Nathaniel Kurtzberg nienawidził całego świata.
Można by było stwierdzić, że to nikogo nie dziwi. No właśnie, nikogo. Wszyscy pokochali jego obrazy ale nie jego. Był on po prostu szarym człowiekiem, który w życiu nie miał łatwo. Nikt nie wiedział co działo się w jego głowie. Wiele razy próbował wyrzucić go ze swojej głowy. Nie wychodziło mu. Lecz wiedział, że go nie odzyska, sam do tego doprowadził. Uważał, że wszystkie jego porażki, nie były przypadkowe. Życie nigdy nie było dla niego łatwe. Sam o tym wiedział. Duża liczba ludzi, po prostu się nad nim litowała, a to go naprawdę denerwowało. Uważał, że nie potrzebuje litości i sztucznego bycia miłym.
Wszystko zaczęło się już wtedy, gdy miał cztery lata. Zmarł wtedy jego ojciec. Wielki cios, dla takiego małego człowieczka, jakim on był w tamtym momencie, prawda? Mało pamiętał z tamtego dnia, tylko to jak zadzwonił telefon jego matki, który leżał niedługo potem rozbity na podłodze salonu. W urywkach pamięci, miał widok płaczącej matki, pogrzebu i czarnego ubrania, który na sobie miał. Więcej nic nie pamiętał, jego umysł nie dopuszczał do siebie reszty. Nie wiedział dlaczego. Niedługo potem poszedł do przedszkola, wtedy poznał swoją jedyną przyjaciółkę, Alix. Byli nierozłączni, Alix często broniła go przed złośliwymi kolegami. Była ona i nadal jest jego jedyną przyjaciółką. Oboje byli dla siebie wsparciem i podporą kiedy coś się waliło. Później zaczęła się szkoła. Nathaniel nienawidził szkoły i dziękował sobie, że już ją ukończył. Szkoła była jego najgorszym i jednocześnie najlepszym w jakimś stopniu okresie, w jego życiu. Nathaniel nigdy nie był dobry z matematyki, tak naprawdę ledwo sobie z niej radził. Próbował jak mógł, by czegokolwiek się nauczyć lecz nie mógł. W tamtym także okresie, zaczął rysować. Rysowanie było dla niego odskocznią wszystkiego. Rysował wtedy, kiedy najbardziej tego potrzebował. Nigdy się nie poddawał, nawet wtedy, kiedy był bardzo bliski załamania. Łatwo było go zranić, wiedział o tym i nie potrafił inaczej. Jego słabe, zrobione ze szkła serce było bliskie rozbicia kiedy poznał jego. Wiele razy był zakochany, bez wzajemności i myślał, że miłość po prostu nie była mu przeznaczona.
Marc Anciel, chłopiec o czarnych, smolistych włosach i zielonych oczach, wywrócił jego życie. Gdyby ktoś mu powiedział, że ten niepozorny, wyższy odrobinę od niego chłopak który wiele razy pił kawę o smaku wanilii oraz był chodzącym aniołem, odmieni jego spojrzenie na całe życie nie uwierzyłby. W sumie sam nie mógł uwierzyć, że tak się stało. Poznali się przypadkiem, po prostu znalazł czarny notatnik. Na szczęście był podpisany i jakoś znalazł właściciela. Marc chyba podziękował mu z tysiąc razy, był mu naprawdę wdzięczny, że nie próbował go czytać. Pomyślał wtedy, że to jego pamiętnik. Lecz z czasem, kiedy poznawali się coraz bliżej i bliżej, odkrył, że znajdowały się tam jego opowiadania. Czarnowłosy powiedział mu raz, że nigdy nie chciał by ktokolwiek je czytał. Uważał, że były beznadziejne i nudne.
Nathaniel jednak wiedział, że to kłamstwo.
Opowiadania bruneta były interesujące. Miło się je czytało, a rudowłosy uważał, że jeszcze chwila i przeniesie się całkowicie do świata który został stworzony, przez szmaragdowookiego. Jeżeli miałby być szczery, już wtedy powoli zaczął coś do niego czuć. Nie mógł tego wtedy zrozumieć, dlaczego zaczął coś czuć do chłopca. Przecież był hetero, a raczej tak myślał. Mimowolnie wrócił wspomnieniami do momentu, który był rok temu, trzynastego sierpnia. Czytał wtedy jeden z wypracowań, które jego chłopak pisał na studia. Już tamtego wieczora, uderzyło go coś, czego nigdy do siebie nie dopuszczał. Marc stawał się dojrzalszy. Nawet wtedy nie mógł dopuścić do siebie tego, że on nie był tym samym młodym, nieco nieświadomym świata chłopcem. Stał się dorosłym, znającym wszystkie złe rzeczy i wydarzenia które ukształtowały nie tylko jego, ale i także Nathaniela. Rudowłosy nie wiedział, jak ma to wszystko przyswoić. Uderzyło go to jak coś, naprawdę tragicznego. Samo uświadomienie sobie, że się zmienił i zmienił się on, było trudne. Mimo wszystko jego serce, dalej kochało i dalej kocha tego człowieka.
CZYTASZ
Å»ð®ððð€ð¬ð ð¥ð€ð§ðÅŒð ð ððð©ððð£ððð¡ð ððªð§ð©ð¯ððð§ðð ð ðŽð¿ðµ
Fanfiction"Doceniamy rzeczy dopiero kiedy je stracimy." MówiÅa mu matka, nie rozumiaÅ co to znaczyÅo. Dopóki sam tego nie doÅwiadczyÅ. Nathaniel Kurtzberg jest znanym w caÅej Francji malarzem. WydawaÅoby siÄ, ÅŒe ma on idealne ÅŒycie ÅŒe jest szczÄÅliwy. Lecz n...