To nie tak, że Harry chciał zakochać się w Louis'ie Tomlinsonie.
Po prostu Louis był zbyt uroczy, żeby przejść obok niego i nie poczuć nic. Dobra może uroczy to nie jest dobry przymiotnik określający osiemnastoletniego licealistę, będącego kapitanem szkolnej drużyny piłki nożnej, ale Harry'emu to nie przeszkadzało. Harry'emu nie przeszkadzało nic, co dotyczyło szatyna.
Poznali się w prosty sposób. Harry był rówieśnikiem swojej sąsiadki – Lottie, przyjaźnili się od kiedy pamiętali, tak samo ich mamy. Nie dziwne, że brunet poznał też starszego brata blondynki, skoro przebywał w domu sąsiadów częściej niż w swoim (jak twierdziła często jego mama). Bruneta bolał jednak fakt, że Louis nie okazywał mu żadnego zainteresowania.
W sumie nie powinien liczyć na wiele, skoro ich rozmowy ograniczały się do przywitań i pożegnań, bo „tak wypadało". Miał wrażenie, że chłopak wręcz nie pała do niego sympatią, wiecznie go unika, a zjedzenie kolacji ze Stylesem traktuje na równym poziomie co karę.
Z drugiej strony medalu był Louis. Harry był dla niego na początku kimś, w stylu młodszego brata, kolegi, który wszędzie pałętał się z jego siostrą.
A potem Harry nagle miał 17 lat, wydoroślał, jego loki stawały się coraz dłuższe (Louis miał wrażenie, że nogi też) i stał się obiektem westchnień szatyna. W przeciwieństwie do bruneta, piłkarz nie szukał okazji do rozmowy, spędzenia czasu razem. Bał się o swoją kontrolę i to co może przypadkiem zrobić. Nie chciał doprowadzić do końca ich relacji już na początku, jakkolwiek absurdalnie to brzmi.
CZYTASZ
Lottie's brother - larry
FanfictionHarry zakochany w bracie Lottie, znajduje jak najwięcej okazji żeby się znaleźć w domu Tomlinsonów I zobaczyć GO.