, jak dobrze, że posprzątałam i się ogarnęłam. Dziękuję Emilia ~ pomyślałam. Chwila. Czy ja użyłam zwrotu "Na Merlina"? Zdjęłam kurtkę i bluzę kładąc je na biurku a buty postawiłam przy ścianie. Fred zrobił po mnie dokładnie to samo. Usiadłam na łóżku i spojrzałam rudowłosego oczekując jakiś wyjaśnień. On tylko usiadł obok i się uśmiechnął

- Nawet jak nie wiesz jak cieszy mnie samo to, że mogę teraz siedzieć chociażby obok Ciebie a nie istnieć tylko w Twoich snach lub móc tylko Cię pilnować. - mówiąc to położył dłoń na mojej na co zareagowałam lekkim uśmiechem zmieszana

- Jak to pilnować? Zechce mi Pan Panie Weasley wytłumaczyć w końcu o  co chodzi z tym wszystkim? - spytałam dalej zszokowana sytuacją.

- no dobrze dobrze - powiedział i wziął głęboki oddech - dawno dawno temu...

- oh Fred, odpuść te przeciąganie i po prostu mów bo zaraz zwariuje. Właśnie siedzę obok kogoś kogo uważałam tyle lat za fikcyjnego. Więc proszę. Po prostu mów.

- No Dobrze. Zacznijmy od początków, czyli od Twoich narodzin. Voldemort próbował stworzyć kogoś godnego by go w razie czego zastąpił. Był on oczywiście prekonany o swojej nieśmiertelności, jednak z tyłu głowy zawsze wiediał, że może mu się to przydać. Jego sługusy płci żeńskiej były zmuszone zajść w ciążę. Potem przechodziły jakiś proces i dziecko jeśli urodziło się naznaczone było tym jednym wybrańcem. Twoja matką Selena Greengrass i Twój Ojciec Syriusz Black byli podzieleni. Matka śmierciożerca, ojciec nie. Selena przeszła proces bez informowania o tym Syriusza. Chciała Ci tak ponoć zapewnić bezpieczeństwo. Gdy Syriusz się dowiedział był wściekły, ale nie zostawił Twojej matki. Gdy się narodziłaś i okazało się, że jesteś naznaczona nie wiedząc co robić podmienili Cię z jakimś dzieckiem mugoli czyli twoją aktualną matką. Voldemort podejrzewał podstęp. Gdy Syriusz został zamknięty w Azkabanie Dumbledore obiecał Twojej matce Cię chronić a Voldemort dowiadując się prawdy zabił ją. Nigdy nie dostałaś listu z Hogwartu gdyż było za duże ryzyko, że Voldemort by Cię znalazł. Jesteś czarodziejką czystej krwi Marta.

Naznaczona ~ Fred WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz