Rozdział 2

17 3 1
                                    

Około 5:40 zadzwonił mój budzik. Niechętnie wstałam z łóżka. Po wczorajszych wydarzeniach w szkole nadal byłam blada, a w dodatku miałam podkrążone oczy. Jednym słowem wyglądałam jak TRUP.  Mój kochany ojczym chwilę po tym jak się obudziłam powiedział, że po prostu w szkole się upiłam. Oczywiście mama w to uwierzyła, bo czemu nie? Wiem, że to nie w temacie, ale ja mam głupie marzenia. Moim marzeniem jest uciec z domu. Na przykład mieszkać u... nie mam u kogo mieszkać. Lekcje mam na 8:00. Wstaję o piątej, bo mój siedmioletni chce, żebym zrobiła mu pyszne śniadanko, bo rodzice nie mają czasu. Praktycznie nigdy się nie wyrabiam na lekcje, bo Kay tak chce. Zeszłam przygotować kanapki dla Kaya do szkoły. 

Kay obudził się koło 6:30. 

-Cześć siostro, zrobiłaś mi już śniadanie?- spytał w pidżamie schodząc po schodach ze swoim misiem 

-Tia- prychnęłam nie wzbudzając podejrzeń- masz kanapki z dżemem, szynką i pasztetem. Na śniadanie to samo. 

-No ale ja chciałem owsiankę z owocami! Sama zjedz to śniadanie, a mi zrób owsiankę. 

Wywróciłam oczami z poirytowaniem. No i tak mam codziennie. 

-MAMOOOOO KAY MARUDZI ZNOWU!

Mama przyszła jak zawsze spokojnie, powoli schodząc po schodach w swoim szlafroku. Za nią szedł tata. 

-Kochanie, Xiao, Kay jest niezadowolony z jakiegoś powodu! Zapytaj go czemu. Na pewno ci powie!

Nagle lampa w kuchni zgasła i zapaliła się. Kay schował się pod stołem drżąc ze strachu, mama przytuliła się do siebie, a tata odsunął się. Kiedy mama już się opanowała, drżącym głosem zaczęła mówić do mnie. 

-Xiao, przed szkołą zobaczysz co się stało z tą żarówką?

-Mamo, ale jak ja mam mieć dobre oceny, skoro CIĄGLE się spóźniam do szkoły przez Kaya? No, skoro chcecie, żebym miała dobre studia a potem dobrą pracę, to muszę przestać zajmować się Kayem. On umie sobie zrobić śniadanie! Jak mnie bolała głowa, to zrobił mi kanapkę, czy dwie, a teraz jak chodzi do podstawówki, to poprzewracało mu się w tyłku. Myśli, że szlaczki są trudne, że dodawanie 1+1 jest trudne, że UKROJENIE SOBIE CHLEBA jest trudne! No, Kay, musisz nauczyć się samodzielności.- nie mogłam już tego dusić w sobie

Mama wzięła bardzo głęboki wdech i kazała mi się uszykować do szkoły. Nie mam do niej daleko, ale po tym co przed sekundą powiedziałam (czyli że przez Kaya się zawsze spóźniam do szkoły) to totalnie jej odbiło. Powiedziała mi, żebym szła do szkoły GODZINĘ przed rozpoczęciem lekcji. Siedziałam na mrozie czytając iście nudną książkę. Na stołówce światła migały dosłownie tak samo jak w domu. Obserwowałam je przez chwilę. Potem zerwał się dość duży wiatr wyrywając mi książkę z rąk na chodnik. Niech by to szlag wziął!- pomyślałam biorąc książkę z chodnika. Co się dzisiaj dzieje? Postanowiłam iść do świetlicy środowiskowej* blisko szkoły. Gdy tam weszłam, zaczął padać ostry deszcz. 

-Dzięki Bogu, że o tym pomyślałam...-szepnęłam cicho

W świetlicy przesiedziałam do rozpoczęcia lekcji. Na przerwie znowu podeszła do mnie Valia.

-Jezus Maria! Dziecinko, co ci jest? Znowuż taka bledzizna! Ty z grobu żeś wstała, czy jak to tam było?- zadrwiła Valia- Aha i po co było ci to skarżenie się pani? SKARŻYPYTA.

Pomasowałam sobie skórę przy oczach. Miałam jej dosyć. 

-Nie, wiesz co nie wstałam z grobu.-parsknęłam- To wszystko przez CIEBIE i to TWOJE ZNĘCANIE SIĘ NADE MNĄ. Aha, nie mogłam ignorować tego, co mi robisz.

-Jesteś moją przyjaciółką, jasne? Przyjaciółki na siebie nie skarżą.

-No ale po co się ze mną przyjaźnisz, jak tylko mną pomiatasz, co? 

Na dworze znowu zerwał się duży wiatr. Światła na korytarzu zaczęły mrugać, tak samo jak w domu i na stołówce. 

Po wszystkich lekcjach, kiedy wracałam do domu postanowiłam zahaczyć o pobliski park. Postanowiłam iść w miejsce, gdzie jeszcze mnie nie było. Było to daleko od głównego wejścia, ale poszłam tam. Biło stamtąd  mocne jasnoszare światło. To był jakiś portal, albo jakieś wejście. To może być moja jedyna szansa!- pomyślałam. Dotknęłam ręką portalu. Po chwili jednak moja ręka do niego wpadła. Wyciągnęłam ją szybko. Wzięłam kartkę i napisałam na niej: "Cześć. Jeśli tam jesteś, to odpisz.". Puściłam kartkę w portal. Po jakichś paru sekundach kartka wróciła cała i zdrowa, tylko trochę pognieciona. Było na niej napisane: "Jak ta kartka się tu znalazła?". Wzięłam głęboki wdech. Raz się żyje. Weszłam do portalu. Przede mną był masywny mur. Ciekawe, jak mam się tam dostać, jeśli mogę tam wejść...

*Świetlica środowiskowa – ośrodek , najczęściej działający na zasadzie , wspierający lokalną społeczność w procesie wychowywania dzieci i młodzieży. Działania świetlic środowiskowych najczęściej ukierunkowane są na dzieci i młodzież wywodzące się z rodzin patologicznych lub mających trudną sytuację materialną. [źródło: pl.wikipedia.org]


[coś ode mnie] 

ZNOWU OKOŁO 700 WYRAZÓW!!

Dziękuje Brooklyn_Yoo, że dodałaś moją książkę do swojej biblioteki. Staram się, żeby rozdziały były tak mniej więcej codziennie. Dzięki że to czytacie :D

To Tylko SenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz