Jedna z dziewczyn zauważyła pod schodami dziennik który mi wypadł a obok niego plakietke z nazwiskiem i przedmiotem którego uczę. Podniosła moje zguby i podała temu który mnie znokautował. On tylko spojrzał na podane przedmioty i zrobił się cały czerwony ze wstydu.
Chłopak wyniósł mnie z sali i niósł przez korytarz gdzie straciłam chwilowo przytomność. Odzyskałam ją dopiero w gabinecie gdzie miałam już opatrunek na nosie. Obok siedział uczeń który mnie tu przyniósł, miał na sobie jakąś bluzę która była rozsunięta i ukazywała jego mięśnie. Tuż obok stali też dyrektor i pielęgniarka.
- P-przepraszam odkupię ci. - spojrzałam skruszonym wzrokiem na jego tors. Wzrok wszystkich również powędrował w tamto miejsce. Chłopak uniósł głowę i spojrzał na mnie z uśmiechem.
- Nie musisz. Nic się nie stało. Ważne że krew już nie leci.
- Jakub! Zwracaj się z szacunkiem do pani Magister Diany Michells. - odezwał się dyrektor.
- Magister? - zdziwił się chłopak.
- Długo byłam nieprzytomna? - wtrąciłam się próbując usiąść.
- Nie powinnaś się podnosić moja droga. Byłaś nieprzytomna jakieś pięć minut, straciłaś przytomność z dużej dawki wrażeń ale to nie powinno być nic poważnego, nie ma sensu wzywać pogotowia. - głos pielęgniarki był bardzo przyjemny.
- Tak, ma pani rację dam sobie radę. - wstałam powoli w momencie gdy rozbrzmiał dzwonek - Macie jeszcze dwie lekcje ze mną prawda? - zwróciłam się do chłopca który kiwnął głową na potwierdzenie.
- Ale pani Profesor co pani robi, powinna pani odpoczywać. - zbulwersował się dyrektor.
- Diana. Proszę zwracać się po prostu Diana. - westchnęła słysząc tyle razy "pani,, skierowane w moim kierunku, w jednym zdaniu, w przeciągu kilku sekund. - Nie mogę zostawić tych dzieci samych. Mogę prowadzić lekcje. To nic takiego.Co prawda miałam gorsze rany więc to był pikuś w porównaniu do nich. Ruszyłam w stronę drzwi, tuż przy nich zawołałam gestem palca ucznia który zerwał się z krzesła, przeprosił, wyminął dyrektora i ruszył za mną. Gdy pokonywaliśmy korytarz wysłałam szybko smsa do pracownika hotelu.
Pierwszy na salę wbiegł chłopak, ja poszłam do pokoju wuefistów. Była tam tylko jedna osoba którą poprosiłam o spray chłodzący.Ponownie zadzwonił dzwonek. Uniosłam delikatnie plaster a inny nauczyciel powoli spryskał okolice mojego nosa. Wyglądałam fatalnie, połowę twarzy miałam zaczerwienionej ale czułam się świetnie, już dawno nie miałam takiej dawki bólu. Cios był bardzo silny, interesowało mnie kim jest mężczyzna który mi go zadał, tylko dlatego tu wróciłam, no i chciałam jeszcze pograć.
Udałam się na salę, po otworzeniu drzwi znów panował charmider. Zatrzymałam się przy rogu bo udało mi się wychwycić pewnie zdania.
- Co pan zrobił! Jak pan mógł!
-To nauczycielka!
- Pan jest agresywny!
- Przepraszam, no przepraszam mówiłem wam że trenowałem boks, zaskoczyła mnie! - tłumaczył się bezbronny nauczyciel.
- Ale powinien pan nad sobą panować. Kto pana tu zatrudnił!
- Cisza! - krzyknął.Oskarżenia przemieniły się we wrzaski. Nikt nie chciał odpuścić, chcieli aby czuł się winny. A on nie był w stanie ich uspokoić.
- Zamknąć się!!! - wrzasnęłam wychodząc zza rogu. Wszystkie oczy skierowały się na mnie. - W dwuszeregu zbiórka!
Musiałam postępować z nimi ostro, byli zbyt rozpuszczeni. Nawet jeśli mnie uderzył to nie mieli prawa naskakiwać i tak bezczelnie oskarżać swojego opiekuna.Przerazili się lekko ale posłusznie wykonali polecenie. Podeszłam do nich i zlustrowałam wzrokiem każdą twarz. Zajęcia z nimi były tylko dwa dni w tygodniu, a mieliśmy tu przebywać gdy inne klasy nie miały lekcji aby żaden uczeń bez pozwolenia nie używał sprzętu.
Czyli w ciągu tego długiego tygodnia spędze z tym gościem osiem godzin. Była dopiero środa, skoro klientowi się nie spieszyło skończę robotę w piątek za tydzień co daje dodatkowe trzy godziny z tym agresorem, przez ten czas dam mu nauczkę że kobiet się nie bije!- Ty przedstaw się! - wskazałam palcem na dziewczynę w tylnym rzędzie.
- Alicja Majewska.
- Poprowadź rozgrzewkę! Tylko postaraj się aby dobrze się porozciągali bo na poprzedniej lekcji pewnie porozciągaliście tylko języki i mięśnie twarzy! Ruszać się raz dwa raz dwa!
Odwróciłam się gdy cała klasa ruszyła biegać, za mną stał speszony nauczyciel. Wręczył mi niepewnie dziennik z plakietką i roztrzaskanymi okularami. Spojrzałam w lewo, plama na podłodze była zmyta tylko na ścianie widoczne były jeszcze świeże krople.
Sięgnęłam po plakietke i włożyłam do kieszeni spodni, następnie wzięłam pozostałości po okularach które były moim przebraniem i wyrzuciłam je do kosza. Wróciłam po dziennik i mijając mężczyznę zbliżyłam się do niego szepcząc mu:
- Dyrektor na moją prośbę odpuścił Ci ale ja tego nie zrobię. Pozwolił mi zająć się tym więc miej pewność że zemszczę się, nawet nie zauważysz kiedy to zrobię. Może jutro, może za miesiąc, a może za rok ale bądź pewny że zrobię to!
I odeszłam w stronę trubun, rozsiadłam się i otworzyłam dziennik.
- Jedna osoba do mnie!
Uczniowie przestali wykonywać ćwiczenia i spojrzeli w moją stronę. Z drugiej strony sali przybiegła niska blondynka, obawiała się mnie, widziałam to po jej oczach.
- T-tak?
- Jak masz na imię?
- Zuzanna.
- Mogłabyś mi powiedzieć kogo nie ma i kto jak się nazywa? Nie znam was jeszcze a muszę sprawdzić listę. - powiedziałam przyjaźnie przez co dziewczyna trochę się uspokoiła, z tych nerwów aż pobladła.Uczennica sprawnie przedstawiła mi kolegów więc po kilku minutach mogła wrócić do ćwiczeń.
Przyglądałam się kto nie angażuje się w zajęcia, skoro mieliśmy grać to musieli się dobrze rozgrzać żeby później nie narzekać na zakwasy i urazy których mogą się nabawić.
Od uczniów oderwało mnie wołanie.
- Panienko!
Podszedł do mnie pracownik hotelu z papierową torbą w dłoni.
- W końcu. Dziękuję bardzo.
Wstałam a mężczyzna przeglądał się mojej twarzy i zakrwawionemu ubraniu.
- Stało się coś? Nic Panience nie jest? - zmartwił się.
- Nic a nic. Dziękuję. Możesz wracać.
Odszedł ze zmartwieniem na twarzy, pewnie od razu powie Lucy.
Klasa przyglądała się jak elegancko ubrany gość odchodzi a ja zawołałam chłopaka w rozsuniętej bluzie.
- Przepraszam i dziękuję. To dla ciebie. - Wyciągnęłam z torby białą koszulkę znanej marki.
- Ale mówiłem że nie trzeba! - zawstydził się ale w końcu założył podarunek i wrócił do ćwiczeń z uśmiechem na twarzy.
- Zajmij się nimi chwilę. Tylko nie daj sobie wejść na głowę jak ostatnio! - krzyknęłam do zastępcy wychodząc już z sali.
CZYTASZ
Piętno zabójcy
Short StoryKim jestem? - Profesjonalnym zabójcą. Czym się zajmuje? - Wykonuje zlecenia. Co wtedy czuję? - Nic. Byłam wyprana z jakichkolwiek uczuć do momentu aż spotkałam ,,Jego" Z czym ma do czynienia zabójca? Co jest jego znakiem rozpoznawczym? Co jest pięt...