Nagły ruch cienia dostrzeżony kątem oka nie umknął Ludwigowi. W stanie najwyższej gotowości podniósł się z łóżka, które zatrzeszczało złowrogo i sprawdził co spowodowało ten niepokojący ruch. Pod drewnianym krzesłem służącym za składowisko pomiętych jednokolorowych koszul, siedziała czarna kotka Heidi. Zamiauczała żałośnie wpatrując się limonkowymi oczami w Niemca.
-Co się stało kochana? - zapytał szczerze przejęty. Jego słabość do zwierząt skutkowała tym, że zdążył już przygarnąć dwa średniej wielkości kundle, a Heidi zaś znalazł w czasie powrotu ze szkoły, pewnej mroźnej, listopadowej nocy. Kotka była zbyt wycieńczona, aby próbować uciekać, więc Ludwig rozwinąwszy swój bordowy, bawełniany szal, delikatnie zawinął w niego zwierzę, a następnie dołożył wszelkich starań aby kotka wróciła do pełni sił.
Heidi odmiauknęła donośnie, po czym powlokła się do miski w rogu skąpo oświetlonego pokoju Ludwiga. Chłopak nałożył więc porcję mokrej karmy z taniego supermarketu, a gdy tylko wrócił do czytania na łóżku, rozległo się kilkusekundowe gdakanie kury.
-Feliciano - kompletnie zapomniał o tym, że po wielu namowach Włocha, wreszcie pozwolił mu na zmienienie dźwięku powiadomienia w telefonie. Niedbale rzucił książkę na łóżko i chwycił telefon.
Vee~: lUDWIII (✷‿✷) jutro chodź zemną na ognisko do Alfiefo ok???
Ludwig od razu wyłapał błędy popełnione w tej krótkiej wiadomości od Feliciano, ale Niemiec taki już był. Na każdą jego wypowiedzianą na głos poprawkę słyszał, że się czepia i niech w ogóle "wyluluzuje" cytując Alfreda. Kilkukrotnie pisał wiadomość i ją kasował, żadna wymówka nie brzmiała tak dobrze, aby powstrzymać Feliciano przed wparowaniem do jego domu, przy aprobacie rodziców - "Jaki on radosny i energiczny. Ludwigu, taki przyjaciel to skarb!"
Ziemniaczek: Wybacz Fel. Za dwa tygodnie są egzaminy i muszę zdać dobrze niemiecki. Od tego zależy moja przyszłość.
No, naprawdę. Brzmiało to jakby odmawiał rzucenia pracy, odejścia od rodziny, sprzedania domu i samochodu. W mgnieniu oka otrzymał odpowiedź.
Vee~: taaa powtarzrsz ten nieimecki jak mantrę. Taki deal - ja cię popytam na ognisku z czego ty tam chcesz, no ale pójdziesz. Załatwione B)))))
Ludwig nie mógł się nie uśmiechnąć z dwóch powodów. Po pierwsze, tydzień temu Fel usłyszał słowo "mantra" od niego samego i chciał się dowiedzieć co to znaczy. "Jaką mantrę powtarzam? To taniec? Zatańczymy?". Jak tylko dostał odpowiedź, minimum dwa razy dziennie musiał wspomnieć to słowo w rozmowie czy to z nim, czy z bratem. Po drugie, to był Włoch. Pomimo przepaści pomiędzy ich osobowościami, Ludwig odnajdywał ukojenie w sposobie bycia Feliciano. Ze swoją tendencją do rozmyślania nad milionem możliwych czarnych scenariuszy dotyczących przyszłości, przyjaciel pozwalał mu wyrwać się z sideł swoich pesymistycznych myśli.
Ziemniaczek: dobra
Vee~: skjfkskcjdjchd!!!✧◝(⁰▿⁰)◜✧ W sql powiem ci więcej dobranoc (人*'∀`)。*゚+
Ludwig odłożył telefon na wierzch stosu książek przygotowujących do egzaminów końcowych, piętrzący się na pół metra. Nie mogąc już dłużej patrzeć na swoje koszule na krześle, zebrał je i zaniósł do kosza na ubrania w łazience. Podniósł wzrok i utkwił spojrzenie w swoim odbiciu w lustrze. Zimne światło lampy powodowało, że stał się jeszcze bledszy, a przekrwione białka oczu wydawały się upiorne. Czarny golf dopełniał wyglądu zmęczonego wampira. Momentalnie poczuł się, jakby spadał na łeb na szyję z powrotem w raniące, lepkie sidła swojego umysłu. Takie momenty jak ten wytrącały go z równowagi, a szczególnie kiedy pozostawał sam ze sobą, pozbawiony narzędzia, które przecięłoby zacieśniające się więzy wokół jego klatki piersiowej. Tracił swobodny oddech, oczekiwał najgorszego jeśli nie ze strony otoczenia, to ze swojej. Na razie jednak panował nad chęcią skrzywdzenia siebie. W takich chwilach świadomość posiadania Feliciano obok siebie była prawdziwym remedium.
Przemył twarz wodą licząc na minimalną ulgę, rozluźnienie więzów, głębszy oddech, cokolwiek. Zmusił się do ściągnięcia ubrań i umycia zębów krążąc z jednego końca łazienki do drugiego, po czym wrócił do swojego cichego pokoju. Heidi pogrążona w śnie leżała na swoim legowisku. Na stosie książek, niebieska dioda telefonu świeciła pulsacyjnie, informując o powiadomieniu. Ludwig odblokował telefon i odczytał wiadomość wysłaną pięć minut temu.
Vee~: nie musisz starać się przecież jesteś też jak ja
Ludwig uśmiechnął się i zgasił światła.
CZYTASZ
Letnia Opowieść
FanfictionHetalia - Fanfiction Lato zbliża się wielkimi krokami, a z tym zmęczenie nauką, egzaminy, plany na te dwa słoneczne miesiące i rozpalone słońcem romanse.