Dziewczyna siedziała już z godzinę w pomieszczeniu. Sznury zdążyły poranić jej nadgarstki i kostki, przez jej próby uwolnienia się, do takiego stanu, że miejscami wypływała krew. Do tego z każdą sekundą było jej coraz zimniej. Miała na sobie tylko różową sukienkę na ramiączkach z odkrytymi plecami, którą miała na licytacji. Strój brunetki był miejscami pobrudzony. Kiedy ją tu przyprowadzono była nie przytomna, więc nie wie co to może być.
Rozmyślanie dziewczyny przerwało czyjeś wejście do pokoju. Była to blondynka z talerzem pełnym kanapek. Patrzyła na Olivie obojętnym wzrokiem, a ona patrzyła na nią zaciekawiona.
- No co, nie mogę pozwolić byś głodowała... - podeszła do brunetki. - Ponieważ masz związane ręce ja cię nakarmię. - kobieta usiadła okrakiem na udach młodszej. Brunetka zaczęła się szarpać czym tylko pogorszyła swoją sytuację, ponieważ po chwili usłyszała jak blondynka gwałtownie wciągnęłam powietrze. Brunetka przez przypadek podnieciła niebieskooką, ocierając się o jej kobiecość.
- Nie rób tak... No chyba że chcesz bym się pozbyła z ciebie tej sukieneczki. - oczy Olivii rozszerzyły się, a kolory z jej twarzy znikły. - Tak myślałam... Zjedz na spokojnie proszę cię. - powiedziała blondynka i wzięła jedną kanapkę do ręki i przesunęła ją w stronę ust dziewczyny. Brązowooka nie chciała jeść, nie od niej. Nie wiedziała co kobieta dodała do kanapki. Odwróciła głowę w przeciwną stronę, a starsza i tak przysunęła kanapkę do jej ust. Olivia była uparta i znów odwróciła głowę, a blondynka już nie wytrzymała i zsunęła jedno ramie sukienki dziewczyny. - Zjedz albo zaraz serio skończysz bez tej sukienki. Jedz! - Dziewczyna mówiąc to wyjęła z kieszeni scyzoryk i przyłożyła go do policzka brązowookiej.
Brunetka zauważyła w oczach starszej coś tajemniczego, niezrównanego. Przeszły ją ciarki, po czuła jak łzy cisną jej się do oczu, przez strach i ból. Zacisnęła mocno oczy w nadziei, że słona woda nie opuści jej organizmu. Niestety to nie podziałało i łzy spłynęły po jej policzkach.
Blondynka przesunęła scyzoryk, pozostawiając za sobą ranę z której lała się krew. Przełożyła ostrze do jej lewego obojczyka i lekko go wbiła. Olivia wciągnęła powietrze, ale nie wydała z siebie dźwięku, poprzedni właściciel dałby jej za to w twarz przez co dziewczyna odruchowo umilkła. Niebieskooka widząc, reakcje brązowookiej uśmiechnęła się tylko i przekręciła w prawo scyzoryk. Młodsza dziewczyna nie wytrzymała i zaczęła przepraszać oraz mówić, że zje tą kanapkę, ale to nic nie dało blondynka wpadła jakby w trans. Przekręciła scyzoryk po raz kolejny.
- Błagam! Zostaw mnie! - krzykneła brązowooka.
- Zjesz grzecznie kanapki? - zapytała blondynka.
Brunetka ze łzami w oczach pokiwała głową. Starsza uśmiechnęła się do niej i przysunęła do jej ust kanapkę. Dziewczyna ugryzła chleb, nie wyczuła niczego dziwnego zwyczajna kanapka z serem i sałatą. Zjadła posłusznie kanapki, ostatnią z nich z ledwością mieszcząc, ale wolała się nie odzywać.
- I widzisz tak trudno było? - zapytała z uśmiechem niebieskooka. Dziewczyna tylko pokiwała głową, co zirytowało starszą. - Powiedz!
- Nie, nie było trudno... - spuściła wzrok na uda.
-Grzeczna dziewczynka. - kobieta założyła pasmo włosów za ucho brunetki i położyła dłoń na jej policzku. Przetarła palcem po jej ranie, na co młodsza syknęła.
Blondynka zsunęła się z jej nóg i po prostu wyszła.
Płacz wstrząsnął ciałem dziewczyny. Nie minął nawet dzień, a ona już miała dość. Była świadoma, że zawsze mogła trafić do jakiegoś obrzydliwego faceta, który miał by tylko jedno w głowie, tak jak jej poprzedni właściciel. Za to teraz jej właścicielką jest piękna niebieskooka blondynka, wyglądająca jak bogini. Gdyby nie to w jakiej sytuacji się znalazła, i gdyby poznały się w innych okolicznościach, z wielką chęcią spróbowałaby do niej zagadać. Ale wiedząc że kobieta jest jedną z "tych" ludzi, automatycznie rezygnuje z wchodzenia z nią w jakiekolwiek relacje.
Z zamyślenia wyrywa ją gwałtowne otwieranie drzwi. Do pokoju wchodzi rudowłosa dziewczyna, ubrana w bardzo skąpą spódniczkę i top pod którym ewidentnie nie ma biustonosza. W ręce trzyma pudełeczko z czerwonym krzyżykiem na przodzie, apteczka.
Gdy spogląda na brunetkę w jej oczach pojawiają się iskierki zadowolenia. Podchodzi do niej szybkim, tanecznym krokiem i wyciąga rękę.
- Jestem Lucy, miło mi. - powiedziała przesłodzonym głosem. - Ty jesteś Olivia dobrze zapamiętałam z tego co mówiła, moja Pani? - zapytała.
Dziewczyna kiwnęła głową, zamyślając się.
~Moja pani? Czy Lucy też jest własnością blondynki? Też została kupiona? Nie wygląda na przestraszoną, wręcz przeciwnie, na jej twarzy cały czas widnieje szeroki uśmiech. ~
- Pani kazała mi przemyć twoje rany, ale nie obrazi się chyba jak się troszkę zabawimy... - powiedziała wciąż się uśmiechając.
- C-co masz na myśli? - głos brunetki zadrżał z przerażenia.
- Doskonale wiesz co mam na myśli.
Dziewczyna usiadła na jej udach w rozkroku tak samo jak wcześniej blondynka. Z ust brązowookiej wydobył się pisk, kiedy po czuła na udzie wilgoć dziewczyny.
~ Ona nie ma na sobie bielizny ~
Jej oczy w tym momencie wyglądały jak pięciozłotówki, zwłaszcza kiedy rudowłosa zaczęła się o nią ocierać, pojękując chwilami.
- Co taka zdziwiona, przecież sama zapewne też nie masz bielizny.
Tu miała rację. Olivia nie miała bielizny, tylko dlatego, że na licytacji nigdy ich nie mają.
Apteczka uderzyła o podłogę, gdy Lucy przyspieszyła. Zacisnęła jedną dłoń na ramieniu brunetki, a druga wsunęła pod top, i zaczęła bawić się swoją piersią. Olivia odczuwała obrzydzenie wywołane rudowłosą.
Dziewczyna zsunęła swoją dłoń z ramienia brunetki, zmierzając do jej piesi.
- Co ty robisz zostaw mnie! - pisnęła brązowooka.
- Ale jest tak przyjemnie! - wyjęczała Lucy.
Brunetka szarpała się i starała się oddalić od ciała rudej, ale szarpiąc się ocierała się jeszcze bardziej udami o jej kobiecość. Dziewczyna była już na skraju, jej nogi trzęsły się. Nie minęła minuta, a ona jęknęła głośno dochodząc. W tym samym momencie dziewczyny usłyszały uderzenie drzwi o ścianę.
Olivia popatrzyła w stronę wejścia do pomieszczenia, stała tam blondwłosa bogini... Zirytowana blondwłosa bogini.
- Co tu się odwala?!
Lucy słysząc jej głos od razu zeskoczyła z nóg brunetki.
- Pani! - podbiegła zadowolona do kobiety i uwiesiła się na jej szyi.
- Lucy co to miało być?! - zapytała zdenerwowana. - Miałaś tylko opatrzyć jej rany!
- Ale... - zadowolenie z twarzy rudej zniknęło.
- Żadne "ale", idź do swojego pokoju! - rozkazała. - I czekaj dopóki nie przyjdę. - blondynka odsunęła się od Lucy i podeszła do Olivi.
Ruda z przerażeniem na twarzy opuściła pokój. Doskonale wie co ją czeka, jak jej pani przyjdzie.
Brunetka zacisnęła żeby, patrzeć się z przerażeniem na starsza kobietę. Ona otworzyła apteczkę z której wyjęła wodę morska i waciki. Nalała płyn na materiał i pochyliła się nad twarzą dwudziestolatki, przyłożyła wacik do jej rany na policzku.
Olivia miała wtedy idealny moment na przypatrywanie się twarzy blondynki.
Idealna cera, piękne zielone oczy, malutki delikatnie zadarty nos. Wygląda niewinnie, a jednocześnie tak pociągająco. Jej długie blondwłosy spływają po jej plecach, ramionach i piersiach.
Jej długie palce trzymające wacik przy policzku dziewczyny, poruszały się z gracja i delikatnością.
~ Chciałaby by jej palce tak samo delikatnie i z gracją sunęły po innych częściach mojego ciała... JAPIERDOLE Olivia o czym ty myślisz!? ~
(1157)
CZYTASZ
Fuck me... please...
Fiksi RemajaINFORMACJE (zawieszone) • przemoc • sceny 18+ • homo (gxg) • trójkąciki Więc jeśli nie lubisz takich, rzeczy nie czytaj... ________________ - Sprzedane!- usłyszała siedemnastoletnia Amerykanka, stojąca na środku podestu. Dziewczyna wyszła za kotarę...