Alternatywne zakończenie ~1~ Dagor

335 15 8
                                    

***

- Niech więc czekają – odetchnęła – Bo nikogo tam nie zastaną. Chodźcie!

Szybkim krokiem kierowali się z powrotem do miejsca, gdzie dziewczyna zastała Thorina z Dwalinem. Obeszli wieżę od innej strony, ponieważ Kili wyszedł z drugiego końca korytarza. Byli już prawie na zamarzniętej rzece, gdy w powietrzu rozległy się skrzeki i trzepot wielu skrzydeł. Zaraz potem z mgły unoszącej się na terenie strażnicy wyleciały chmary zmutowanych nietoperzy.

- Padnij! – zawołała prędko elfka, sama rzucając się na ziemię.

Książęta czym prędzej poszli w jej ślady, kucając i schylając glowy, nad którymi przeleciało im stado potężnych stworzeń.

- Wielki Durinie, co to jest?! – wykrzyknął Kili, podnosząc się z kolan.

- Przyleciały przed armią z Gundabadu – mruknęła – A więc orkowie będą tu lada chwila – chwyciła za miecz.

Zupełnie jakby w odpowiedzi na jej słowa, z mgły nad rzeką najpierw dało się słyszeć tupot wielu stóp na lodzie i charkot wydawany przez orków, którzy zaraz wyłonili się z chmury i zaczęli rozpraszać się po zabudowaniach strażnicy. Lairiel ścisnęła mocno rękojeść miecza, po czym rzuciła się na pierwszego z przeciwników, w ułamku sekundy pozbawiając go głowy. Fili i Kili w tym samym momencie przyłączyli się do walki, bez większych trudności powalając każdego następnego śmiałka, jaki odważył się stanąć im na drodze.

- Musimy się stąd wynosić! – blondynka odepchnęła od siebie orka, posyłając go z impetem na skalną ścianę. – Zaraz otoczą wieże, wracajmy do waszego wujka!

Dwójka krasnoludów pokiwała w zgodzie głowami, po czym wszyscy zaczęli kierować się w stronę, z której uprzednio tutaj dotarli. Torując sobie bronią drogę, dotarli po pewnym czasie do zamarzniętej rzeki, przez którą z lekkimi trudnościami się przeprawili. Za skałami na drugim brzegu Lairiel mignął przed oczami łysy czubek głowy Dwalina. Po niespełna dziesięciu minutach udało im się w końcu dotrzeć do krasnoluda.

- Durinowi niech będą dzięki! – odsapnął z wyraźną ulgą, łamiąc toporem kark jednej z pokrak. – Cali jesteście?

- Póki co – odparła nieznacznie zdyszana elfka, posyłając kolejnych trzech orków jednym ciosem na ziemię. – Orkowie zaraz opanują strażnicę, nic tu po nas!

- Zaraz – w miejscu zatrzymał ją głos Filiego – Gdzie jest wujek?

Jasnowłosa stanęła momentalnie, ogarniając zaorkowane otoczenie uważnym wzrokiem. Poczuła, że przyspieszyło jej tętno.

- Nie ma go tutaj? – popatrzyła na Dwalina z niezrozumieniem.

- Mieliśmy was szukać – odparł na to. – Plan był taki, żeby się rozdzielić... Tyle że ja nie zdążyłem jeszcze za bardzo odejść w swoją stronę.

- Dokąd poszedł Thorin? – zapytała szybko, na co Dwalin zaraz po zamachu wskazał toporem w stronę rozpadających się kamiennych wież.

Miejsca, z którego okolic właśnie wrócili.

- Musimy po niego iść! – odezwał się gorączkowo Bilbo, rozglądając niespokojnym wzrokiem dookoła.

- Musimy – pokiwała głową. – Musimy też chociaż trochę wytrzymać, mój ojciec niedługo powinien przyprowadzić więcej moich ludzi. Do tego czasu musimy dać radę, chodźcie!

Rozprawiając się ostatnimi niedobitkami, cała grupka ruszyła w stronę kamiennych wież. Przebiegli przez względnie oczyszczone z przeciwników miejsca, napotykając na swojej drodze jedynie pojedynczych orków. Nie stanowili oni dla nich jednak większego problemu.

Zrozumieć miłość ~ DODATKIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz