1

26 2 0
                                    

Nowy rok. Mimo że wszyscy tego dnia mieli w zwyczaju odpoczywać po nocnej imprezie, to w Akatsuki tak nie było. Dwójka artystów dostała misję, by przyprowadzić do bazy nowego członka. Sasori nie narzekał. W końcu i tak nie ma nic do gadania. Deidara natomiast był dosyć zirytowany faktem, że akurat on musiał wyjść i marznąć na tym śniegu w poszukiwaniu jakiegoś głupiego shinobi. Nawet nie wiedział, gdzie dokładnie ma go szukać i jak wygląda. Pain powiedział tylko to, że mogą go znaleźć w kraju ognia i wygląda trochę jak Kakuzu, tylko że jest niski.

-Po co nam drugi Kakuzu... Jeśli będzie jeszcze podobny z charakteru, to umrzemy z głodu, hm...

-Ty umrzesz... Ja nie potrzebuje jedzenia...-powiedział Sasori.-Poza tym nie dramatyzuj.

Deidara westchnął ciężko. Mimo że doceniał Sasoriego jako artystę i uważał, że jest silniejszy, to naprawdę czasami go denerwował. Szczególnie gdy mówił, że sztuka to coś, co przetrwa lata.

Nagle oboje się zatrzymali przed jaskinią. Zwyczajna nie była, bo przed wejściem nie było ani grama śniegu, mimo że cały czas padał. Oboje spojrzeli na siebie porozumiewawczo i weszli do środka. Było tam ciepło. Tak jakby tu była wiosna. Deidara był zdziwiony zmianą temperatury. Wtem spostrzegli postać siedzącą przy ścianie jaskini. Była niska, ubrana w długi płacz. Na głowie miała kaptur, a na twarzy maskę zasłaniającą usta i nos. Oczy miała zamknięte. Spała.

-Chyba go znaleźliśmy, hm.-pomyślał i podszedł do śpiącego osobnika i go podniósł. Spojrzał na ochraniacz.

-Iwagakure?

-Deidara chodź... Nie lubię kazać innym czekać.-Sasori nie pozwolił na przemyślenia. Oboje wyszli z jaskini, ale to, co się stało na zewnątrz, ich zszokowało. Śnieg zacząć się topić wokół nich.

Spojrzeli na śpiącego shinobi. Coś z nim było nie tak. Mimo wszystko szli dalej. Kiedy weszli do kryjówki osoba, którą przez cały czas Deidara miał na rękach zaczęła się przebudzać. Szybko więc pokierowali się do biura lidera i zostawili go tam. Gdy wyszli, tajemniczy shinobi z Iwy obudził się. Temperatura w biurze powoli spadła.

-Gdzie ja... Jestem?-odezwał się kobiecy głos, należący do zamaskowanego. Tak. Shinobi, którego nieśli, był kobietą. Czarne oczy rozejrzały się po pomieszczeniu i zatrzymały się na parze fioletowych oczu. Dziewczyna lekko się spięła. Wiedziała, że osoba, na którą patrzy, jest niezwykle niebezpieczna.

-Powstań Asami...

Płomienna EksplozjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz