Kto by pomyślał, że komuś dzień w dzień od kilku lat, będzie chciało się wysyłać niemalże identyczną wiadomość, nie zapominając o maleńkim serduszku na końcu..
I uwierzyć, że to wszystko miało swój początek w głupiej komputerowej gierce, gdzie chyba bardziej liczyło się by nie rzucić klawiaturą o podłogę czy nie wyrazić swojej nienawiści do przeciwnika przy użyciu kilku niecenzuralnych słów. Niektórym chłopcom, po prostu chęć do rywalizacji między swoimi kolorowymi samochodzikami, zostanie już na zawsze.
Wbrew pozorom, można by rzec, że Jungkookowi szło to na rękę. Świadomość, że z każdym kolejnym dniem obudzi się, czytając te kilka pięknych słów, była całkiem przyjemna.
I przynajmniej cieszyło go poczucie, że Taehyung będzie ,,już na zawsze"
Święto zakochanych, powszechnie znane jako ,,Walentynki" nie należało do ulubionych dni Jeona Jungkooka. Dekoracje w kształcie serduszka, miłosne liściki, bukiety róż czy małe kupidynki definitywnie nie kręciły chłopaka. Był może jeden mały wyjątek. Kiedy 14 lutego przypadał w weekend, mógł bez problemu zaszyć się w swoim pokoju i nie wychodzić z niego cały dzień. Wtedy ta cała ,,miłość unosząca się w powietrzu" omijała go szerokim łukiem. Nie to co w szkole średniej, gdzie wszędzie widać te obściskujące się parki. Dosłownie można przez to dostać dreszczy czy jak w przypadku Jungkooka, mieć najzwyczajniej odruchy wymiotne.
Ciężko stwierdzić czy czarnowłosy chłopak, który właśnie po raz dziesiąty przekręcił się na drugi bok w swoim łóżku, mógł spodziewać się, że wbrew własnej woli, jego dzień jest już doskonale zaplanowany.
Z jednej strony czuł definitywne ,,nie". Nie ma opcji, że ten raz w roku, chłopak zmieni się na 24 godziny, by stać się idealnym wzorem mężczyzny - troskliwy, kochany i szarmancki. Ale nie miał wyjścia. Po prostu piękny Jungkookie, nie miał innego wyjścia. Nic więc dziwnego, że przed spotkaniem ze swoją ,,walentynką" z chłopaka zrobiła się mała, zarozumiała zołza.
Każdy był uczony od małego, że w życiu nie ma nic za darmo. Bierzesz, więc dajesz coś od siebie. Taka jest po prostu kolej rzeczy.
Niestety, nasz dwudziestotrzyletni Jeon Jungkook, dalej ma z tym problem.
♥
Na zegarku wybiła dwunasta. Potem trzynasta, czternasta.. obiad i nagle piętnasta. Dlaczego ten czas tak do cholery leci?
Choć ciężko nawet narzekać na jedną, głupia godzinę. Pff, co to jest godzina? Jedyne 60 minut?
To nic w porównaniu z rokiem. Pełnym otóż roczkiem, który minął nieubłaganie szybko, czego chłopak o gęstych, ciemnych lokach szczerze się nie spodziewał.
21 marca, a dla większych bystrzaków kalendarzowa wiosna (swoją drogą ulubiona pora Taehyunga, a przynajmniej do około 23 urodzin). W końcu świeci słonko, ze śniegu wydostają się małe pączki kwiatów, wieje przyjemny wiosenny wiatr, a wszystko wokół robi się zielone i kolorowe. Zdaniem niektórych osób, po prostu najlepsza pora w roku, bo jak w ogóle można śmieć narzekać, że na dworze nie jest, ani za ciepło, ani za zimno.
Nie chodzi tu, jednak o zachwycanie się kiełkowaniu roślinek, pisaniu poematów na widok kwitnących kwiatów czy skakaniu z radości czując miły podmuch wiatru. Najzwyczajniej wiosna stanowi tutaj dobrą metaforę.
Wraz z kwitnięciem roślinności, zaczęło tez kwitnąć uczucie. Miłość, którą poniekąd w przypadku mężczyzny o imieniu Kim Taehyung, można by nazwać zakazaną, chociaż nie dramatyzujmy. To nasza wina, że się w kimś zakochujemy? Serce wybiera.
CZYTASZ
Bad Take | jjk. x kth.
Fiksi PenggemarWalentynki to idealny czas dla zakochanych. Ozdoby w kształcie serduszka, dominująca czerwień oraz róż, słodkie aromaty ciasta czy herbaty. Dla Taehyunga to idelany dzień, by wyznać swojemu najlepszemu przyjacielowi, poznanemu przez internet, co tak...