Rozdział 1 - Wprowadzenie

9 1 0
                                    

„W czasach, gdy nasza wrażliwość uległa stępieniu pod wpływem wszechobecnej wulgarności i wyuzdania, warto przekonać się co wciąż może nami wstrząsnąć" – Thomas Harris, Hannibal


                                                                                    


Zieeeew. Jeju, co dzisiaj za dzień? Ach dzisiaj 14 kwietnia, o cholera, muszę pojechać do Złotych Tarasów po jakiś prezent dla Magdy na jej 18-stkę. Mam nadzieję, że znajdę tam coś fajnego dla niej, a nie jakieś buble tak jak ostatnio, gdy kupowałem prezent na dzień dziewczyn naszej klasie maturalnej. A no i sobie jeszcze przypomniałem o maturach, po prostu super.

Wstałem w końcu z łóżka i skierowałem się w stronę łazienki. O jejusiu, ale ja wyglądam dziś koszmarnie, to w ogóle jestem ja? To chyba nie jest Aleks tylko jakiś bezdomny, świeżo wyciągnięty z pod mostu.

Umyłem zęby no i siebie, a po tym poszedłem do pseudo kuchni (składającej się z 3 szafek, z czego jedna była krzywa i można było zabić się, gdy różne przedmioty wysuwały się nam centralnie na twarz) po jakieś produkty na śniadanie.

- Jak zwykle, nie wziąłem tej pieprzonej deski do krojenia i noża z kuchni (tzw. Psiarni) żeby zrobić sobie kanapki w pokoju, a nie schodzić do psiarni i znowu wyzywać się z jakimiś ludźmi, z bursy którzy wyzywają cię, bo jesteś z Radomia, no naprawdę bardzo śmieszne.

Zrezygnowany poszedłem do psiarni, jednakże ku mojemu zdziwieniu, nikogo tam było. Wziąłem więc spokojnie deskę i nóż i poszedłem z tym na 2 piętro, do swojego pokoju, gdzie przyrządziłem sobie swoje śniadanie

Jezioro ŁabędzieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz