POV's Percy
Obudziłem się w ciemnym pokoju z trzema łóżkami. Na jednym z nich stał niebieski worek marynarski. Podszedłem do worka i go otworzyłem. W środku były z cztery woreczki ambrozji, tyle samo butelek z nektarem, trzy koszulki; jedna z obozu herosów, a dwie pozostałe były zwykłe niebieskie z jakimiś nadrukami. Były tam jeszcze środki higieniczne spodnie bielizna, klucz i list.
"Perseuszu.
Wysyłam was na misje do świata czarodzieji. Musicie chronić Harrego Pottera przed Voldemortem. Voldemort(Tom Marvolo Riddl) jest jednym z potężniejszych czarodzieji na świecie. Jak go nie powstymasz rozpęta się wojna, która dotrze do naszego świata. Macie tam po czternaście lat i i idziecie na czwarty rok. Nie zdradzajcie nikomu swojego pochodzenia chyba, że jest w Zakonie Feniksa. O mocach wie tylko personel Hogwartu i mam nadzieje, że tak zostanie.
Powodzenia, Hekate"
Przeklinałem boginię jednocześnie waląc w drzwi. Po chwili usłyszałem znajomy głos.
-Uspokój się glonie, może ustalimy co wiemy.-powiedziała dziewczyna.
Obróciłem się do niej przodem. Thalia siedziała rozwalona na jednym z pozostałych łóżek. Miała na sobie stój łowczyni, a obok niej leżał taki sam worek jak mój tylko srebrny.
-Co ty tutaj robisz?-spytałem zdezorientowany.
- Obecnie leże-powiedziała. Chciałem jeszcze o coś zapytać, ale dziewczyna pokazała ręką żebym był cicho. Usłyszałem kroki. Po chwili do pokoju wszedł... Uwaga uwaga święty mikołaj, a obok niego jeszcze większe zaskoczenie Nico!
-Nico?
-Nie, Hades-odpowiedział sarkastycznie chłopak.- Teleportowała mnie chwilę po Thalii, ale próbowałem się przenieść cieniem. Niestety przeniosłem się tylko na dół do kuchni.
-Dobrze widzę, że wszystko ustalone to zejdźmy do salonu porozmawiać.-powiedział staruszek.
Spojrzeliśmy z czarnowłosą po sobie. Ja położyłem rękę na kieszeni gdzie jak zawsze spoczywał Orkan. Thalia lekko podciągnęła nogawkę spodni gdzie ukazała się końcówka sztyletu. Wyrównaliśmy krok z Nico i ruszyliśmy za starcem.
Doszliśmy chyba do kuchni gdzie było chyba z dwadzieścia osób. Zostały cztery wolne miejsca z czego jedno na szczycie stołu. Gandalf waśnie tam usiadł, a my ciągle staliśmy.
-Proszę usiądźcie- powiedział.
-Nie, dziękuje postoimy.-odpowiedziała Thalia zanim mogłem cokolwiek zrobić.
-No dobrze więc przedstawcie się i powiedzcie ogólne informacje.
-Niech pan pierw się przedstawi i powie coś o sobie. A jeszcze coś, co to za ludzie?-powiedziałem
- Jestem Albus Persiwal Wulfryk Brian Dumbledore, Dyrektor Hogwartu, Kawaler Orderu Merlina pierwszej klasy , a to członkowie zakonu feniksa- powiedział, a Nico spojrzał na mnie z pytaniem w oczach. Ja tylko pokazałem oczami na niebo.
-Dobrze więc wytłumaczyła panu kim jesteśmy-teraz rozmowę przejęła Thalia.
-Oczywiście
-A oni wiedzą?
-Nie, dlatego przedstawcie się z rodzicami i tytułami.
-Dobrze więc ja jestem Thalia Grace córka Zeusa; Pana niebios, Porucznik Łowczyń Artemidy-powiedziała dziewczyna, już miałem też to zrobić, ale odezwał się jakiś człowiek ze sztucznym okiem.
-Dumbledorze, córka Zeusa? To nie możliwe.
-Oh Alastorze. Jeśli magia istnieje to czemu bogowie mają nie istnieć- Alastor już więcej się nie odezwał.
-Dobrze to teraz ja- zacząłęm- Perseusz(Percy) Jackson, Syn Posejdona; Boga mórz, Wstrząsającego ziemią, Ojca koni;Pogromca Kronosa, Człowiek który przyjął piętno Achillesa(już nie aktywne)...-chciałem dalej wymieniać, ale przerwał mi Nico.
-Dobra stop, bo w samo za chwyt popadniesz- powiedział- Nico DiAngelo, Syn Hadesa-powiedział krótko.
-No dobrze-siwobrody klasnął w ręce- Molly może byś zawołała dzieci na obiad pewnie zgłodniały.
Wszyscy powoli się ulatniali, aż w kuchni pozostali tylko;My, Dwójka rudowłosych dorosłych, dziewczyna z różowymi włosami, mężczyzna z bliznami i jeszcze jeden, który wyglądał jakby właśnie urwał się z więzienia.
-Dzieci obiad- krzyknęła rudowłosa kobieta. To są tu jakieś dzieci? Najwyraźniej tak, bo po chwili rozległ się dźwięk zbiegania po schodach. Do pokoju wbiegła dwójka rudowłosych bliźniaków, nie zwrócili na nas uwagi tak jak dziewczynka(prawdopodobnie ich siostra). Dopiero gdy weszła trójka czternastolatków rodzeństwo zwróciło na nas uwagę, bo rudowłosy(kolejny ile ich jest?!) chłopak zapytał.-Kim wy na Merlina jesteście?!
POV's Harry
Pani Weasley zawołała nas na kolację. Razem z Ronem i Hermioną zeszliśmy na dół. Już chciałem się przywitać z Syriuszem gdy coś rzuciło mi się w oczy. Mianowicie chudy czarnowłosy chłopak mniej więcej w naszym wieku (wyglądał jakby miał zaraz umrzeć), kolejna była dziewczyna z czarnymi włosami do ramion miała około szesnastu lat , i najstarszy znowu czarnowłosy chłopak. Już miałem zapytać kto to jest, ale uprzedził mnie Ron.
-Kim wy na Merlina jesteście?!-wykrzynął za co dostał od Hermiony pogłowie.
-Ronaldzie możesz choć raz zachować się normalnie!? Chociaż masz trochę racji, Profesorze Lupin kim oni są?-powiedziała dziewczyna.
-To są dzieci z wymiany- powiedział- będą na waszym roku.
-Przecież on- Ron wskazał na zielonookiego chłopaka, który jadł obiad i szeptał ze swoimi(chyba przyjaciółmi)-ma co najmniej szesnaście lat.
-Umm... Wiecie, że my to wszystko słyszymy-powiedział najstarszy.-Percy Jackson- przedstawił się później wskazał na dziewczynę- Thalia Grace i Nico DiAngelo. A wy to?
-Fred
-George- przedstawili się bliźniacy-Ten cały czerwony to nasz braciszek Ron.
-Ginny Weasley- tym razem pałeczkę przejęła rudowłosa.-Siostra tych pajaców.
-Hermiona Granger.
-Harry Potter- po tym jak się przedstawiłem wymienili spojrzenia, a może mi się wydawało?
-Dobrze, kochaneczki. Teraz jedzcie.- powiedziała Pani Weasley.
Na stole było dużo jedzenia. Nałożyłem sobie zupę grzybową i kurczaka na drugie danie. Byłem strasznie głodny. Zauważyłem, że Percy niemrawo patrzy na jedzienie.
-Czemu nie jesz?- zapytałem.
-Po pierwsze nie jest niebieskie, po drugie mam coś podobnego do zaburzenia odżywiania?- To drugie bardziej brzmiało jak pytanie, ale nie dopytywałem. Zająłem się rozmową z przyjaciółmi. Kątem oka zauważyłem jak chłopak zaprzestaje rozmowy z jak jej było? Chyba Thalia. Przestał rozmawiać z Thalią, za to zaczął się wygłupiać z bliźniakami i Syriuszem.
***
Zebraliśmy się wszyscy(ja, Ron,Herm,George, Fred,Ginny) w moim i Rona pokoju.
-Więc co o nich myślicie?-zacząłem rozmowę.
-Percy jest spoko powiedział,że nasze żarty są świetne i sam zaproponował ulepszenia do niektórych.
-Według mnie- teraz mówiła Gin- też jest spoko jeśli Syriuszowi się ktoś spodobał to nie widzę w nim problemu.
- Oni są za pewnie Śmierciożercami-powiedział Ron- Widzieliście tego Nico?! Wyglądał strasznie i jeszcze taką dziwną aurę roztaczał.
-Ron nie każdy ponury człowiek jest Śmierciorzercą- argumentowała Hermiona i oto rozpoczęła się kolejna kłótnia.
Tak się zajęli kłótnią, że nie zauważyli jak wyszliśmy.
***** ***
955 słów
CZYTASZ
Percy Jackson w Hogwarcie
FanfictionCo się stanie, jeśli połączymy dwa zupełnie różne światy. Świat Bogów ze światem Czarodzieji? Przeczytaj, a się przekonasz.