Rozdział 2

246 13 0
                                    

Z dedykacją dla Olci <3

Dojechaliśmy do jakiegoś budynku za miastem. Jednocześnie bałam się, ale też nie wiedziałam o co chodzi. Czemu akurat ja? Życie zawsze miałam spokojne... Żadnych problemów z policją, z żadnym gangiem. Mężczyźni zaprowadzili mnie do pokoju w którym było pojedyńcze łóżko i szafka nocna.
- Zostajesz tutaj. - powiedział wysoki brunet.
- czemu?- zadałam pytanie, ale on odwrócił się i wyszedł z pokoju.
W pewnej chwili chciałam zadzwonić do mamy lub Mike'a, ale zostawiłam telefon w domu. Będą się martwić. Może oni niedługo mnie wypuszczą? Co ja gadam, oni mnie porwali...
Zabiją mnie? Pobiją do nieprzytomności? A co z moją rodziną?... Takie myśli kłębiły mi się w głowie... Przerwał je mężczyzna w blond włosach.
- zjedz to - powiedzial a na stoliku postawił talerz z jakimś jedzeniem.
- co ze mną będzie..? - zapytałam niepewnie. Wydawał się trochę milszy od tego drugiego.
- słuchaj, to nie był mój pomysł, a teraz zjedz to bo zaraz przyjdzie Harry.
-Kim jestescie?
- niedługo się dowiesz.
Nie odpowiedziałam. Jak to "niedługo się dowiesz"? O co mu chodziło??
Po zjedzeniu obrzydliwego jedzenia połozyłam się na łóżku. Zaczęłam płakać. Czemu ja? Czemu to akurat na mnie trafiło?
- przebierz się w to, za 5 min masz być gotowa. - powiedział prawdopodobnie Harry.
Zrzucił mi jakieś ubranie. Postanowiłam, że jak będe robiła to co mi karzą może mnie wypuszczą. Przebrałam sie w obcisłą skurzaną kurtke, jakąś koszulke do pępka i spódniczkę. Wyglądałam jak na wyścigach. Nie wiedziałam o co chodzi.
- Wychodź
- Gdzie idziemy? - zapytałam.
- Zadajesz za dużo pytań!
- Przepraszam..
- Dla innych, jesteś moją dziewczyną, nie wywiń żadnego numeru bo i tak bym się dowiedział. Rozumiesz?
- ta-ak, chyba..
Wyszliśmy z budynku, skierowaliśmy się na tyły. Tak jak przypuszczałam. Wyścigi. Zapewnie nielegalne. Ale co ja tu robię?
- Słuchaj, ja teraz będę jechał, zachwuj się słodko itp... A i będziesz pod okiem Sam'a.
- Kog..- nie dokończyłam.
- Tego blondasia, wkurza mnie, ale przydaje się. Czemu ja ci to mówie? Ze mną jest chyba coraz gorzej..- powiedział i się oddalił. Obok mnie stanął ten Sam.
- Słyszłas. Bez żadnych numerów..
- Możesz odpowiedzieć mi na jedno pytanie? - poprosiłam niepewnie.
- ehh.. Nie powinienem, ale dawaj.
- Czemu na mnie trafiło? Losowo wybraliście mój dom? Skąd wiedzieliście, że akurat tam będe??
- Miało być jedno.. Nie ważne. Nie wiem, okej? To wszystko Harry wymyślił. Ale jego nie pytaj, nie radzę.
- Co z moimi bliskimi?! - Krzyknęłam, wkurzył mnie.
- Sluchaj maleńka, jak Harry się dowie, że rozmawialiśmy to nie będzie dobrze. Radzę nie zwracać na siebie uwagi.
Dopiero teraz zauważylam, że wokoło torów było mnóstwo osób. O to chodziło z udawaniem dziewczyny? Niczego nie rozumiem. Po co mam udawać czyjąś dziewczynę?!
- tutaj jeteś. - po głosie rozpoznałam Harrego.
- O co w tym wszystkim chodzi?! Czemu mnie nie wypuścicie (w sumie i tak nie byłam "trzymana").
- Nie rozpędzaj sie tak misiu, teraz wracamy do pokoju robi się ciemno.
Wrócilimy do "mojego" pokoju, położyłam się na łożku i próbowalam zasnąć. Nie umiałam. Bałam się. Chciałam, żeby się to juź skończyło. Dziwne, ale chciałam wrócić do szkoły.
Zńowu rozmyślenia przerwał mi blondyn, który wpadł do pokoju.
-Uciekaj, póki Harry śpi.
- A-ale jak to? Czemu mi pomagasz?...

Drugi rozdział zakończony :) Mam nadzieję, że się podobał, jak myślicie co się wydarzy dalej?
Do zobaczenia w kolejnym rozdziale! ;)

Forget..Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz