Rozdział I - pies

142 6 3
                                    

Cześć jestem Natalie.  Mam 14 lat i psa Jack'a,  który jest z mną od 4 lat.  Moi rodzice zmarli gdy miałam 9 lat.  Od tamtego czasu mieszkam z 55 letnią babcia w dwupokojowej kawalerce. Mam tylko jedną koleżankę 19 letnią Emily, która była z mną od początku w trudnych i złych chwilach.  Gdy umarli mi rodzice, gdy pierwszy raz poszłam do szkoły...  Był dzień jak codzień wstałam i wprowadziła Jacke'a. 
-Hej - zawołała Liliana,  rówieśniczka z trzeciej klatki.
-Co robisz?  - zapytała ironiczny głosem.
-A nie widać?  - odpowiedziałam z przymrużeniem oka i odeszłam nie zwracając na nią uwagi.
-Tylko nie zapomnij  - rzekła patrząc na Jacke'a.
-Przecież  wiem,  daj mi już spokój! - krzyknęłam biorąc psa na ręce i podążając się w stronę sklepu. Gdy już doszłam do sklepu rozejrzałam się i weszłam z psem do sklepu. 
-Dzień dobry Natalie - powiedziała sprzedawczyni,  która bardzo dobrze znałam.
-Dzień dobry pani Leonoro - odpowiedział z uśmiechem na twarzy.
-Padać to co zawsze - zapytała,  widząc co chce.
-Tak,  to co zawsze
- Powiedz tej swojej babci żeby kiedyś do mnie tu wypadła,  zawsze ciebie wysyła. A wiesz ja też bym chciała z nią porozmawiać. Powiedz jej następnym razem.
- Pani Leonardo pani przecież wie że ja ją ciągle proszę ale nic. Po śmierci dziadka zamknęła się w sobie i nie wychodzi  z domu.  Tylko z mną rozmawia. Kiedyś taka pogodna,  dziady dzisiaj siedzi sama w zamkniętym pokoju i nic tylko patrzy na portret dziadka.  A przecież dziadek zginął 2 lata temu a ona nadal nie może się z tym pogodzić.  Przeżywam to samo co ona, tylko że babcia z nim była od nocy do świtu a ja tylko raz na tydzień.  Tak naprawę próbuje ją zrozumieć,  ale nie mogę. To tak jakbym ja straciła...  Jacke'a.  Wiem że tak nie ładnie porównywać ludzi do zwierząt,  ale Jacke'y to bardzo ważna osoba w moim życiu.  On pomógł mi otrząsnąć się po śmieci rodziców. Dostałam go od dziadka i babci na 10 urodziny.  Których niestety nie obchodzilam z rodzicami.  No pani Leonardo troszeczkę się rozgadałam a muszę jeszcze te bułki zanieść babci. A potem idę na spacer z Jackie'm i Emily na spacer. 
- No dobrze,  dobrze - mówiła mi to podając ciepłe jeszcze bułeczki.
- Do jutra pani Leonardo - machałam ręką oddalają się do drzwi.
- Do jutra drogie dziecko,  uważaj na siebie  - krzyknęła przyjaźnie.
Odrazu poszłam do domu. Dałam psu jeść.  I poszłam do babci niosąc jej świeże bułeczki.
- Hej babciu przynioslam Ci bułeczki. A i pani Leonarda O Ciebie pytała.
- Ta to już nie ma swojego życia codziennie przychodząc ze sklepu mi to mówisz.
- Babciu ale ona się o Ciebie martwi. Byliście przecież najlepszymi przyjaciółkami.
- Masz rację byłyśmy.  A teraz już nie jesteśmy - mówiąc to nawet nie drgnęła tylko patrzyła w portret dziadka. 
- Dobra babciu rób co chcesz ja idę z Jackie'm i Emily na spacer. Tobie też by się to przydało - mówiąc to otwierałam drzwi.
- Ja se wyjdę kiedy chce. Ty tu mi nie będziesz mówić co ja mam robić.
- Dobrze babciu,  cześć - zamknęłam lekko drzwi i wyszłam.
                             .          .          .
Jej piękne,  złociste błąd włosy lśniły w promieniach słońca. Nie za krótka spódniczka i koszulka z końmi,  świetnie pasowała do jej szczupłej sylwetki.  Zawsze zadowolona uśmiechnięta twarz,  dzisiaj była nie w humorze. Podchodząc do niej poczułam lekki powiew wiatru. 

- Hej,  Emily co tak stoisz? Jesteś dzisiaj chyba nie w humorze.

- Eee tam wydaje Ci się. O cześć Jac'k - mówiąc to na jej twarzy zawitał mały uśmiech. - To co idziemy?

Świat z psimi łapami.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz