: D (kolejny ff)

95 5 6
                                    

Był już wieczór. Ty wraz z Korekiyo oglądaliście niebo w ogrodach Akademii Utalentowanych Więźniów. Leżałeś na jego kolanach, a on przy okazji opowiadał ci o czymś, ale z racji tego, że już lekko przysypiałeś, nie za bardzo słuchałeś. Cliché, ale wciąż całkiem urocze, więc popłynąłeś z nurtem. Sielankę jednak przerwało delikatne szturchnięcie.

-Ya?- Popatrzyłeś się na Korekiyo pytającym wzrokiem.

-Nie słuchałeś, prawda?- Ah tak, superlicealny detektyw się znalazł. Pomachałeś głową twierdząco, a chłopak wzdychnął - Cóż, pytałem o twoje samopoczucie. Wyglądasz chorobliwie.-

-Dziękuję panu bardzo, ale...- Zatrzymałeś się. Tak naprawdę ciężko było ci stwierdzić czy dobrze, czy nie dobrze. Szczęścia ci nie brakowało, ale dzisiaj nie czułeś się specjalnie świetnie.

-Ale? Czy coś ci doskwiera?-

-Ya, chyba umrę.- Korekiyo nie specjalnie dzielił twoje poczucie humoru, ale rozumiał je na tyle, żeby odróżnić żart od szczerych słów. -To naprawdę nic, po prostu nie wiem o czym myśleć, a to jest przytłaczające.-

-Oh? Mogę ci jakoś pomóc?- Shinguchi położył swoje dłonie na twoich ramionach i zaczął je masować. Co jak co, ale jest w tym całkiem dobry. -Jak wiesz, mogę ci zaoferować dużo rzeczy.- Oo chłopie, on tego nie powiedział.

-Nie dzisiaj, przynajmniej nie teraz.- Kto wie, może potem najdzie cię chcica.

-Seks nie jest jedyną rzeczą jaką mam do zaoferowania, wiesz? Nie jestem przecież kukłą, mam emocje.- Cóż, tego się nie spodziewałeś. Korekiyo zerwał kilka kwiatów kwitnących obok.

-Tyle to sam wydedukowałem, zwłaszcza po tym co ostatnio mówisz, łatwo ci poszło rozkochać mnie w sobie.- Co jest prawdą. Pomimo tego, że Shinguji jest całkiem specyficzny, cechuje go romantyzm. Jest po prostu świetnym kochankiem, z którym nawet w najgorszym możliwym miejscu czułbyś się po prostu spełniony, kolokwialnie mówiąc, w niebie. Nagle poczułeś, że chłopak lekko dotknął twój policzek, a przed oczami miałeś pierścionek upleciony z kwiatów -Oh, to dla mnie?-

-W rzeczy samej, mój kochany - Korekiyo zwniżył się trochę do twojej twarzy i zaczął delikatnie głaskać cię po policzku -Zrobię wszystko co w mojej mocy, aby zabrać cię jak najdalej stąd, wtedy będziemy razem pod opieką mojej najdroższej siostry. Możemy zamieszkać gdzie tylko chcesz, nawet podróżować bez końca. Oddam ci całego mnie, tylko obiecaj być ze mną do śmierci-

Korekiyo okazjonalnie wspominał ci o jego siostrze, nie wiedziałeś o niej dużo, ale zawsze myślałeś, że nie żyje już od jakiegoś czasu, więc usłyszenie więc takiego zdania było lekko dziwne, ale przymrużyłeś na to oko. Zawsze był dobry w słowach, potrafił cię nimi oczarować bez końca, a jego propozycje niesamowicie cię kusiły.

-Lubisz się tak nade mną znęcać?- Złapałeś go za twarz, przyciągając go jeszcze bliżej i stykając twoje usta z zamkiem jego maski. "Całowaliście" się jeszcze przez chwilę, ale musiałeś w końcu przerwać i odpowiedzieć na jego propozycję. -Chcę tego bardziej niż cokolwiek, Korekiyo.-

I z tym, Shinguji wsunął pierścionek na twój  palec.

--
hej skończyłem pisać papa

👌S H I N G U C C I 👌Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz