𝐍 𝐈 𝐍 𝐄 𝐓 𝐄 𝐄 𝐍

10.5K 175 224
                                    

W końcu był 21 grudnia. Dzień, w którym mieliśmy opuścić Hogwart na święta. Merlin wie, że zasługuję na odpoczynek po tym wszystkim, co przeszłam przez te ostatnie trzy miesiące. Byłam w połowie drogi do pakowania w kufer rzeczy, których prawdopodobnie bym nie założyła ani nie użyła, ale kogo to obchodzi? Nigdy nie wiadomo, czy będzie to potrzebne.

"Jeszcze się nie spakowałaś?" Mój blondyn opierał się o framugę i patrzył na mnie, a między jego brwiami była mała zmarszczka.

"Jak myślisz, co robię? Na herbatce jestem z ubraniami?" Kpiłam z jego komentarza. "Pakuje się"

"Nie ma sprawy" zadrwił, a dźwięk jego czarnych butów stukał o podłogę mówiąc mi, że podchodzi bliżej. "Powinnaś była to zrobić przynajmniej wczoraj"

"Znasz mnie, muszę czuć niepokój, żeby sprawić, że chcę coś zrobić z wyprzedzeniem"

"Jesteś największym prokrastynatorem, jakiego znam, Morningstar" jego ciało opadło na moje łóżko tuż obok mojego kufra. Jego długie palce bawiły się kawałkiem moich bordowych koronkowych majtek, a lewy kącik ust powoli zmienił się w uśmiech. "Koronka, co?" Uniósł brwi z rozbawieniem. "Tak naprawdę nigdy ich nie nosiłaś, co jest nie tak z twoimi bawełnianymi, w końcu się skończyły?"

Zmrużyłam na niego oczy, moje policzki zrobiły się cieplejsze po jego bezczelnym komentarzu. "Naprawdę dowcipne," naśladowałam jego ton. "Noszę je tylko na specjalne okazje, Malfoy" Kontynuowałam składanie ostatnich kilku koszul. "I dla twojej informacji, oczywiście na twoje zmartwienie, moja bawełniana bielizna jest nienaruszona i wciąż jest" Chwyciłam koronkowe majtki z jego ręki i wrzuciłam do bagażu.

"Doskonale pamiętam, że nosiłaś koronkę wiele razy, kiedy byliśmy razem" niski pomruk wydostał się z jego ust niezamierzenie, jakby rzeczywiście dobrze to sobie wspominał.

"Czasem mi się podoba, Malfoy, nie pamiętasz tego wyraźnie?" Zachichotałam, moje spojrzenie spotkało się na chwilę w jego, ale skierowało się z powrotem do mojego kufra.

"Tak, pamiętam to," jego oczy wciąż na mnie. "Wyraźnie" dodał.

Na jego słowa poczułam mrowienie w sercu. W co on, kurwa, grał?

"Dlaczego nie użyjesz magii do spakowania się?" Zapytał, kręcąc różdżką między palcami.

Moje oczy spoczęły na jego dłoniach, podziwiając jego długie palce. Te palce, które powalały mnie na kolana, kiedy były we mnie. Te palce, które sprawiały, że mój umysł wędrował, gdy muskały moją skórę, bez względu na to, czy dotyk był lekki jak piórko, czy był to mocny chwyt. Te palce, które były odziane w srebrne pierścienie, a szczególnie w pierścień rodziny Malfoyów, pierścień węża, który najwyraźniej reprezentował dumę jego domu.

Potrząsnęłam głową, wyrywając się ze snu na jawie. "Moja mama i ja pakowałyśmy się po powrocie do domu. Postrzegałyśmy to jako czas na związanie się," mruknęłam. "Myślę, że to sprawia mi przyjemność"

"Ale twojej mamusi tu nie ma," powiedział żartobliwie. "Powinnaś użyć magii, sprawić, by praca była wykonana. Pomyślałem, że mógłabyś to rozważyć, skoro jesteś tak cholernie leniwa" dodał.

"Od kiedy przyjmuję od ciebie rozkazy?" Natychmiast pożałowałam tych słów, kiedy zobaczyłam, że jego oczy przybrały głębszy odcień szarości.

[𝐓] 𝐃𝐄𝐕𝐎𝐓𝐈𝐎𝐍 - 𝐃.𝐌 𝟏𝟖+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz