Rozdział 8

197 12 11
                                    

Gdy zbliżaliśmy się do upatrzonego domu, cztery psy które go strzegły za ogrodzeniem, zaczęły warczeć. Nie szczekały, warczały złowieszczo szczerząc kły, jak bestie z piekła. Nie były uwiązane, więc stanęły przed bramą blokując nam wejście. Gdyby ich spojrzenie mogło zabijać, już bylibyśmy martwi.

- Kayo, to nie są normalne psy - odezwał się Nil.
Mimo, że stał spokojnie to jego poważny, zacięty wyraz twarzy zdradzał, że też  jest zaniepokojony i przestraszony jak ja.

- Co masz na myśli, oprócz tego, że chętnie zagryzły by nam gardła? - mój drżący, piskliwy głos, był jak żałosnego tchórza. Z każdym warknięcie robiłam krok w tył, chowając się za chłopakiem.

- Sam nie wiem. Jestem potężnym wilkiem, ale boję się ich. - szepnął.
Staliśmy tak pięć minut, wpatrując się w niewielkie, czarne bestie za ogrodzeniem. I gdy zdecydowaliśmy się odejść, zrezygnować, z budynku wyszedł starszy mężczyzna. Swobodnie podszedł do bramy nie uspakając psów.
- Co was tu sprowadza dzieci? - odezwał się nieufnie.
- Przepraszamy za kłopot- Nil nieodrywał wzroku od psów- Jesteśmy w podróży i szukamy jakiegoś noclegu, po drodze udało nam się zdobyć zające, chcieliśmy je wymienić.

- Chyba z daleka jesteście, tu nie ma życzliwych i ufnych ludzi - spojrzał na mnie - W okolicy jest bardzo niebezpiecznie, co was tu przygnało?

- Idziemy do mojego dziadka, mieszka u podnóża gór, ale nie dotrzemy tam przed nocą.
Jeden i drugi mówili z powagą, jakby ostrzegali siebie nawzajem, żeby nie robić niepotrzebnych ruchów. Dlaczego powiedział mu prawdę?

- Wnuk Ichi'ego?
zdziwił się i nagle uśmiechnął przyjaźnie. Na ten gest psy ucichły i rozeszły się spokojnie. Czy on coś zrobił czego nie dostrzegłam?
- Wejdźcie!- zawołał, otwierając bramę i przejmując zwierzynę - Bardzo dobrze znam starego Ichi'ego!

- Bądź czujna- szepnął mi do ucha Nil, gdy szliśmy za mężczyzną do jego domu.
Jego słowa tylko pogłębiły gęsią skórkę jaką miałam, czując niepokój. Nie tylko psy mnie przerażały, ten mężczyzna też wydawał się dziwny. Ale skoro oboje czuliśmy zagrożenie, dlaczego chłopak zgodził się przyjąć zaproszenie?

- Skąd Pan zna mojego dziadka? - spytał, gdy zajęliśmy miejsca przy stole, na którym mężczyzna zaczął stawiać chleb i wędliny.

- A kto tu go nie zna?- zaśmiał się- Ten starzec mało się wychyla i jest wredny, ale robi takie lekarstwa, że nawet lekarz zaopatruje się u niego. Gdyby się dowiedział, że nie ugościłem jego jedynego wnuka, dopiero by mi piekło rozpętał.

- Faktycznie dziadek to ukrywa, ale kiedy coś się dzieje stoi murem za rodziną- uśmiechnął się Nil.

- A to twoja dziewczyna? - przyglądał mi się jakby prześwietlał mnie rentgenem- Chciałeś przedstawić ją dziadkowi, czy uciekliście z domu?

- Emma jest nieśmiała - ścismął delikatnie moją dłoń, jakbyśmy faktycznie byli parą- Cierpi na nieznaną chorobę. Miałem nadzieję, że dziadek jej pomoże.
Dlaczego skłamał z moim imieniem? Powód wyprawy rozumiem, ale imię?

- Bardzo ci współczuję- skierował słowa do mnie- Ichi, potrafi zdziałać cuda. Rozgośćcie się, ja pójdę przygotować zające, skórę zabierzcie dziadkowi jako wasz prezent. Lepiej nie przychodzić z pustymi rękami.
Mężczyzna wyszedł, pozwalając nam zjeść w samotności, wskazując obok salon, gdzie możemy obejrzeć telewizję. Chciałam spytać Nil'a co się dzieje, ale powstrzymał mnie przykładając sobie palec do ust znakiem, że mam być cicho. Na mojej twarzy był jeden wielki znak zapytania, ale nic się nie odezwałam. Chłopak jeszcze przez chwilę trzymał moją dłoń, a później puścił i zaczął jeść.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 08, 2021 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Biały płomień, błękitnej lawyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz