Rozdział 5 - ostatni rozdział

134 12 28
                                    


  Jak najciszej podeszliśmy do
  dekodera. Zapadła martwa cisza
  pomiędzy nami, którą ja tym razem
  postanowiłem przerwać.

  - Słuchaj, co do tego pocałunku...-
  Zacząłem, ale nie wiedziałem co
  powiedzieć dalej. Jestem tym
  zbyt skrępowany. Więzień
  spojrzał się na mnie, po czym
  uśmiechnął.

  - Myślę, że moglibyśmy spróbować.
  Oczywiście jeśli ty chcesz. -
  Powiedział pewnie Luca.

  Nie wiem czy to dobry pomysł, by
  teraz wchodzić z nim w związek.
  Przecież właśnie walczymy o swoje
  życie które wisi na włosku. Nawet
  nie wiadomo, czy przeżyjemy, choć
  wolę być dobrej myśli.

  - Pamiętasz to co powiedział Aesop?
  Sytuacja, w której się znajdujemy,
  nie jest odpowiednia. -
  Powiedziałem trochę zawiedziony.

  - A kto by się tam nim przejmował? -
  Mruknął trochę zirytowany
  więzień. On chyba naprawdę nie
  pojmuje powagi sytuacji.

  - A-ale jeśli stąd wyjdziemy oboje
  To nie mam nic przeciwko, żebyśmy
  byli w związku...- powiedziałem to
  niepewnie.

  - Stawiasz mi wyzwanie? - zaśmiał
  się Luca. Spojrzałem na niego, po
  czym uśmiechnąłem się.

  - Tak. Jeśli bardzo chcesz być ze mną,
  to musisz o to zawalczyć. - zacząłem
  żartować.

  - W takim razie umowa stoi.
  Wydostanę nas wszystkich, a my
  zostaniemy małżeństwem. -
  Gdy to powiedział, wybuchnąłem
  śmiechem. Pokiwałem mu
  twierdząco głową, na znak że się
  zgadzam.

  Zrobiliśmy już dekoder. Czyli
  został nam tylko jeden. Na myśl,
  że zaraz uda nam się uciec, byłem
  prze szczęśliwy. Może i z Luką
  nie znamy się za długo. W sumie
  to nawet nie mam pojęcia, ile my
  tu przebywamy. Jeden dzień? Dwa?
  Miesiąc? Rok? Wszystko jest
  możliwe.

  Usłyszeliśmy nagle, jak ktoś wchodzi
  po schodach. Nie biły nam serca,
  więc stwierdziliśmy, że to po prostu
  Aesop. I nie myliliśmy się. Jedyne co
  nas niepokoiło, to to, że był ranny.

  - Gonił cię łowca? - zapytałem, i
  wraz z więźniem podeszliśmy do
  niego, by go uleczyć.

  - Ta, zauważył mnie, gdy stawiałem
  trumnę. - rzekł oddychając ciężko.
  Pewnie od uciekania przed
  Hunterem dostał zadyszki.
 
  - Ale mam rozumieć, że przestawiłeś
  tę trumnę gdzieś indziej? - podpytał
  więzień.

  - Jeszcze nie, ale to się zaraz zrobi. -
  Odpowiedział.

  - Dobra, został nam jeszcze jeden
  dekoder, uda nam się! - krzyknął
  ucieszony Luca.

  - Nie drzyj się tak, bo łowca usłyszy. -
  Upomniał go Aesop, a ja zaśmiałem
  się cicho. Zacząłem rozglądać się
  za ostatnią maszyną do zrobienia.
  Zauważyłem jedną, ale była dość
  daleko. Niestety żadnych bliższych
  nie było, więc musieliśmy się udać
  właśnie do tej.

  - Tylko bądźcie cicho, bo zginiemy. -
  Powiedział szeptem szarowłosy.

  - Czy ty zawsze musisz stawiać na
  najgorsze? - zapytałem go również
  szeptem. W sumie to on miał rację,
  ale nie musiał nam mówić że od
  razu umrzemy.

  Podbiegliśmy do dekodera, i w trójkę
  zaczęliśmy go robić. Aesop na chwilę
  odbiegł gdzieś dalej, by postawić
  sobie trumnę, ale po chwili do nas
  wrócił.

  Oczywiście jak to było już w
  zwyczaju, łowca nas znalazł, tylko
  tym razem dziewczyna wydawała
  się trochę bardziej zdenerwowana
  niż zwykle. Trochę się tym
  zaniepokoiłem, ale dalej
  zachowywałem powagę.

  - W nogi! - Krzyknąłem do
  wszystkich, i tak zaczęliśmy znów
  uciekać. Dziewczyna biegła za nami
  wściekła, i co chwilę musieliśmy
  omijać jej ogromne pionki.
  Niestety udało jej się dość mocno
  uderzyć Aesopa, ale na razie nie
  za bardzo się tym przejmowaliśmy,
  zważając na to że on ma trumnę.

  - Zaraz do was wrócę, ukryjcie się
  gdzieś! - Wykrzyczał z daleka
  niesiony na krzesło szarowłosy.
  Odbiegliśmy jak najdalej się dało,
  i schowaliśmy się w budynku.

  - Cicho, idzie tu! - powiedziałem
  szeptem najciszej jak potrafiłem.
  Więzień pokiwał głową, ale nasze
  dobre ukrycie poszło na marne,
  ponieważ dziewczyna z łatwością
  nas znalazła.

  Teraz przeraziłem się nie na żarty.

  Oboje znów zaczęliśmy biec
  gdziekolwiek, tylko że w o wiele
  większej panice. Z tego całego
  stresu nawet nie patrzyliśmy gdzie
  biegniemy, przez co rozdzieliliśmy
  się. Dziewczyna na wózku poszła
  za Luką, co bardzo mnie zmartwiło.

  Przecież jeśli ona go teraz złapie...

  Próbowałem powstrzymywać
  najgorsze myśli, ale one z każdą
  sekundą wracały i mąciły mi
  głowę.

  Nagle usłyszałem głośne syreny,
  które oznajmiają, że wszystkie
  dekodery zostały zrobione, i można
  już wyjść.

  To pewnie dzięki szarowłosemu.
 
  Usłyszałem też nagły krzyk więźnia.
  Sparaliżowało mnie. Nie mogłem się
  ruszyć, w moim umyśle były
  najgorsze scenariusze.

  Nagle ktoś dotknął mojego ramienia.

  Wydarłem się wystraszony, ale
  okazało się, że to był tylko
  Aesop. Do tego był ranny.

  - Choć szybko, musimy uciekać! -
  Krzyknął poważnie, i zaczął ciągnąć
  mnie za rękę. - zdekodowałem już
  wyjście. - dodał po chwili.

  - Nie mogę! A co z Lucą?! -
  Zacząłem krzyczeć z płaczem.

  - Słuchaj, on już został złapany...-
  Powiedział cicho, a moje oczy się
  rozszerzyły. Odepchnąłem go, i
  wybiegłem z budynku. Zobaczyłem
  to, czego najbardziej się obawiałem.

  Łowca niósł Lucę na krzesło.

  - Luca!!!! - Wykrzyczałem z całych
  sił, żeby mnie usłyszał. Zacząłem
  biec w stronę jego krzesła.

  - Edgar...- powiedział patrząc na
  mnie ze łzami w oczach.
  - Wyjdź stąd! Proszę cię, uciekaj! -
  Wykrzyczał, po czym został
  posadzony na krzesło. Zanim
  zdążyłem tam dobiec, jego krzesło
  wystrzeliło w powietrze razem z
  nim.

  Luca nie żyje...

  Nagle Aesop złapał mnie i zaczął
  szarpać do wyjścia.

  - Słyszałeś?! Musisz stąd uciec, dla
  niego, i Emily! - Wykrzyczał do
  mnie. On miał rację, ale mimo
  wszystko, zacząłem głośno płakać.
  Nie byłem wstanie nawet biec,
  jedynie chodziłem szybko.

  Przecież mieliśmy stąd wyjść, i
  zostać małżeństwem, on sam tak
  powiedział...

  Kiedy dziewczyna na wózku zaczęła
  za nami biec, Aesop pomimo że
  sam był ranny, złapał mnie jeszcze
  mocniej, i zaczął ciągnąć do
  wyjścia.

  Byliśmy już niewiarygodnie
  blisko....

  Udało nam się, wyszliśmy stąd.

  Ale skoro uciekliśmy, to czemu
  czuję się jakbym,

  Przegrał...?
 

Gra o życie [Prisoner x Painter]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz