Hermiona po wojnie spędziła kilka lat, pracując w Ministerstwie i będąc w związku z Ronem Weasleyem, jednak zrozumiała, że żadna z tych rzeczy nie jest dla niej właściwa. Dlatego zgodziła się na propozycję McGonagall i objęła pozycję nauczyciela w Hogwarcie, kończąc pewien etap w życiu. W tym samym roku do szkoły powrócił także jej postrach, mistrz eliksirów Severus Snape. Po długiej rekonwalescencji zdołał wyleczyć rany zadane przez węża i mógł wrócić na wcześniej zajmowane stanowisko nauczyciela i opiekuna domu.
Z początku współpraca między nimi nie układała się dobrze, ciągłe kłótnie, wyzwiska, negowanie kompetencji. Po jakimś czasie, jednak przyzwyczaili się do myśli, że w pewien sposób są na siebie skazani. Potem pojawiła się nić porozumienia, książki. Ich rozmowy na tematy z nimi związane stawały się coraz dłuższe i w końcu ze wspólnych pomieszczeń, jak pokój nauczycielski, czy korytarz, przeniosły się do ich kwater. Hermiona bywała u Severusa, Severus bywał u Hermiony, siadali w salonie na kanapie beż fotelach i prowadzili niekończące się rozmowy, a często także i kłótnie. Ten wieczór rozpoczął się tak samo, jak wiele innych.
Snape usiadł na kanapie, krzywiąc się przy tym nieznacznie, nie umknęło to uwadze panny Granger.
- Coś ci się stało? - spytała z troską w głosie.
- Tylko to, że moi uczniowie to kretyni - warknął.
Hermiona przyzwyczajona do takiego podejścia postrachu Hogwartu nie próbowała się nawet sprzeczać, jednak ciekawość nie pozwoliła jej tak zostawić tej sprawy.
- Co zrobili tym razem?
- Ten idiota Cresswell próbował wysadzić całą salę, Horacy wspominał, że jego ojciec był dobry z eliksirów, jego starszy brat jakoś sobie radził, a ten to kompletny kretyn.
- Severusie, ale on jest w pierwszej klasie, może daj mu jeszcze szansę, zanim go przeklniesz? - zapytała niepewnie Hermiona.
- Na co? Żeby zamiast sali wysadził nam pół zamku.
Hermiona tylko pokręciła z niedowierzaniem głową. Co prawda gdy miała zajęcia z tym chłopczykiem, nie uznała go za najwybitniejszego ucznia, ale bez przesady, nie było aż tak źle. Zapewne był to kolejny przypadek, któremu ręce się trzęsły z powodu samej obecności Mistrza eliksirów.
- To opowiedz, co stało się tym razem, może wyżycie się słowne pozwoli ci pozbyć się chęci zamordowania tego biedaka.
- Po co - znowu prychnął. - Jak tak bardzo chcesz posłuchać, to wiedz, że mieli uwarzyć napój leczący z czyraków. Trudno o coś prostszego, a ten idiota pomylił śluz gumochłona z sokiem z pijawek, którego nie powinien tykać jeszcze przez dwa lata. Zapewne wiesz, co by się stało, gdybym w porę nie zareagował.
- W zależności od tego, ile go dodał, skończyłoby się to albo małym pęknięciem, które mogło uszkodzić kociołek, przez jego wybuch, zaś od wielkości wybuchu zależy skala zniszczeń.
- On dodał tego pół buteleczki.
- To w takim razie całe szczęście, że zareagowałeś w porę - odpowiedziała z ulgą Hermiona mogąc sobie wyobrazić skalę zniszczeń.
- Ale doskakując do niego, nadciągnąłem sobie coś w plecach, w dodatku spędziłem pół nocy nad wypracowaniami innych głąbów, nie jest to miłe połączenie i teraz wszystko mnie boli.
- Oj biedny ty, gdybyś nie wlepiał tylu dodatkowych esejów, to nie musiałbyś siedzieć potem do nocy, sprawdzając je.
- Granger, czy możesz wreszcie przestać się ze mnie nabijać?!
CZYTASZ
Spróbuj zrozumieć Sevmione (miniaturka, zakończone)
FanfictionZapraszam na moją pierwszą miniaturkę Sevmione, która powstała przypadkiem, przy pisaniu dłuższej historii z tymi bohaterami, której może kiedyś stanie się częścią. Czas jej powstawania, od pomysłu, do publikacji, to kilkanaście godzin, mój rekord...