Był zimowy wieczór i większość sídhe oraz inne istoty magiczne siedziały pozamykane w swoich domach, a reszta pewnie bawiła się w karczmach. Było mroźno i w przeciwieństwie do terenów wielkiej Brytanii tu co zimę padał śnieg. Większość dobrych fae źle znosiła zimę i prawię w ogóle nie wychodziła na zewnątrz, chyba że było to konieczne,
a co dopiero dzieci dlatego o mało co nie dostałam zawału, gdy wracając konno przez las się usłyszałam mrożący krew w żyłach dziecięcy krzyk i złowieszczy śmiech, który wydał mi się dziwnie znajomy. Natychmiast zeskoczyłam z konia i przywiązałam go w mało widocznym miejscu, a sama poszłam to sprawdzić. Nie chciałam zostać zauważona. Biegłam tak szybko jak tylko mogłam, a serce waliło mi jak oszalałe. Modliłam się duchu, żebym zdążyła.
Zatrzymałam się kilka metrów przed miejscem, z którego z dochodziły krzyki,
a teraz i płacz. Ukryłam się za pobliskimi drzewami, zamarłam. Na polanie w środku lasu leżało dziecko, było całe poranione, a nad nim stał mój brat z szyderczym uśmiechem. Niewiele myśląc wyobraziłam sobie, że wokół dziecka pojawia się ochronne bariera. Wyszłam z ukrycia.

CZYTASZ
Wybraniec Pani Jeziora
FantasiaŚmierć z rąk rodziców? Jak to brzmi, wręcz okrutnie. Już teraz młoda kobieta, została uratowana przez Fea. Zdolności, które posiada przyniosą jej wielu przyjaciót, a jeszcze więcej wrogów. Zdeterminowana, będzie drążyć do swojego celu, tak długo aż...