Wszystko ma swoje tajemnice

52 3 2
                                    

                    Jak wiadomo ludzi najbardziej przeraża to czego nie znają, więc dlaczego detektywa Szerloka przestraszyło coś co już zapewne nie raz widział ? Może dlatego, że były na tym inicjały. Ale to nie byle jakie inicjały, a mianowicie naszego burmistrza. A skąd ta pewność ? Ponieważ do naszego miasteczka bardzo rzadko przyjeżdżają turyści, zwłaszcza do niżej położonej doliny Kunegunda w której znajduje się hotel "Kokodżmabo". Natomiast w naszej skromnej okolicy tylko jeden osobnik ma takie imię i nazwisko. Więc wyobraźcie sobie, że w pokoju do którego doszło do jednego z najbardziej krwawych i tajemniczych morderstw w tym kraju, a może i na świecie, znaleziono dildo, w dodatku z inicjałami burmistrza naszego miasteczka, a mianowicie Dino Pensa. Gdy tylko Gnom zauważył powód, przez który jego partner w śledztwie prawie się wywrócił, wybuchnął śmiechem ale gdy również zauważył na dildo literki "D.P." i zaczął sobie łączyć fakty, z zaintrygowaną miną spojrzał na Szerloka który zdawał się myśleć o tym samym.


                   Tak więc wymienili kilka krótkich zdań na temat tego co o tym sądzą i doszli do wniosku że ofiarą najprawdopodobniej padł nasz puszysty z natury burmistrz albo jeden z jego kochanków. Brzmi to irracjonalnie ale burmistrz nie miał żony, a często widziano go w burdelu na poboczu miasta  Ale jak to się stało? Nie pomijajmy również tego, że kto zdrowy umysłowo by podpisywał sobie coś takiego swoimi inicjałami. Więc może chcieli go wrobić? I tym oto akcentem pan Vodka i Keter zebrali jeszcze kilka małych kawałków ubrań zaplamionych krwią, które znaleźli m.in. pod łóżkiem i przy oknie, 7 włosów, coś na kształt guzika oraz dildo zza szafy. Spakowali wszystko do sterylnych woreczków. Wszystko to zawieźli do działu analizy, żeby dokładnie przebadali, każde znalezisko i może z niektórych obiektów pobrali odciski palców.


                   Detektyw Szerlok siedział właśnie w biurze, popijał kawusie i grał w swoją ukochaną grę. I uwierzcie mi, za każdym razem jak naszemu detektywowi udawało się wygrać, cieszył się  niczym babcia grająca w bingo w momencie gdy jej szczęśliwa cyferka wygrywała. Siedział i grał do momentu gdy zorientował się, że nie miał już nic do picia w zasięgu ręki. Wstał od biurka i chciał sobie nalać kawy do kubka gdy nagle go olśniło. Obrócił się z takim rozmachem że prawie zbił kubek ale równie z dużym impetem chwycił telefon i zadzwonił do swojego partnera - Gnoma. Szerlok zaczął trajkotać jak katarynka przez co Gnom nie wiedział nawet dlaczego on do niego zadzwonił. Detektyw Keter więc przerwał jego monolog pytaniem czy znowu pił bez niego. Vodka wziął głęboki wdech i powiedział :


- Skoro ani sekcja zwłok, ani zbadanie dostarczonych przez nas obiektów nie zakończyło się, możemy udać się do hotelu "Kokodżmabo", żeby wypytać właściciela i sprzątaczki czy czegoś nie widzieli lub nie słyszeli - wypowiedział szybko Szerlok


- A nie zrobiła już tego policja ? - zapytał zaintrygowany Gnom


-Może i zrobiła.. ALEEE... nigdy nie mamy pewności czy zrobili to prawidłowo! Nie zapominajmy że każdy może być sprawcą, a policja pewnie miała głęboko w dupie to przesłuchanie bo przecież "kto umrze to umrze i trudno" więc nigdy im się nie chce prowadzić przesłuchań gdy chodzi o morderstwa. Po za tym kiedyś słyszałem że przy recepcji tego hotelu mają dobre jabłka. - odpowiedział.


- I tak już wypełniłem wszystkie papiery więc możemy się tam udać. Za kwadrans powinienem być pod twoim biurem. Do zobaczenia - powiedział Gnom, kończąc przy okazji tym rozmowę


                    Można by było wręcz stwierdzić że detektyw Vodka ubrał się z prędkością światła w swój ciemno brązowy płaszcz, kapelusz i granatowy szalik z naszywką śledzia. Chwycił jeszcze za swoją torbę i wyszedł z biura by wraz z Keterem udać się do hotelu gdzie dokonano morderstwa. Obydwoje wsiedli do auta i wyruszyli w drogę.  

Powstanie sekty - "Hotel Kokodżambo"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz