- Nie wiem czy to najlepszy pomysł żeby go zapraszać. Serio... - mruknął zrezygnowany Syriusz. – Ostatnio jest coraz bardziej dziwny. – wzdrygnął się lekko i westchnął napotykając spojrzenie Jamesa. – W tym gorszym sensie zaznaczam.
- Przesadzasz Łapo. – wzruszył ramionami. – Może mu to zrobi dobrze? Może właśnie się pobawi, wypije coś. Tak wiem że nie skończył dwudziestu jeden lat! Biorę to na siebie!
- Będzie siedział cały wieczór i patrzał w dal, jak znam życie. Co do wieku chciałbym przypomnieć ze żadne z nas jeszcze nie skończyło i tylko dzięki mnie i mojemu wrodzonemu wdziękowi i znajomością możemy tam wejść bez problemu. – rozsiadł się wygodniej w fotelu wyciągając nogi.
- I było to też jedyne miejsce na które zgodziła się Lily. – wzruszył ramionami. – A wchodzimy faktycznie dzięki twojemu wdziękowi, w końcu podobasz się ochroniarzowi! – powiedział głośno.
Syriusz aż zerwał się z fotela i poprosił na migi by się uciszył.
- Weź nie mów tego głośno, jak Remi się dowie to obedrze mnie ze skóry i sam nie przyjdzie a to mi złamie serce! A jeśli ja pójdę bez niego to złamie mi również nos i kilka innych kości. On już kręcił nosem, wiesz ze nie lubi gejowskich klubów, twierdzi że nie lubi jak się na niego gapią a niestety musze przyznać ze robą to notorycznie. Sam zgodził się tylko ze wzglądu na decyzję Lily. Nie wiem czemu tak bardzo dba o twoją cnotę, przecież żadna Cię nie chciała oprócz niej.
James tylko westchnął głęboko kręcąc głową.
- Mój drogi, najlepszy przyjacielu. Ustawiały się za mną całe kolejki ale moje serce od zawsze należało tylko do niej. Do mojej nieosiągalnej lisicy. – westchnął teatralnie i przy tym padł na łóżko jak w omdleniu z wielkiej miłości niczym dramatyczna księżniczka Disneya. Tylko taka bardziej męska.
- Dobrze, dobrze. – machnął ręką Syriusz – Wracając do tematu. Regulus nie nadaje się na takie imprezy, to jeszcze dziecko. Będzie się nudził, zresztą czy on w ogóle kogokolwiek z nas lubi? Bo to że mnie nienawidzi to wiemy wszyscy.
- Jakie dziecko? Praktyczne dorosły facet i nie mów tak, z pewnością cię nie nienawidzi. Wyciągnij go do ludzi. Mój wieczór kawalerski to idealny moment. Może kogoś pozna?
- Regulus nie jest gejem. – westchnął Black czując ze powoli traci argumenty.
- A skąd wiesz? Może on sam nawet nie wie? – James podniósł się przechodząc po łóżku bliżej przyjaciela.
- Wiem. Moja chora na umyśle matka psychopatka nie mogła wychować dwóch gejów, zresztą Reg to jej ukochane dziecko, mimo że też go leje, wyczuła by jakby było z nim coś nie tak i wybiła mu to z głowy. Tak jak ze mną próbowała. O i nawet jeśli go zaproszę w twoim imieniu to matka go nie puści.
- Możesz spróbować. Co Ci zależy? – uniósł brew – No dalej.
- A może ty do niego zadzwonisz skoro tak Tobie na tym zależy? Hmm? – stwierdził rzucając spojrzenie na stojący przy łóżku telefon. – W tej chwili matka z ojcem powinni być w filharmonii na próbie wiec jest ewentualność ze to on odbierze. Albo ten ich lokaj Kreacher, jeśli trafisz na niego to już pozamiatane.
James widocznie niesamowicie się tym zadaniem przejął, chyba uznał to za swoistą misje, oswojenie brata swojego przyjaciela, lubił trudne zadania. Niemal od razu zerwał się z łózka i sięgnął po telefon. Wybrał znany mu na pamięć numer do posiadłości Blacków. Syriusz jedynie przyglądał się temu z rosnącym powątpiewaniem. Reg naprawdę nie należał do ludzi specjalnie socjalnych, zwykle przesiadywał w swoim pokoju, coś rysował a trzeba było przyznać że robił to doskonale. W szkole jednak nie do końca rozumiano jego obrazy. Przepełnione mrokiem, dziwnymi przesłaniami które chyba tylko Syriusz potrafił jakkolwiek odczytać. Bo wiedział co się dzieje w tym domu gdy zamykają się jego drzwi, odczuł to nie raz na swojej skórze i to dosłownie. Mógł mieć jedynie nadzieję ze Rega traktują nieco lepiej... W końcu matka zawsze stawiała młodsze dziecko za wzór do naśladowania. Chociaż sama miał żal że nie poszedł w ślady rodziców i nie został muzykiem, a malował.
CZYTASZ
Póki śmierć nas nie rozłączy [JEGULUS (James x Regulus) - Harry Potter AU]
FanfictionNa świecie są również miłości nieszczęśliwe i nie odwzajemnione... Można traktować to jako dodatek specjalny do „Melodie których nie usłyszysz"