14

115 15 2
                                    


Patrzył na swoje nogi i chodnik, jak kierował się w stronę szkoły. Każdy krok go bolał, ale nie chciał opuścić dnia. Droga do szkoły zajęła mu dwadzieścia pięć minut, ale i tak był dziesięć minut przed czasem. Nie patrzył na nikogo, nie odzywał się i szybko przeszedł do środka budynku, a później do szafki. Był przerażony; nie chciał, aby zobaczył go Harry, Zayn, Liam czy Niall, a nawet i ktokolwiek inny. Najchętniej zostałby w domu.

— Hej, Lou!

Zatrzymał się przerażony, ale później ruszył szybkim tempem w stronę łazienki. Zayn nadal za nim kroczył.

— Louis! Stój no!

Obrócił go i spojrzał na niego. Przygryzł wargę, a później pożałował — tępy ból znowu rozszedł się po jego ciele.

— Co ci się stało?

— Zayn... Ja...

— Mów mi! — powiedział i zaciągnął go do łazienki. Tam ściągnął mu kaptur. — Co ci się, kurwa, stało!?

— Tata się trochę wściekł... Wiesz, że mam zajęcia dodatkowe z matematyki. Byłem w domu przed siódmą, bo jeszcze biblioteka... Ten projekt... Ja nie wiedziałem, że on będzie... Wściekł się, że nie posprzątałem... J-ja... O-on...

Zayn przytulił go mocno i dał mu się wypłakać. Słyszał dzwonek, chwycił mocniej Louis'a.

— Zrobimy sobie na tę lekcję wolne.

— N-nie, ja muszę iść. Ojciec mnie zabije.

Killer song → larry ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz