Znalezisko

415 40 0
                                    

Dziś idę do nowej szkoły, bo moja wredna macocha znalazła sobie tutaj pracę.

Wcale nie boję się nowego miejsca, bardziej przerażona jestem tym, że się zdenerwuje a moje źrenice się zwęrzą i wszyscy się ode mnie odsunął ze strachem, w ten sposób straciłam znajomych już w 5 szkołach. Przewiduje, iż tu będzie tak samo. Nie zdążyłam się namyślić, bo do mojego pokoju wpadła macocha jak zgaduje po to, by mnie obudzić choć wie, że ja wstaje zawsze o świcie

N(Natalia-macocha): Pobudka!

Z: Już dawno wstałam! Ulżyj mi i nie w choć więcej do mojego pokoju!

O(Olek-mój tata): Zario nie takim tonem! I proszę żebyś się tak nie zwracała do Natalii!- krzyknoł rozkazem.

Ubrałam się i chwyciłam kanapkę schodząc, ubrałam buty i wybiegłam miałam jeszcze 2 godziny do lekcji, więc postanowiłam się przejść przez las. Była godzina 6, dlatego też nikogo po drodze nie spotkałam. Gdy weszłam głęboko w las zauważyłam polanę. Weszłam na nią i spojrzałam w górę, po tym co tam ujrzałam nie wieszyłam własnym oczom.

PS. Przepraszam za błędy.

Potęga zielonych oczuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz