Piątkowe słoneczne popołudnie.
Rozgrzane tory pod bosymi stopami.
Lekki chłodny wiaterek, przyjemnie schładzający skórę, którą słońce niemalże dokuczliwie ociepla.
Idealna okazja na spacer, nieprawdaż?
Tak też pomyślała pewna Rosjanka, imieniem Anastazja.
Mieszkała na wyspie Sachalin, w mieście Jużnosachalińsk.
Przechadzała się właśnie po starych i sławnych torach, które akurat tego dnia były nieczynne. Dlatego też mogła w spokoju pospacerować, nie martwiąc się o to, że jakiś pociąg mógłby ją przejechać.
Urokliwa dziewczyna, której wygląd z pewnością nie pozostawiał wiele do życzenia, szła po rozgrzanej powierzchni jeszcze z plecakiem na plecach. Szła w kierunku swojego domu, który znajdował się kilometr od szkoły. Jednakże ścieżka przez nią obrana, prowadziła do jej miejsca zamieszkania dużym łukiem, dzięki czemu mogła nacieszyć się wspaniałą pogodą.
Nucąc pod nosem swoją ulubioną piosenkę, posuwała się powoli do przodu. Podróż nie miała wiele zająć, ale nawet ten czas był wystarczający by pogoda zdążyła się nieco zepsuć.
Zaczęło się od wiaterku, który powoli zmieniał się w wiatr, pchający dziewczynę w odwrotną stronę niż powinna iść. Nie było to uciążliwe, ale zdecydowanie utrudniłoby ewentualny bieg na wypadek deszczu. Związała długie, złote włosy w kitkę, by nie latały jej wokół głowy. Rozejrzała się wokół.
Wiatr wzmagał się z każdą chwilą, uniemożliwiając jej szybkie poruszanie się i przedłużając jej drogę do domu.
W bursztynowych oczach Anastazji rozbłysło zaniepokojenie, kiedy poczuła pierwsze krople deszczu na swojej skórze. Nie miała gdzie się schować przed nim, a do domu pozostał jej jeszcze spory odcinek drogi.
Spojrzała w górę. Zapowiadało się na ulewę, co dziewczynie zupełnie nie odpowiadało. Nie miała zamiaru wracać przesiąknięta do szpiku kości. Wyciągnęła z plecaka swoje buty i przyśpieszyła kroku.
Bębnienie deszczu o tory i kamyki. Trzask łamiących się mniejszych gałązek pod wpływem wiatru. Stukanie podeszwy o żelazo. Słyszała tylko to, gdy starała się pobiec w stronę swojego domu.
Chmury zakryły już niemalże całe niebo, otaczając ją ciemnością nie do przebicia. Jedyne co pozwalało jej brnąć dalej w ulewie, były tory, których najbliższa stacja była zaraz przy domu, który zamieszkiwała. Wiedziała, że idąc po torach, nie zgubi się.
Jej serce radowało się niemiłosiernie, gdy ujrzała pierwsze światła latarni, wyłaniające się daleko przed nią. Wiedziała, że za maksymalnie dziesięć minut, będzie w ciepłym domu, popijając gorące kakao. Wtedy też usłyszała coś dziwnego
Odgłosu tego nie dało się porównać do niczego. Połączenie szurania z ciągnięciem czegoś mokrego. Odgłos obrzydliwy i wywołujący ciarki na plecach.
Uznała, że po prostu jest przemęczona i mózg podpowiada nie wiadomo co, więc bez rozglądania się, poszła dalej. Dźwięk narastał z każdą chwilę, stając się coraz głośniejszym i jeszcze bardziej przerażającym.
Gdy światła były zaledwie sto metrów od niej, odwróciła się, by zobaczyć co wydaje ten niepokojący dźwięk. Widok jaki zastała, zmroził jej krew w żyłach.
W jej stronę szła dziwna istota.
Splątane czarne włosy okalały ukrytą w cieniu twarz. Wyglądała na kobietę. Jednak...Coś było nie tak. Bardzo nie tak
Postać poruszała się na dwóch przednich kończynach. A tylnych...Tylnych nawet nie miała!
Anastazja zaczęła panikować. Widziała metal w dłoni stworzenia. Widziała z jak szaloną furią biegło w jej stronę, pokonując bez problemu opór wiatru.
Zaczęła uciekać
Teke teke teke...
Pięćdziesiąt metrów
Teke teke teke...
Dwadzieścia metrów
Teke teke teke...
Dziesięć, pięć
Teke teke teke...
Iii...Dobiegła! Tak, nareszcie!
Gdy tylko postanowiła swoje stopy na betonowej stacyjce, pędem ruszyła w stronę domu. Strach dodał jej tak dużej dawki adrenaliny, że przy drzwiach stała już po minucie. Wpadła pędem do środka i wtuliła się zapłakana w matkę. Cały czas przed oczami miała straszną zjawę, jaka dzisiejszego dnia, objawiła jej się w ciemności.Minął miesiąc. Potem dwa
I powoli złotowłosa uspokajała swój strach, przed wychodzeniem na dwór.
Wciąż po nocach śniła jej się Teke Teke
Bo w sieci przeczytała, że przeżyła spotkanie, właśnie z tym potworem
Czytając historie o tym stworze, bladła a czasami i mdlała
Była tak blisko śmierci...To zwłaszcza ją przerażało
Ale! Nie opowiadałabym wam tego, gdyby nie było dalszej części, nieprawdaż?
Któregoś razu Anastazja poszła wraz ze znajomymi, Darią i Antonem, na spacer. Oboje nie wiedzieli o jej traumie, ponieważ uznała, że nie będzie ich straszyć. Znała ich dobrze i domyślała się jaka byłaby reakcja.
- Ana? - Spytał Anton, nieco zmartwiony zamyśleniem złotowłosej
- Tak? - Spytała wyrwana z rozmyślań i nieświadoma tego co się dzieje – Coś mówiłeś?
- Co ci? Od początku się prawie nie odzywasz! - Zauważyła Daria
- Nic mi nie jest – Zapewniła ich z uśmiechem – Na prawdę, czuję się znakomicie
- No dobrze...Może pójdziemy coś przekąsić? Jestem taaaka głodna! - Zaproponowała energicznie rudowłosa, a oni jej z chęcią potaknęli, oboje również zgłodnieli.
Restauracja do której weszli, bardzo przypominała wnętrze przytulnej drewnianej chaty. Stoliki z drewna, na ścianach belki, blat z drewna. Wszystko utrzymane w ciepłych kolorach, a zaraz obok wyjść do toalety, w kominku płonął ogień.
Usiedli w rogu, patrząc przez okno na szarzejące niebo. Zamówili sobie po kilka blińczyków i rozpoczęli rozmowę. Anastazja wciąż niepewnie zerkała za okno, martwiąc się czy nie zobaczy za nim potwora, jednakże tak się nie stało. Ujrzała tylko krople deszczu, delikatnie uderzające o szybę.
- Muszę iść do toalety – Stwierdziła nagle. Deszcz źle jej się kojarzył
- Huh? Okej, ale wszystko w porządku? - Spytała Daria, zaskoczona stanowczością w tych słowach
- Tak, tak, wszystko w porządku. Zaraz wracam! - I ruszyła w stronę pustej toalety. Zamiast jednak skorzystać, stała przed lustrem, opierając się o blat i rozmyślała. Czy będzie ją to wydarzenie prześladować do końca życia? Czy spotka jeszcze raz tego okropnego potwora?
Wzdrygnęła się. Zdecydowanie tego nie chciała.
Czasem jednak los lubi płatać nam figle...
Przemyła twarz wodą by ochłonąć. Spokój. Nic ci nie będzie
Usłyszała czyjś cichy oddech, od strony drzwi. To było dziwne, nie słyszała, żeby ktoś wchodził
Odwróciła się w tamtą stronę, i włosy stanęły jej dęba.
Znowu przed nią stała
Te same rozczochrane czarne włosy
Głębokie czarne oczy, tym razem z przerażającym spokojem w nich
Ta sama zimna stal w dłoni potwora...
- Gdzie są moje nogi? - Spytała zjawa
Ana spanikowała. Pamiętała, że z tej próby da się ujść z życiem. Trzeba tylko dobrze odpowiedzieć!
- S-Są na s-stacji m-metra...W M-Mashin – Wyjąkała próbując opanować strach. Jednakże następne pytanie sprawiło, że niemalże zemdlała
- Od kogo o tym wiesz? - Zapytała zaskoczona i zmieszana Teke Teke
Złotowłosa nie znała odpowiedzi na to pytanie. Drżała na całym ciele, wiedziała, że to jej koniec.
- Od kogo o tym wiesz? - Powtórzył potwór, nieco zniecierpliwionym tonem
Pokręciła tylko głową. Nie mogła nic z siebie wykrztusić.
To zirytowało postać przed nią jeszcze bardziej. Przybrała pozycję jak do skoku. A Anastazja tylko modliła się w duchu, by śmierć nie była zbyt bolesna.
W następnej chwili poczuła ból. Przeraźliwy ból w miejscu brzucha. Potem upadek na ziemię. Nie czuła nóg. Nie miała ich. Usłyszała otwieranie drzwi i męski krzyk. Potem, była tylko ciemność okraszona cierpieniem...
Anton był tym, który krzyczał. Zmartwił się, że jego przyjaciółka tak długo nie wraca i postanowił to sprawdzić.
Lecz widoku jaki ujrzał, nie zapomni już nigdy.
Jego ukochana przyjaciółka, jego luba i największa pociecha, leżała na podłodze. Leżała rozcięta na pół.
Nogi leżały pół metra od ciała, na zimnych kafelkach, teraz pobrudzonych krwią tak silnie, że nie dało się ujrzeć ich pierwotnego koloru. Góra ciała leżała oparta o ścianę, głowa musiała silnie uderzyć o nią tyłem. Tutaj też, wciąż lała się świeża krew dziewczyny.
Zbiegł się tłum. Ktoś dzwonił po policję. Jakaś kobieta płakała. Daria krzyczała z rozpaczy.A Anton podszedł do ukochanej, usiadł obok niej i pocałował jej wciąż ciepłą dłoń.
Nim policja dojechała na miejsce, Anton zmarł u boku swej najbliższej osoby, w niewyjaśniony sposób
Mówi się, że zabiła go rozpacz
A wy jak myślicie?
CZYTASZ
What is that sound? // Teke Teke One-Shot
HorrorHistoria o tym co spotkało pewną złotowłosą Rosjankę, Anastazję Aristow O tym, co kryje w sobie mrok... Czy dziewczyna będzie dość szybka by uciec?