-Skąd znasz moje imię?-spytała ciemnooka, wstając z podłogi.
-Jestem Pain. Bóg i lider Akatsuki.
Po jego wypowiedzi w głowie dziewczyny były różne myśli na jego temat. Z jednej strony uważała go za jakiegoś oszołoma, który uważa się za Boga, a z drugiej strony z jego oczami można by go tak nazwać. Poza tym jest liderem tej organizacji więc lepiej mu nie potakiwać. Ale w jej głowie narodziło się pytanie.
-Czemu tu jestem Pain-sama?
-Wiem, że masz interesującą ukrytą moc. I chcę, byś stała się jednym z członków Akatsuki.
Zdziwiła się lekko. Nie miała pojęcia, skąd on wiedział o jej mocy, a tym bardziej nie miała pojęcia, czemu niby ma być w tej organizacji. No tak zabiła paru silnych ninja, ale to po to, by zdobyć pieniądze, by wydawać je raz na ruski rok. Nie lubiła marnować pieniędzy na drogie błahostki.
-Aa... Co będę z tego miała?
-Dach nad głową, wyżywienie i pienią...
-Zgadzam się.-przerwała mu. Oczy jej błyszczały na wieść o pieniądzach. Pain westchnął. Ona naprawdę przypominała Kakuzu z charakteru. Z wyglądu również. Nagle do pomieszczenia wszedł skarbnik. Kiedy on i Asami się zobaczyli, stanęli bez ruchu. Wpatrywali się w siebie.
-Liderze czemu on wygląda jak?-spytali równocześnie. Pain zamkną oczy. To naprawdę dziwna sytuacja. Co za zbieg okoliczności, że dwie podobne do siebie osoby się spotkają? Tylko wzrost, płeć i oczy się nie zgadzają.
-Kakuzu to jest Asami. Powiedz Tobiemu, że to będzie jego partnerka.
Kakuzu kiwnął głową i zaczął iść w stronę wyjścia z gabinetu. Dziewczyna ruszyła za nim, nic nie mówiąc, co szczerze go cieszyło. Spokojnie szli korytarzami, gdy nagle rozległej się dźwięk burczenia. Kakuzu spojrzał na zawstydzoną ciemnooką.
-Ano... Kakuzu-san... Możemy iść do kuchni?-spytała niepewnie, odwracając wzrok od zamaskowanego. Mężczyzna patrzył na nią chwile i ruszył w stronę kuchni. Dziewczyna zmrużyła oczy zirytowana brakiem odpowiedzi, ale nie mając zbyt dużego wyboru, poszła za nim. Nagle w trakcie drogi usłyszeli wybuch. Wzdrygnęła się na ten dźwięk. Kojarzył jej się z odejściem jej przyjaciela z wioski.
-Cholera...-Kakuzu przyśpieszył kroku. Wiedział, że znów straci mnóstwo pieniędzy, na naprawdę tego, co zniszczył ten narwany blondyn. Przez myśl o tej stracie zapomniał o Asami, która dalej za nim szła. Na szczęście dla niej wybuch dochodził z kuchni, a na nie szczęście została zniszczona lodówka. W środku były dwie osoby nieznane ciemnookiej. A przynajmniej myślała, że obu nie zna. Pierwszy był chłopak z pomarańczową maską, który wyglądał na przerażonego. Druga osoba była odwrócona tyłem, miała długie blond włosy.
-Deidara... Chyba było coś mówione o wysadzaniu Tobiego w kryjówce...-powiedział niezwykle poważnie wkurzony starzec, a nastolatka stojąca obok niego otworzyła szeroko oczy. Czy to naprawdę jest jej przyjaciel z dzieciństwa, czy może to tylko zbieżność imion? Ale włosy też ma blond. Nie widziała jego twarzy.
Niebieskooki spiął się na głos Kakuzu i powoli odwrócił twarz w jego stronę. Czuł, że nie obejdzie się bez strat w portfelu. Spuścił jednak wzrok na nowy nabytek, który gapił się na niego z szeroko otwartymi oczami. Zmarszcz lekko brwi.
-No więc ty jesteś nowym członkiem Akatsuki, tak?-spytał, totalnie oblewając Kakuzu, na którego czole pulsowała już żyłka. Podszedł do niej i przyjrzał się zamaskowanej. Te oczy mu przypominały kogoś. Nagle ni stąd, ni zowąd dostał porządnego liścia w twarz od nowego członka.
-Za co to niby było?!-zmarzszył wkurzony brwi.
-Dlaczego mnie zostawiłeś... -i tu Deidara się zdziwił. Był pewny, że nowy to facet a tu dziewczyna.
-Nie wiem, o czym mówisz... Jak niby cię zostawiłem, skoro cię nie znam?
Dziewczyna złapała go za płaszcz i przyciągnęła do siebie. Deidara, jak i pozostali poczuli gorąc bijący od niej. Patrzyła mu prosto w oczy wzrokiem pełnym złości i smutku.
-Szukałam cię Deidara-senpai... Prawie dziesięć lat...-patrzyła na niego cały czas. Chłopak rozszerzył oczy zdziwiony. Asami puściła go i odwróciła się do niego tyłem.
-Nie wierzę... Asami?!
***