[2] 𝑷𝒐𝒓𝒂ż𝒌𝒂 𝑫𝒓𝒖𝒈𝒂: 𝑶𝒌ł𝒂𝒎𝒚𝒘𝒂𝒏𝒊𝒆 𝒊 𝒐𝒅𝒕𝒓ą𝒄𝒂𝒏𝒊𝒆 𝒐𝒔𝒐𝒃𝒚 𝒌𝒕𝒐́𝒓ą 𝒔𝒊ę 𝒌𝒐𝒄𝒉𝒂

157 17 2
                                    

PORAŻKA DRUGA: OKŁAMYWANIE SWOJEJ TĘCZY

           Musiał przyznać, że wszystko zaczęło się psuć, już dwa miesiące przed tym jak Marc od niego odszedł. Sądził jednak, że to była tylko i wyłącznie jego wina. To on ciągle go okłamywał, ale tamten nic nie mówił na ten temat, nawet jak domyślał się, że coś jest nie tak. Nadal sądził zapewne, że w końcu wszystko się unormuje i uspokoi lub, że po prostu Nathaniel miał dużo pracy. Szkoda, że Nathaniel nie zdążył mu nic wyjaśnić. Chciałby cofnąć czas i wszystko mu powiedzieć.

Westchnął, po czym powrócił do malowania nowego obrazu. Próbował się na tym skupić, by nic nie zepsuć, lecz wiedział, że będzie to trudne, jak w jego umyśle tkwi nadal Marc Anciel który już dawno zawładnął jego sercem i umysłem. Nigdy nie mógł wyrzucić go z głowy. Jego oczy bolały go od zbyt jasnego światła, które dawała żarówka w jego pracowni. Był zmuszony do siedzenia w tym świetle, gdyż już dawno zapadła noc i było ciemno. Nadal nie wiedział dlaczego uwielbiał siedzieć w nocy, nad jakimiś własnymi projektami. Lecz co on mógł poradzić? Jego życie i on sam był dziwny, Brakowało tylko by trafił na jakiegoś bad boya na mieście, jak w jakimś fanfiction. W pewnym momencie ktoś zadzwonił do drzwi od jego mieszkania, więc niechętnie wstał. Wiedział, że nie mógł liczyć na to, że będzie to czarnowłosy. Kto normalny w końcu wróciłby do niego, po kilku miesiącach. Gdy tylko otworzył drzwi, jego oczom ukazała się Elizabeth.

Była ona przyjaciółką Marca i jego. Znali się od liceum. A raczej to on ją znał od liceum, pamiętał, że ona i Marc znali się od małego, a dokładniej od przedszkola. Podobnie jak on i Alix. Jedyne co różniło ją i różowowłosą to to, że była bardziej spokojna i zrównoważona. Może i bywałe chwile, kiedy naprawdę była szalona ale to tylko czasami, na przykład wtedy gdy ciągle mówiła dziwne żarty. Dowiedział się wtedy, że ona tak po prostu ma i musiał nauczyć się z tym żyć. Była ona tak jakby matką jego i Marca, a raczej tak się zachowywała. Do tego, miała krótkie, brązowe włosy i okulary co dodawało jej "wyglądu matki". Niestety nadal nie wiedział, dlaczego do niego przychodzi co jakiś czas, przecież Marc odszedł i nawet nie wiedział czy wróci.

━ Czemu znowu przychodzisz? Byłaś u mnie trzy dni temu. ━ odparł, patrząc na nią. Brązowowłosa zlustrowała go od góry do dołu, w tym samym czasie. Odpowiedziało mu tylko westchnienie kobiety.

━ Naprawdę, Nathaniel to było tydzień temu. Tak poza tym, obiecałam Marcowi, że będę sprawdzać co u ciebie. Wpuścisz mnie? ━ zapytała. Nathaniel nie chciał, ale mimo wszystko otworzył drzwi tak, aby mogła wejść. Nie chciał jej mówić, by sobie poszła. Poza tym, mimo wszystko dalej sprawdzała co u niego i z nim rozmawiała. Miło było wiedzieć, że ktoś się o ciebie troszczy nawet, jak robiła to tylko ze względu na Marca.

Oboje ruszyli do salonu który był połączony z kuchnią. Panowała w nim ciemność, lecz Nathaniel zapalił światło. Wzdrygnął się przez chwilę, lecz już kilka sekund później przyzwyczaił się do białego światła. Brązowooka ruszyła za nim i usiadła na sofie. Niedługo później dołączył do niej siadając niedaleko.

━ Rozmawiałam z Marciem. ━ oznajmiła. W całym pomieszczeniu zapanowała cisza, a Nathaniel zaniemówił. Nie wiedział co powiedzieć. ━ Nie mogę ci nic powiedzieć oprócz tego, że za tobą tęskni.

Te słowa sprawiły, że jego serce stanęło. Chciał mu powiedzieć to samo, ale wiedział, że jak na razie nie będzie to możliwe. Z jego oka poleciała jedna łza. Elizabeth postanowiła zmienić temat, widząc jego reakcje. Ostatnie czego chciała, to tego by rozpłakał się na dobre.

━ Tak poza tym, jak się czujesz? ━ spytała, patrząc na niego. ━ Tylko mi nie wciskaj kitu, że dobrze bo ci nie uwierzę. Nie wyglądasz na człowieka, który czuje się dobrze. ━ westchnęła poprawiając swój beżowy sweter.

Ż𝙮𝙘𝙞𝙤𝙬𝙚 𝙥𝙤𝙧𝙖ż𝙠𝙞 𝙉𝙖𝙩𝙝𝙖𝙣𝙞𝙚𝙡𝙖 𝙆𝙪𝙧𝙩𝙯𝙗𝙚𝙧𝙜𝙖 🎔 𝑴𝑿𝑵Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz