Rozdział dedykuję Koseina
Najgorszy jest lęk przed czymś, czego nie można nazwać. Na lęk bez imienia nie pomagają nawet strzykawki.
— Janusz Leon Wiśniewski
Życie to krucha baletnica, której piękno zachwyca przez chwilę, aby szybko zgasnąć, gdy zejdzie ze sceny.
Życie to filigranowy płatek śniegu, który mknąc z wieczornego zimowego nieba zawierza, iż dane mu będzie zobaczyć promienie porannego słońca. Roztapia się on natychmiast, gdy noc ustępuje pierwszym przejawom dnia.
Życie… nigdy nie odczuwałem jego realności tak bardzo, jak teraz.
O śmierci mawia się, iż jest ale nie stanowi tematu wartego rozmowy. Kogo cieszy polemika o końcu początku? O przeciwstawieństwie życia? Ucieka się od świadomości iż jedyną pewną naszego żywota jest jego kres a nawet, ba!, w szczególności; neguje jego (kresu) istnienie. Zabawne, potrafimy wierzyć w istnienie atomów a tak bliska naszej codzienności istota Memento Mori zakrawa o surrealizm.
Zamykam oczy doznając osobliwego Katharsis.
„To tyle. Tak to się skończy.” — myśli zdają się spokojne, jakby potwierdzały, że jestem gotowy na wycofanie się z tego świata.
Sasuke. Oblicze tak mi bliskie a tak w tej chwili odległe. Jeżeli na chwilę przed godziną śmierci dostrzegamy to, co jest dla nas najważniejsze, to wręcz bezdyskusyjnym jest, iż hebanowe tęczówki kształtują się w moim umyśle smakując domem, który dzięki temu wspaniałemu mężczyźnie miałem.
„Zabiorę ten obraz ze sobą.” — uśmiecham się lekko rozluźniając ciało.
Nic już nie ma i nic nie będzie. A może i będzie? Kto wie, co jest dalej oraz jakie dziwota kryją się za kurtyną, która właśnie opada? Przedstawienie się skończyło, nikt jednak braw nie bije. Cicha widownia pozbawiona wyrazu wstrzymuje dech, próbując zrozumieć co właśnie ma miejsce. Wbija spojrzenia, których nie potrafię rozszyfrować oczekując z napięciem, które mogę wyczuć. Wśród bezkształtnej masy dostrzegam kocie oczy, majaczą mi gdzieś wśród mas zastygłych w bezruchu i jako jedyne zdają się posiadać głębszy sens i wyraz.
„Kocham twoje oczy.” — chyba powinienem odczuwać trwogę na myśl, iż więcej go nie spotkam.
Chyba. No bo nie wiem. Pojęcia bladego nie mam co kryje się za wrażliwą granicą, jaką jest śmierć. Wypuszczam powietrze z płuc czując przeraźliwy chłód metalu dotykającego mojej skóry. Broń zdaje się absurdalna i wątła, ale to tylko ułuda; bezlitosna, prawdziwa i gotowa do działania oczekuje, aż napastnik pociągnie za spust.
CZYTASZ
Oskarżony 2 ♠️ | SasuNaru
FanfictionDruga część Oskarżonego. Szort na max. 5 rozdziałów. Sasuke i Naruto w końcu są szczęśliwi, ale czy szczęście może trwać wiecznie? Od opuszczenia Konohy minęły dwa lata, w trakcie których nasi bohaterowie rozpoczęli zupełnie nowe życie. Sasuke zos...