Nasze ciała były blisko... Bardzo blisko. Czułam na policzku jego oddech, mięta. Pocałował mnie w policzek, dając do zrozumienia, że zawsze będzie przy mnie. Wtuliłam się w jego umięśniony tors.
- Kocham cię, Jess - powiedział, po czym połączył nasze usta w pocałunku - Ale obowiązki wzywają.
Shawny wstał z łóżka i podszedł do szafy. Wziął z niej białą koszulę i ciemne spodnie. Mój kochany piosenkarz miał dzisiaj premierę nowej płyty, więc wstał z łóżka już przed siódmą rano. Czasem nienawidziłam tej pracy, widzieliśmy się tylko wieczorami i od czasu do czasu rano. Okropność.
- Skarbie, musisz kiedyś mnie zabrać ze sobą - bąknęłam pod nosem.
- Kiedyś na pewno... Musisz zobaczyć jak wielbią mnie tysiące dziewczyn - zauważył sarkastycznie ale jednocześnie prawdziwie. Odwróciłam głowę, bo było to dość niemiłe. - Proszę cię, wiedziałaś w co się pakujesz wchodząc w romans z kimś takim jak ja. - dodał, po czym usiadł obok mnie i zaczął bawić się moimi włosami. Podniosłam się, bo chłopak był wyższy ode mnie. Chciałam się do niego przytulić, ale zadzwonił telefon.
Mendes wstał i zaczął szukać swojej komórki.
- Kurwa, gdzie on jest! - krzyknął, i przeczesał nerwowo swoje loki.
- Uspokój się, leży na stole - powiedziałam i wskazałam na stolik kawowy. On natomiast do niego pobiegł, aby ktoś nie musiał dzwonić dwa razy.
- Tak, Andrew? Już wychodzę. Spokojnie, nie spóźnię się. Jasne, widzimy się na miejscu. - rozłączył się, po czym podszedł do mnie - Muszę lecieć, do wieczora! - powiedział szybko.
- Kochanie, garnitur. - przypomniałam, a Shawn wrócił się do sypialni - Do zobaczenia.
***
Przejrzałam hasztag "ShawnMendes" na Instagramie, choć może to być oznaką zazdrości... Ale w końcu zna go pół świata, muszę wiedzieć co o nim piszą. Zajęło mi to ponad godzinę, a przeglądałam wszystko jeszcze wczoraj.
Wstałam z naszego łóżka, po czym ułożyłam poduszki i kołdrę. Ubrałam się w zwykły T-shirt i legginsy i poszłam do kuchni. Shawn zawsze przed wyjściem zostawiał mi kawę z serduszkiem, ale dzisiaj postanowił wykorzystać czas na zrobienie jej do spędzenia czasu ze mną. W telewizji jego czerwony dywan miał się zaczynać o dziewiątej trzydzieści, więc miałam prawie dwie godziny na przygotowanie się.
Uczesałam się w wysokiego kucyka i zrobiłam lekki makijaż. Czasem zastanawiałam się, czemu taka gwiazda jak Shawn Mendes postanowił być ze mną, zwykłą dziewczyną z Toronto... Urodą nie zachwycam, szczególnie odkąd wykryto u mnie arelgię na jakiś składnik toniku do twarzy. On natomiast to ideał... Jest po prostu wspaniały, pod każdym względem.
Moje codzienne rozmyślania przerwał dzwonek telefonu... Był to Mendes, ten sam Mendes, który za pół godziny będzie podpisywał nastolatkom płyty.
- Cześć kochanie, ktoś chce cię poznać - powiedział i przełączył naszą rozmowę na kamerkę. Zamarłam na chwilę.
Rozłączyłam się najszybciej jak mogłam. To było niesprawiedliwe. Bardzo niesprawiedliwe. Słysząc kolejny telefon od chłopaka, wyłączyłam go i rzuciłam o podłogę. Z moich oczu mimowolnie wyleciały łzy. Nie spodziewałam się tego po nim. Padłam z twarzą pełną łez na krzesło i pozwoliłam im lecieć. Teraz nic mnie nie interesowało. Zupełnie nic.