Rozdział VIII

592 22 8
                                    

Zuzanna zastrzeliła karła stojącego z toporem nad konającym chłopcem. Rodzeństwo uklękło przy bracie. Łucja wlała mu kroplę eliksiru - który dostała od Świętego mikołaja - do ust. Edmund zamknął oczy. Loria powoli podeszła do nich i nachyliła się kładąc rękę na prawym ramieniu Piotra. Czuła jak jego ciało drga.

- Łzy to nic złego - wyszeptała opierając głowę na lewym ramieniu.

Edmund zaczął kaszleć i otworzył oczy. Wszyscy uśmiechnęli się, a Piotr przytulił brata. Loria wstała i powoli oddaliła się. Rzuciła się na szyję Aslana, który czekał na nią. Objął ją wielką łapą. Dziewczyna wtuliła głowę w jego grzywę. Była taka piękna. Stanęła obok niego. Lew dmuchną na zamienionego w kamień fauna, który z powrotem wrócił do życia. Łucja chwyciła buteleczkę z eliksirem i podbiegła do pierwszego rannego.

- Trochę jej to zajmie - stwierdził Piotr podchodząc do Lorii.

- Na pewno - odpowiedziała z uśmiechem - Ale dzień jest jeszcze młody.

Zapadła cisza, którą przerwał Piotr.

- Wygraliśmy.

- Wreszcie nastanie pokój - dziewczyna odwróciła głowę i spojrzała na chłopaka.

Zobaczył w jej oczach to co chciał. Radość, która malowała się też na jej twarzy. Znowu poczuł się jak zahipnotyzowany patrząc na niebieski kolor tęczówek. Nie pamiętali nawet, kiedy on objął ją w pasie, a ona zarzuciła mu ręce na szyję. Ich usta połączyły się w pocałunku.

..................................................................................

Zagrały trąbki i rogi. Na ogromnej marmurowej sali mieszkańcy Narnii ustawili się robiąc przejście na środku. Po obu stronach stały centaury w hełmach i zbrojach trzymając czerwono-żółte proporce z lwem. Środkiem sali w stronę tronów szedł Aslan. Po jego lewej byli dumnie wyprostowani Piotr i Edmund, a po lewej idące z gracją Zuzanna i Łucja. Każdy ustawił się przy tronie. Lew zwrócił się twarzą do zebranych.

- W imię lśniącego morza wschodniego - zaczął, a jego głos poniósł się echem po sali - Oto lady Łucja Dzielna.

Dziewczynka uśmiechnęła się na widok bobrów niosących korony. Pan Tumnus wziął jedną z nich i włożył na jej głowę.

- W imię wielkiego lasu zachodniego - kontynuował Aslan - Oto lord Edmund Sprawiedliwy - Faun włożył koronę na jego głowę - W imię gorącego słońca południa. Oto lady Zuzanna Łagodna - dziewczyna wyprostowała się z uśmiechem prezentując złotą koronę - W imię czystego północnego nieba oto lord Piotr Wspaniały. I wreszcie...

Zagrały rogi i na salę wkroczyła Loria. Jej bordowa suknia była ozdobiona złotymi emblematami. Włosy kręcone i lśniące złotem kaskadą spływały na jej plecy i ramiona. Niebieskie oczy błyszczały radością, kiedy w eleganckich złotych butach przemierzała salę, by zatrzymać się przed tronem stojącym na środku, pomiędzy tronami Zuzanny i Piotra.

- W imię lśniącego morza wschodniego, wielkiego lasu zachodniego, gorącego słońca południa, czystego północnego nieba i całej Narnii. Oto nasza królowa Loria Waleczna - nachyliła się, a faun nałożył na jej głowę koronę, którą dostała w prezencie od Mikołaja - Korona jest symbolem jej władzy - następnie zapiął na jej szyi naszyjnik - Zaś naszyjnik symbolizuje jej sprawiedliwość. A utkwione w nich rubiny odwagę, waleczność, gotowość śmierci, radość życia i miłość.

Po tych słowach cała piątka zasiadła na tronach z białego marmuru zdobionego złotymi emblematami.

- Kto raz został władcą Narnii - Aslan odwrócił się w ich stronę - Ten zawsze już władcą będzie. Niechaj wasza mądrość będzie z królową póki gwiazdy świecą na niebie.

- Niech żyje lord Piotr! - zawołali zebrani - Niech żyje lord Edmund! Niech żyje lady Zuzanna! Niech żyje lady Łucja! Niech żyje Loria królowa Narnii!

.....................................................................

- Pewnie jesteś panem Tumnusem?

Łucja i faun odwrócili się w stronę królowej.

- Wasza wysokość - ukłonił się nisko.

- Dziękuję - Loria przytuliła go - Dziękuję, że nie wydałeś Łucji. I przepraszam za to, ile musiałeś wycierpieć w niewoli.

- Dla Narnii wszystko - odrzekł.

- A dlaczego nasza lady jest smutna? - zapytała podchodząc do dziewczynki - Ach tak - spojrzała za odchodzącym lwem - Spokojnie - oparła się o balustradę na balkonie - Wróci. Zawsze tak robi.

......................................................................

- O czym szepczecie? - zapytała jedna z kobiet zbliżając się do braci.

- Chodźcie - ponagliła druga - Zaraz wyruszamy na polowanie.

- Piotr chce się oświadczyć królowej - młodszy mężczyzna klepną brata w ramię.

- W skarbcu mam pierścień - powiedział szeptem blondyn - Zrobię to zaraz po powrocie z polowania.

.........................................................................

- Dlaczego ja w ogóle z wami poszłam?! - zapytała królowa próbując przekrzyczeć tętent kopyt.

- Bo nie chciałaś siedzieć w zamku! - odkrzyknęła Zuzanna.

Gdy spostrzegli, że nie ma z nimi Edmunda zawrócili.

- Co to jest? - zapytał Piotr zsiadając z konia.

Loria poszła w jego ślady. Stanęła na miękkiej ściółce i powoli zbliżyła się do latarni. Łucja coś sobie przypomniała i ruszyła przed siebie. Reszta nie wiedziała o co chodzi, ale poszła za nią. Przeszli pomiędzy iglastymi gałęziami. Loria doskonale wiedziała gdzie są.

- To futra - stwierdziła Zuzanna.

Ruszyli pomiędzy nimi. Piotr złapał Lorię za rękę, ale ona zwinnie ją zabrała.

- Idź będę tuż za tobą - powiedziała.

Zawahał się. Królowa złożyła na jego ustach słodki pocałunek i pchnęła go na resztę rodzeństwa. Następnie odsunęła się. Patrzyła jeszcze chwilę na gałęzie. Ale nic się za nimi nie poruszyło.

- Stało się - powiedziała do koni - Wrócili do swojego świata.

Zawróciła do zamku.

- Kiedyś wrócą - westchnęła - A ja będę cierpliwie czekać. Mam na to wieczność.


THE END?

Za drzwiami szafy.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz