Jak najciszej podeszliśmy do
dekodera. Zapadła martwa cisza
pomiędzy nami, którą ja tym razem
postanowiłem przerwać.- Słuchaj, co do tego pocałunku...-
Zacząłem, ale nie wiedziałem co
powiedzieć dalej. Jestem tym
zbyt skrępowany. Więzień
spojrzał się na mnie, po czym
uśmiechnął.- Myślę, że moglibyśmy spróbować.
Oczywiście jeśli ty chcesz. -
Powiedział pewnie Luca.Nie wiem czy to dobry pomysł, by
teraz wchodzić z nim w związek.
Przecież właśnie walczymy o swoje
życie które wisi na włosku. Nawet
nie wiadomo, czy przeżyjemy, choć
wolę być dobrej myśli.- Pamiętasz to co powiedział Aesop?
Sytuacja, w której się znajdujemy,
nie jest odpowiednia. -
Powiedziałem trochę zawiedziony.- A kto by się tam nim przejmował? -
Mruknął trochę zirytowany
więzień. On chyba naprawdę nie
pojmuje powagi sytuacji.- A-ale jeśli stąd wyjdziemy oboje
To nie mam nic przeciwko, żebyśmy
byli w związku...- powiedziałem to
niepewnie.- Stawiasz mi wyzwanie? - zaśmiał
się Luca. Spojrzałem na niego, po
czym uśmiechnąłem się.- Tak. Jeśli bardzo chcesz być ze mną,
to musisz o to zawalczyć. - zacząłem
żartować.- W takim razie umowa stoi.
Wydostanę nas wszystkich, a my
zostaniemy małżeństwem. -
Gdy to powiedział, wybuchnąłem
śmiechem. Pokiwałem mu
twierdząco głową, na znak że się
zgadzam.Zrobiliśmy już dekoder. Czyli
został nam tylko jeden. Na myśl,
że zaraz uda nam się uciec, byłem
prze szczęśliwy. Może i z Luką
nie znamy się za długo. W sumie
to nawet nie mam pojęcia, ile my
tu przebywamy. Jeden dzień? Dwa?
Miesiąc? Rok? Wszystko jest
możliwe.Usłyszeliśmy nagle, jak ktoś wchodzi
po schodach. Nie biły nam serca,
więc stwierdziliśmy, że to po prostu
Aesop. I nie myliliśmy się. Jedyne co
nas niepokoiło, to to, że był ranny.- Gonił cię łowca? - zapytałem, i
wraz z więźniem podeszliśmy do
niego, by go uleczyć.- Ta, zauważył mnie, gdy stawiałem
trumnę. - rzekł oddychając ciężko.
Pewnie od uciekania przed
Hunterem dostał zadyszki.
- Ale mam rozumieć, że przestawiłeś
tę trumnę gdzieś indziej? - podpytał
więzień.- Jeszcze nie, ale to się zaraz zrobi. -
Odpowiedział.- Dobra, został nam jeszcze jeden
dekoder, uda nam się! - krzyknął
ucieszony Luca.- Nie drzyj się tak, bo łowca usłyszy. -
Upomniał go Aesop, a ja zaśmiałem
się cicho. Zacząłem rozglądać się
za ostatnią maszyną do zrobienia.
Zauważyłem jedną, ale była dość
daleko. Niestety żadnych bliższych
nie było, więc musieliśmy się udać
właśnie do tej.- Tylko bądźcie cicho, bo zginiemy. -
Powiedział szeptem szarowłosy.- Czy ty zawsze musisz stawiać na
najgorsze? - zapytałem go również
szeptem. W sumie to on miał rację,
ale nie musiał nam mówić że od
razu umrzemy.Podbiegliśmy do dekodera, i w trójkę
zaczęliśmy go robić. Aesop na chwilę
odbiegł gdzieś dalej, by postawić
sobie trumnę, ale po chwili do nas
wrócił.Oczywiście jak to było już w
zwyczaju, łowca nas znalazł, tylko
tym razem dziewczyna wydawała
się trochę bardziej zdenerwowana
niż zwykle. Trochę się tym
zaniepokoiłem, ale dalej
zachowywałem powagę.- W nogi! - Krzyknąłem do
wszystkich, i tak zaczęliśmy znów
uciekać. Dziewczyna biegła za nami
wściekła, i co chwilę musieliśmy
omijać jej ogromne pionki.
Niestety udało jej się dość mocno
uderzyć Aesopa, ale na razie nie
za bardzo się tym przejmowaliśmy,
zważając na to że on ma trumnę.- Zaraz do was wrócę, ukryjcie się
gdzieś! - Wykrzyczał z daleka
niesiony na krzesło szarowłosy.
Odbiegliśmy jak najdalej się dało,
i schowaliśmy się w budynku.- Cicho, idzie tu! - powiedziałem
szeptem najciszej jak potrafiłem.
Więzień pokiwał głową, ale nasze
dobre ukrycie poszło na marne,
ponieważ dziewczyna z łatwością
nas znalazła.Teraz przeraziłem się nie na żarty.
Oboje znów zaczęliśmy biec
gdziekolwiek, tylko że w o wiele
większej panice. Z tego całego
stresu nawet nie patrzyliśmy gdzie
biegniemy, przez co rozdzieliliśmy
się. Dziewczyna na wózku poszła
za Luką, co bardzo mnie zmartwiło.Przecież jeśli ona go teraz złapie...
Próbowałem powstrzymywać
najgorsze myśli, ale one z każdą
sekundą wracały i mąciły mi
głowę.Nagle usłyszałem głośne syreny,
które oznajmiają, że wszystkie
dekodery zostały zrobione, i można
już wyjść.To pewnie dzięki szarowłosemu.
Usłyszałem też nagły krzyk więźnia.
Sparaliżowało mnie. Nie mogłem się
ruszyć, w moim umyśle były
najgorsze scenariusze.Nagle ktoś dotknął mojego ramienia.
Wydarłem się wystraszony, ale
okazało się, że to był tylko
Aesop. Do tego był ranny.- Choć szybko, musimy uciekać! -
Krzyknął poważnie, i zaczął ciągnąć
mnie za rękę. - zdekodowałem już
wyjście. - dodał po chwili.- Nie mogę! A co z Lucą?! -
Zacząłem krzyczeć z płaczem.- Słuchaj, on już został złapany...-
Powiedział cicho, a moje oczy się
rozszerzyły. Odepchnąłem go, i
wybiegłem z budynku. Zobaczyłem
to, czego najbardziej się obawiałem.Łowca niósł Lucę na krzesło.
- Luca!!!! - Wykrzyczałem z całych
sił, żeby mnie usłyszał. Zacząłem
biec w stronę jego krzesła.- Edgar...- powiedział patrząc na
mnie ze łzami w oczach.
- Wyjdź stąd! Proszę cię, uciekaj! -
Wykrzyczał, po czym został
posadzony na krzesło. Zanim
zdążyłem tam dobiec, jego krzesło
wystrzeliło w powietrze razem z
nim.Luca nie żyje...
Nagle Aesop złapał mnie i zaczął
szarpać do wyjścia.- Słyszałeś?! Musisz stąd uciec, dla
niego, i Emily! - Wykrzyczał do
mnie. On miał rację, ale mimo
wszystko, zacząłem głośno płakać.
Nie byłem wstanie nawet biec,
jedynie chodziłem szybko.Przecież mieliśmy stąd wyjść, i
zostać małżeństwem, on sam tak
powiedział...Kiedy dziewczyna na wózku zaczęła
za nami biec, Aesop pomimo że
sam był ranny, złapał mnie jeszcze
mocniej, i zaczął ciągnąć do
wyjścia.Byliśmy już niewiarygodnie
blisko....Udało nam się, wyszliśmy stąd.
Ale skoro uciekliśmy, to czemu
czuję się jakbym,Przegrał...?
CZYTASZ
Gra o życie [Prisoner x Painter]
AkcjaWitam wszystkich fanów gry identityV. Stwierdziłam, że będę pisać ff związane z tą grą, ponieważ z tego co widziałam, to nie ma żadnych opowiadań na temat tej gry. Jestem tu z moim ulubionym shipem czyli Edgar x Luca, ale oczywiście na moim profilu...