ROZDZIAŁ DEDYKUJĘ @Kociaczek2017 mam nadzieje, że się spodoba :)
***
Udałem się do mojego gabinetu, którego jeszcze nie widziałem kiedy wszedłem do środka stało tam dębowe biurko, naprzeciwko stała biblioteczka wypełniona po brzegi książkami. Obok biurka stało wygodne obrotowe krzesło, a przy ścianie stała półka najprawdopodobniej na dokumenty. Nie było to urządzone w moim stylu, ale nie narzekałem, wiedząc, że tak wyglądają współczesne biura. Usiadłem obok biurka i zacząłem się zastanawiać jak potoczy się cała sytuacja. Po jakimś czasie uznałem, że to ja pójdę po Isabellę, chciałem z nią porozmawiać i zobaczyć ile tak naprawdę wie. Wstałem gwałtownie od biurka i ruszyłem w kierunku salonu gdzie zastałem resztę moich towarzyszy.
-Uznałem, że to ja pójdę do Isabelli i będę chciał z nią porozmawiać. - Kiedy to mówiłem czułem, że dobrze postępuję.
-Jeżeli tak uważasz, mistrzu Aro my się z tym zgadzamy. - Powiedział Alex.
-Dobrze, więc dziś możecie już wracać do Włoch, i powiadomić moich braci o sytuacji.
-Czy to aby przypadkiem nie zbyt niebezpieczne? - Zapytała Jane. Widziałem po niej, że była zdenerwowana, nie dziwiłem się jej.
- Nie, poradzę sobie po za tym będziemy cały czas w kontakcie. - Powiedziałem i popatrzyłem na nich pokazując tym, że rozmowa jest zakończona.
-W takim razie zabierzemy wszystko i dziś wrócimy. - Felix odezwał się pierwszy raz dzisiaj i wiedział, że już nic nie zmieni mojego zdania. Tego samego dnia Jane, Alex i Felix wrócili do Włoch do reszty Volturii. Ja za to obserwowałem dom Isabelli czekając, aż się obudzi i nie będzie w domu jej ojca. Widziałem, że jej ojciec przeją się jej stanem co mnie nie zdziwiło, choć dziewczyna cały czas go zapewniała, że nic jej nie jest.
Bella
Od kiedy obudziłam się i nie wiedziałam co się stało, ponieważ byłam pewna, że Laurent mnie zabił. Zobaczyłam, że nic mi się nie stało oprócz opatrzonej już wtedy ręki, przypomniałam sobie, iż ktoś mnie wtedy uratował, ale nie wiedziałam kto. Czułam się jak by mi nic nie było, ale Charlie od kiedy wrócił i mnie zobaczył cały czas pytał jak się czuję i czy niczego nie potrzebuję. Jednego poranka kiedy weszłam do kuchni on już chciał coś powiedzieć, ale ja go wyprzedziłam.
-Nie, nic mi nie jest i czuję się świetnie - zobaczyłam jak przewrócił oczami i się uśmiechną - naprawdę nic mi się jest, nie musisz się martwić. A ty powinieneś odpocząć, przemęczasz się. Mógł byś jechać na przykład na ryby.
- Kiedy ostatni raz pojechałem widzisz jak się skończyło.
-Przesadzasz to była moja wina, to ja poszłam nic ci nie mówiąc. - chciałam, żeby w końcu odpoczął. Byłam mu wdzięczna, że się o mnie martwił, ale sama mogłam się sobą zająć. - A jeśli ci obiecam, że jeśli nigdzie nie pójdę i nie będę robiła nic co może zagrażać choćby uderzeniu się w kostkę to pojedziesz? - zobaczyłam tylko, iż usilnie próbuje powstrzymać chichot, przewróciłam oczami i zaczęłam mówić. - Ja mówię poważnie musisz odpocząć.
-No już dobrze pojadę, ale jeśli obiecasz, że nigdzie nie będziesz wychodzić i będziesz uważać. - Uśmiechnęłam się tylko i powiedziałam zdecydowanie - Ja Isabella Swan uroczyście obiecuje, że nie będę robiła nic co mi będzie zagrażało. -Zobaczyłam jego zdziwioną minę i wybuchłam niekontrolowanym śmiechem.
-No w takim razie myślę, że mogę sobie pozwolić na odpoczynek, pomożesz mi spakować wędki i resztę rzeczy? - Szybko pokiwałam głową i ruszyłam za Charliem by mu pomóc.
Po około godzinie Charlie siedział w aucie, pomachałam mu i widziałam, że sam się cieszy na wyjazd. Wstałam ze schodów na których siedziałam i wróciłam do domu. Postanowiłam poczytać książkę, wzięłam jedno z moich ulubionych dzieł Williama Shakespeare ''Romeo i Julia''. Nie zauważyłam nawet kiedy zasnęłam. Obudziłam się z krzykiem, miałam wrażenie, że ktoś mnie obudził ze snu w którym znowu śnił mi się Edward i jego odejście, ale tym razem nie było to tak okropne jak zawsze, jakby los chciał bym w końcu o nim zapomniała, tylko problem w tym, że nie potrafiłam. Zaczęłam się rozglądać kiedy moje oczy zatrzymały się na dwóch pięknych czerwonych tęczówkach... zaraz ......pięknych?
Aro
Kiedy moi przyjaciele wrócili do Włoch ja udałem się na polowanie i przy okazji pomyśleć co będę musiał zrobić z Isabellą. Czułem, że nie mogę jej zabić sam nie wiedziałem dlaczego. Po polowaniu wróciłem do wynajmowanego domu. Po dość długim namyśle postanowiłem udać się do dziewczyny. Przez połowę dnia obserwowałem ją, widziałem, że namówiła swojego ojca do odpoczynku. Jakby los bardzo chciał, żebym w końcu z nią porozmawiał. Nie miałem innego wyboru tylko z nią porozmawiać i dowiedzieć się co muszę z nią zrobić.
Około godziny piętnastej zobaczyłem, że zasnęła dostałem się do jej pokoju poprzez okno i siadłem na wygodnym bujanym fotelu w rogu pokoju. Patrzyłem jak śpi wyglądało to bardzo uroczo, nie pamiętam kiedy ostatnio ja doświadczyłem snu było to około 3500 lat temu.Siedziałem tam przez jakiś czas nie wiedziałem ile dokładnie ale nie nudziło mi się patrzenie na nią i na to jak cudownie wyglądało to jak spałą. Skarciłem się w myślach za takie myślenie, zobaczyłem, że zaczęła się szarpać i mamrotać przez sen na jej policzkach pojawiło się kilka pojedynczych łez. Wstałem i szybko do nie podszedłem i zacząłem ją budzić, kiedy zaczeła się uspokajać miała jeszcze nie równy oddech, zauważyłem że zaczęła się rozglądać po pokoju kiedy dostrzegła mnie, a ja dostrzegłem parę pięknych brązowych tęczówek ...... zaraz ...... pięknych?
****
CZYTASZ
Pokochać wampira /Aro x Bella/
RomanceDlaczego odszedłeś? Dlaczego mnie zostawiłeś? Dlaczego mi to zrobiłeś? Te pytania dręczyły mnie od kiedy zostałam bez ciebie. Ile dam rade jeszcze żyć z tym co mnie spotkało. Z twoim odejściem, z odwróceniem się przyjaciół ode mnie, z brakiem zrozu...