12.

1.2K 109 68
                                    

Tydzień gonił tydzień. Chłopcy widywali się tylko w trzynastce przez krótkie chwilki. Solace siedział po nocach ucząc się, i tworząc projekty zadawane z dnia na dzień. Nico także miał dużo pracy, kartkówki, sprawdziany, nauczyciele nie dawali nawet chwili odpoczynku. Nawet w weekend poświęcali kilka godzin na nadrobienie zaległości czy nadgonienie materiału. 

- Nico, Nico! Słuchaj mnie jak do ciebie mówię. - di Angelo oderwał się od książki i spojrzał na przybysza.

- Tak Reyna, o co chodzi? 

- O Festusa co nie chodzi. Nie ma cię w żadnym klubie prawda?

- Chyba? - kluby były obowiązkowe dla każdego ucznia, ale  Nico nie miał ani ochoty ani czasu na takie rzeczy. Zawsze mu się udawało z tego wymigać więc dlaczego miałoby by być inaczej w tym roku.

- Tak podejrzewałam. - westchnęła. - A ten twój Will?

- Nie, nie wspomniał o niczym.

- Bierz go i o - spojrzała na zegarek. - Czternastej macie być w sali numer siedem. Tam wam wyjaśnię. 

Nie wiedział czego konkretnie oczekuje od niego Reyna ale musiał się z tego wykręcić. Po drodze wstąpił do biblioteki po kolejne tomy czytanej książki. Willa znalazł  w pustej sali śpiącego na ławce. 

- Pobudka! - krzyknął tuż koło jego ucha.

- Ja nie śpię. - obudzony nagle prawie stracił równowagę ale ostatecznie krzesełko pozostało w pozycji pionowej.

- Chodź Reyna nas zawołała.

- Po co?

- Nie wiem, dowiemy się jak przyjdziemy.

Sala była stosunkowo stara w porównaniu z całym nowoczesnym budynkiem.

- Halo jest tu ktoś? - chłopcy niepewnie wkroczyli do sali.

Odpowiedziała im cisza. 

- Chyba jesteśmy pierwsi.

- Na to wygląda. - Will ziewnął i zaczął się rozglądać po pomieszczeniu za jakimś odpowiednim miejsce na drzemkę. Niestety było tylko kilka krzeseł ustawionych obok siebie. Nico przysiadł na jednym z  ich najpierw sprawdzając czy nie jest ono zakurzone. Solace usiadł obok ale nie mógł znaleźć wygodnej pozycji do snu. W końcu położył głowę na ramieniu drugiego chłopaka, który tak wciągnął się w historię, że nie zauważył blondyna. 

Po pewnym czasie do klasy wszedł chłopak o azjatyckich rysach z przepaską na oku, po nim dziewczyna z zafarbowanymi na róż włosami a na końcu brunetka.

- Rekruci witam. - Ramírez-Arellano wkroczyła stanowczym krokiem. - Jesteście jednymi osobami w całej szkole, które jakimś cudem nie dołączyły do klubu. Gratulacje już należycie. Musicie tylko wymyślić nazwę oraz aktywności, które będziecie prowadzić oraz co pokażecie na festiwalu wiosennym. 

- Reyna, Reyna spokojnie. Po co takie drastyczne środki. - Nico odłożył książkę i co jakiś czas pooprawiał śpiącego na swoim barku blondyna. - Czy to naprawdę konieczne?

- Właśnie! - głos zabrał chłopak, o azjatyckich rysach. -  Nie mam czasu na przesiadywanie tutaj.

- Na pewno nie z tą bandą niedorozwojów. - prychnęła pogardliwie brunetka. 

- Mam dla was jeszcze jedną wiadomość. - Reyna zignorowała nastolatków i zaprosiła jakiegoś blondyna do sali. - Oktawian będzie waszym przewodniczącym. Pomoże wam przygotować wszystko i będzie nadzorować. Możecie tu przesiedzieć godzinę możecie nie zrobić nic ale macie przedstawić wyniki na festiwalu i mam nadzieję, że jednak coś zrobicie. 

Nasza Szczęśliwa 13Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz