Goryle? Tylko w ZOO! "1"

106 7 0
                                    

Piękny wiosenny wiaterek delikatnie muskał twarz szatyna siedzącego na ciemno brązowej ławeczce w ZOO, ale nie w Yokohamie gdzie odbywała się jego wcześniejsza egzystencja, a w Miami. Agencja została tu przeniesiona na bliżej nieokreślony czas na pozorne wakacje, przynajmniej tak wszystkim się wmawia. Prawdziwa wersja tej przeprowadzki tyczy się Portowej Mafii której działalność znacznie wzrosła w tych okolicach wraz z innymi organizacjami i dziwnymi zjawiskami zachodzącymi w tych okolicach. 

Dazai Osamu, jeden z lepszych detektywów i dawny herszt portowej mafii czytał książkę, raczej to najprostszy opis, w prawdzie jest bardziej interesująca niż większość osób myśli, gdyż dzieło literackie należało do już zmarłego przyjaciela niedoszłego samobójcy który zwał się.: "Oda Sakunosuke". Za każdym razem, gdy ciemnooki czytał książkę czuł jakby jego przyjaciel był przy nim, zatracał się w przepięknej iluzji świata w którym wszystko było po staremu. W którym uśmiech bez większego powodu tkwił na twarzy Osamu przez pobyt swojego sensu życia na ziemi. Napełniający jego serce w kółko i w kółko determinacją do dalszego stawiania czoła splugawionemu światu.

W sumie, będąc członkiem najgroźniejszej organizacji na świecie, jego skłonności samobójcze były znacznie mniejsze niż po utracie swego sensu istnienia...

Nakahara Chuuya, najsilniejszy egzekutor portowej mafii o dość niskim wzroście, ale zdecydowanie zawyżonym ego, a może nie do końca? Jego zdolność "Zbrukany Smutek" polega na manipulacji grawitacją wszystkiego czego dotknie, ponadto jest w stanie kontrolować przyciąganie! Niesamowicie silna umiejętność... Ponadto jego zwyczajna siła fizyczna jest nadprzeciętna! Z łatwością może złamać komuś rękę, albo zniszczyć ścianę!

Właśnie przechadzał się powoli ścieżką w ZOO przyglądając się zwierzętom z niemałą dziecinną fascynacją. Tak, był uważany za bezduszną osobę zdolną do zabicia każdego bez nawet najmniejszych skrupułów, ale w głębi był zwykłym dzieciakiem chcącym dalej odkrywać świat, może dlatego, że nie pamięta jak robił to w dziecięcych latach? Przy długoszyjnych stworzeniach zwanych również żyrafami, zatrzymał się na chwilę i spojrzał na osobę siedzącą spokojnie na ławeczce. Od razu ją poznał, jednak postanowił to zignorować. "Pooglądam żyrafy innym razem". Jednakże, Chuuyę irytuje obecność Dazaia i jego śmiech... Właśnie przez ten chichot ze strony byłego partnera spowodowało to, że wrócił i sprawnym ruchem podniósł ławkę zwalając z niej wspomnianą wcześniej istotę.

-Ah!!!- Krzyknął zaskoczony szatyn spadając z ławki, potem spojrzał na sprawcę tego zdarzenia i zmarszczył zirytowany brwi. -A więc to prawda.-

-Hę?! Co jest prawdą?!- Zirytował się bardziej rudowłosy krzyżując ręce na piersiach, wcześniej odstawiając ławkę na miejsce.

-Że goryle pouciekały z wybiegów~.- zaśmiał się wyższy wstając z ziemi i otrzepując ubrania z niewidzialnego kurzu. Nakahara bez zastanowienia uderzył gorszą wersję mumi w policzek z widoczną furią. 

-Ty tak na serio idioto?!- wrzasnął łapiąc wyższego za fraki i przyciągając go do siebie tak by byli na równi wzrostem.

-Dlaczego mnie wyzywasz? Powiedziałem komplement!- Na te słowa brunet z dość mocniej siły, oberwał w brzuch, a przez siłę tegoż uderzenia upadł na ziemię, następnie dodatkowo oberwał w twarz.

-Uważaj jak się odzywasz plancie!- 

Dazai wytarł strużkę krwi uciekającą z jego ust powoli spływającą po jego wardze. 

-Lepiej ty uważaj.- Jego głos doznał diametralnej zmiany, stał się pozbawiony emocji... Tak zimny, że po plecach rudowłosego przeszła fala nieprzyjemnych dreszczy. Ostatecznie tylko prychnął i usiadł na ławce ignorując obecność Osamu. Zadowolony szatyn wstał i usiadł obok biorąc książkę. -A pomyśleć, ze niecałe dwa tygodnie obiecaliśmy sobie, że się nie spotkamy.-

-Taaa. Widocznie mamy do siebie pecha.- Wywrócił oczami i spojrzał za siebie, na wybieg z żyrafami. Przyglądał się zwierzętom z dziecięcą fascynacją, a gdy jedna z nich nachyliła się, mężczyzna wyciągnął do niej rękę z gwiazdkami w oczach. Dazai starał się ignorować taką sytuację. Nigdy nie widział Chuuyi w takim stanie i chcieć, nie chcieć. Przyznał się przed sobą, że jest to nawet urocze, mimo, że tą osobą jest ten wredny krasnal! Jednak nie udało mu się do końca powstrzymać i wydał z siebie cichy chichot rozczulony, akurat w momencie, gdy Chuuya prawie dotknął zwierzęcia.

-I czego rżysz?!- Cały czar prysł przez to też usiadł normalnie na ławce.

-Z niczego! Po prostu nigdy nie widziałem cię w takim stanie.- Uśmiechnął się do niego wyjątkowo przyjaźnie.

-Nigdy nie dawałeś powodu by poznać tę stronę mnie.- Lazurowooki spojrzał na Osamu z wyjątkową pogardą. Nienawidził go z jednego powodu, powodu który z chęcią zabierze do grobu jeśli będzie trzeba.

-W sumie racja...- Spojrzał na swoje buty lekko jakby przygnębiony, ale Chuuya nie zwrócił na to uwagi. -Zmieniając temat, słyszałeś o tym, że ludzie przyjeżdzający do Miami doznają jakiś nadnaturalnych mocy?-

-Tak słyszałem...- Wzrok teraz padł w przeciwną stronę.

-Ciekawe czy nas to dosięgnie...- Złapał się za brodę szatyn patrząc rozmarzony w niebo, byłoby całkiem ciekawie, gdyby do tego doszło.

-Mnie już dosięgło...- Stwierdził rudowłosy dalej mając wzrok skierowany w przeciwną stronę.

-Naprawdę?- Spojrzał na swojego byłego partnera z niemałym zdziwieniem, szczególnie po zauważeniu czarnych piór leżących wokół mafiosy. 

-Tak. -W końcu skierował spojrzenie na Dazaia. -Zmieniłem się w Tengu. - 

-Woooo!- Wykrzyczał szatyn wstając i patrząc na rudowłosego, powodując również jego westchnięcie. Po chwili jednak zdecydował się wstać i wystawić skrzydła, były naprawdę duże w kolorze czerni. -Nie wierzę w to co widzę! A umiesz z nich korzystać???- Pyta z wielkim entuzjazmem w głosie.

-Nie za bardzo...-Stwierdził lekko zakłopotany. -Poza tym mam swoją zdolność! Nawet tego nie potrzebuję.- Skrzyżował ręce na piersiach obrażając się na wyższego.

-No weeeź! Nauczę cię! I będziesz latać jak superman!- stwierdził robiąc pozę wspomnianego wcześniej bohatera.

-No chyba nie? Ty nie masz pojęcia o lataniu. Poza tym teraz mogę latać jak superman.- Wywrócił oczami na nowo siadając. 

-No proszę! Będzie fajnie!- Dazai usiadł obok Chuuyi wręcz błagając o zgodę. 

-No niech ci będzie... Ale później.- Westchnął zrezygnowany łapiąc się za głowę. 

-Super!- Wykrzyczał radośnie brunet, zaś potem wyjął książkę którą na nowo zaczął czytać, już bardziej spokojnie. Rudowłosy zaciekawił się tym i zajrzał mu przez ramię. 

-Co czytasz?-

-Cóż... Książkę. - uśmiechnął się lekko zamykając ją - napisał ją mój przyjaciel, Oda Sakunosuke.- Westchnął z lekkim smutkiem. -Zawsze wiedziałem, że ma lekkie pióro.

-Mógłbym ją kiedyś pożyczyć?-

-Jasne, nie ma problemu, ale najpierw chodźmy!- Powiedział z entuzjazmem wyższy chowając książkę do płaszcza i zaczynając gdzieś iść szybkim krokiem. -No chodź! Ptaszyna musi nauczyć się fruwać~!

-Nie denerwuj mnie przeklęta makrelo!- Wstał wkurzony i zaczął za nim biec pilnując by przypadkiem wredny wiatr nie porwał jego fedory zabierając ją hem daleko poza horyzont.



Części będą się pojawiać raz w tygodniu chyba, że odbiór będzie bardzo pozytywny.

☙Czy dotknie nas Happy End?❧|SoukokuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz