Rozdział drugi

20.9K 618 1.6K
                                    

Z samego rana obudził mnie budzik, na co lekko się skrzywiłam. Dzisiaj miałam iść do nowej szkoły i nie byłam z tego powodu jakoś szczególnie zadowolona. Jak większość osób nie lubiłam tam chodzić. Te miejsce wiązało się z dużym stresem, czułam się tam zawsze niekomfortowo. Szkoła to raczej powinno być miejsce gdzie uczniowie czują się komfortowo i chcą zdobywać wiedzę, a niestety w większości przypadków nikt nie chciał tam przebywać. Po sprawdzeniu wiadomości od rodziców i przyjaciela wstałam z łóżka i podreptałam w stronę łazienki. Jej wystrój był w białym kolorze i nie była ona duża. Ściągnęłam z siebie ubrania i weszłam szybko pod prysznic. Użyłam mojego ulubionego płynu pod prysznic o zapachu pomarańczy i jaśminu. Przysięgam, że kochałam ten zapach.

– Cholera – zaklęłam sama do siebie, kiedy zorientowałam się, że nie wzięłam nowych ubrań z szafy.

Szybko wróciłam do pokoju, owinięta jedynie ręcznikiem i zorientowałam się, że ubrania które na dzisiaj przygotowałam prasowałam wczoraj w salonie i kompletnie zapomniałam o zabraniu ich stamtąd. Nie myśląc za długo zeszłam po schodach na dół i udałam się do pomieszczenia w którym miałam pewność, że nikogo nie zastanę. Widziałam, że Tyler gdzieś pojechał. Po chwili nieuwagi poczułam jak uderzam o czyiś tors.

Proszę, tylko nie to.

– Spodobało ci się wpadanie na mnie?

– A tobie wchodzenie mi w drogę? – odpowiedziałam, przytrzymując ręcznik żeby się nie zsunął.

– To nie ja jestem łamagą i to nie ja nie patrzę gdzie idę. – Wzruszył ramionami, by po chwili zmierzyć mnie wzrokiem od dołu do góry. – Zakładam że lepiej wyglądałabyś bez tego ręcznika.

Rozchyliłam lekko usta, starając się upewnić czy aby na pewno się nie przesłyszałam. Kto mówi takie rzeczy dziewczynie której nie zna? Tylko Dylan pierdolony palant Blake. Tak, chyba właśnie wymyśliłam mu ksywkę.

– A ty z siniakiem pod okiem jakby mój brat to usłyszał – zakpiłam.

– Masz czternaście lat, że próbujesz grozić mi swoim bratem? – Uniósł brwi, patrząc na mnie prześmiewczo. – Uważaj do kogo to mówisz.

– To już kolejna rada od ciebie, dużo ich jeszcze masz? Może powinnam je gdzieś zapisywać...

– Może powinnaś już wyjść. – Uniósł ton głosu, co nieco wybiło mnie z rytmu.

Cóż, chyba nie był dobrze nastawiony na żartowanie.

Ominęłam chłopaka i wzięłam swoje ubrania z kanapy, po czym wróciłam do siebie żeby się przygotować. Ubrałam czarne jeansy i czerwoną bluzę oversize z dużym napisem Don't give up. Postanowiłam, że nie będę się dzisiaj malować, a brązowe włosy sięgające mi do końca pleców zostawiłam rozpuszczone. Lekko podskoczyłam kiedy usłyszałam jak ktoś z całej siły otwiera drzwi od pokoju.

– Gotowa na ten piękny dzień pełen nowych wrażeń? – Przewróciłam oczami na rozweselony głos Tylera.

Ja w przeciwieństwie do niego nie byłam tak pozytywnie nastawiona.

– Twierdzisz że to piękny dzień tylko dlatego że ty już skończyłeś szkołę i nie musisz się tam męczyć – prychnęłam w odpowiedzi.

– Nie będzie tak źle jak myślisz. – Wywrócił oczami.

Tak, to u nas rodzinne.

– To już ja ocenię, idziemy?

– Panie przodem – odparł, pokazując dłonią na wyjście i lekko się kłaniając. Co za pajac.

We Rule Hell Together [W SPRZEDAŻY] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz