-Zaraz mamy uroki idziesz? - zapytał Gryfon i podał mi kolejną chusteczkę.
-Tak, chodźmy. - to był zły wybór. Przespałem jedną połowę lekcji, a drugą połowę bawiłem się piórem. Nawet nie próbowałem słuchać, bo wiedziałem, że prędzej czy później usnę i nic z tego nie będę pamiętał.
Po zdecydowanie za długiej lekcji o zaklęciach i urokach, zaczynały się następne zajęcia - eliksiry, a na koniec dnia zielarstwo.
-Jakoś przetrwam jeszcze te kilka lekcji. Będzie strasznie trudno, ze względu na wszech obecną nudę.
-Ron? Te zawiechy zaczynają lekko denerwować. - nawet nie zauważyłem, gdy wyszedłem z sali i wyszedłem na zatłoczony korytarz.
-Przepraszam, po prostu myślałem jakie lekcje jeszcze nam zostały.
-Teraz najgorsze eliksiry. Dobrze przynajmniej, że Draco zna się na rzeczy. - chłopak zamilkł, jak zobaczył mój wyraz twarzy. Akceptowałem ich związek, ale nie umiałem się do niego przyzwyczaić.
-Chcesz z nim siąść na eliksirach?
-Jeśli to ci nie przeszkadza. Ale wtedy musiałbyś użerać się z Zabinim. - moje serce zaczęło bić mocniej. - Chyba ci tego nie zrobię. Siądziemy tak jak zwykle, żebyś nie musiał gadać z tym idiotą.
Poczułem jakby ktoś stanął mi na nogę, gdy miałem wykonać następny krok.
-Nie, siądź z fretką, przecież to twój chłopak nie? Jakoś przeżyję.
-Jeśli tak mówisz. - powiedział to z podniesioną jedną brwią i dociekliwym wyrazem twarzy. Na szczęście nie zadał następnego pytania.
Wszedłem do sali pełnej uczniów. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to, Harry siedzący spokojnie na swoim miejscu i Malfoy, który usadowił się koło czarnowłosego i trzymał go za rękę.
-Trzeba im przyznać wyglądają słodko. A teraz gdzie jest moje miejsce. - rozejrzałem się po klasie szukając czarnoskórego chłopaka.
Nasze spojrzenia spotkały się, a on uśmiechnął się lekko. Spojrzał na mnie wzrokiem, który tylko ja mogłem odczytać.
-Czyli mam udawać, że nadal się nienawidzimy? To powinno być łatwe. - podszedłem do ławki i rzuciłem mu pełne obojętności spojrzenie.
-Weasley.
-Zabini. - położyłem książki na biurku, a sam powoli opuściłem się na krzesło.
-Część wiewióro, dawno się nie widzieliśmy. - powiedział głos za mną. Nie odwracając się odpowiedziałem:
-Moja nieobecność była spowodowana poziomem twojej inteligencji, za każdym słowem, skierowanym w twoją stronę czuję, jakby ubywało mi IQ.
-Ty bezczelny...
-Czekaj pomogę ci, rudzielcu?
-Ugh. - otworzyłem podręcznik na stronie z tematem i zacząłem czytać.
Pod koniec lekcji, poczułem jak ręka przystojnego chłopaka wędruje powoli na moje udo. Popatrzyłem na niego, a on tylko uniósł jeden kącik ust.
-To tyle na dzisiaj, do zobaczenia jutro.
Na te słowa czekałem całą lekcje. Skierowałem się ku wyjściu. Gdy już wszyscy byli na korytarzu, powiedziałem przyjaciołom, że muszę pójść do dormitorium po książkę - co było oczywiście kłamstwem.
Przemierzając labirynty szkoły, słyszałem kroki za sobą, dobrze wiedziałem do kogo należą.
Doszedłem do drzwi i wypowiedziałem hasło. Ktoś wślizgnął się do pokoju wspólnego i po chwili był już w mojej sypialni.
-Stęskniłem się. - wymruczał. z
Zamknąłem drzwi na klucz i wypowiedziałem zaklęcie wyciszające. A jednak te głupie i nudne zajęcia się do czegoś przydają.Usiadłem okrakiem na kolanach Ślizgona, a on zaczął całować mnie namiętnie. Po chwili leżeliśmy na łóżku bez górnych części odzieży i napawaliśmy się swoim towarzystwem.
---------------------
Słowa: 520
CZYTASZ
| Nigdy | Blairon |
FanfictionDwaj najwięksi wrogowie: Ron Weasley i Blaise Zabini, już dawno zapomnieli o co się kłócą. Jedna plotka rozpowiedziana przez kogoś zmieni życie Rona o 180°. Czy Blaise pomoże rudzielcowi? Czy raczej ich relacja pozostanie taka sama? ⚠️ Brutalność...