Part two

8 1 0
                                    

Cały dzień spędziłam leżąc w łóżku i zalewając się łzami. Chciałam zasnąć, aby chociaż na chwilę wyrzucić ten obraz z głowy, ale nie mogłam. Jak on mógł...?

- Jess, co ty wypra... Czemu rzucasz telefonem... - zaczął Mendes wchodząc do domu. - Co ci jest?! - zapytał, widząc mnie w okropnym stanie.

- Spieprzaj stąd - powiedziałam cicho, po chwili znów wybuchając płaczem - Wypierdalaj, nie słyszysz?! - krzyknęłam, podnosząc się na chwilę. Mendes spojrzał się na mnie z podniesionymi brwiami, zapewne przez to, że strasznie rozmazał mi się tusz do rzęs. Po chwili znów rzuciłam się na łóżko.

- Czy możesz mi łaskawie powiedzieć, czemu się tak drzesz?! - zapytał, denerwując się, choć nie miał powodu.

- Od kiedy znów z nią jesteś? - odpowiedziałam pytaniem, biorąc z stoliczka nocnego chusteczkę i wycierając nią oczy. 

- O co ci chodzi?! - krzyknął coraz bardziej wkurzony.

Wstałam z łóżka i omijając go szerokim łukiem podeszłam do szafy. Wyjęłam z niej walizkę i zaczęłam się pakować.

- Jessica, co ty do cholery jasnej robisz?! - wydarł się, łapiąc mnie za ramiona, które od razu wyrwałam z ucisku.

- Został mnie ty dwulicowy... Wiesz co, idź do niej, jest ładniejsza, bogatsza i na pewno lepsza ode mnie. - podsumowałam i wróciłam do pakowania.

- Odpowiedz mi na pytanie, o co ci chodzi?! - znów zapytał, co ja na zignorowałam - Odpowiadaj! 

- Camilla Cabello - powiedziałam układając w melodyjny sposób ręce - mówi ci to coś? Bo mi na przykład wiele. To, że jeszcze kilka lat temu całowaliście się na koncertach i to że kilka godzin temu przytulała się do ciebie na wideo. - dodałam, wymuszając się na sarkastyczny uśmiech. - Przytulała... To za mało powiedziane... Obmacywała cię! 

- Skarbie...

- W dupę sobie te "Skarbie" wsadź! Nigdzie z tobą nie wychodzę, bo ty w tym czasie pizdrzysz się z tą... Z tą...

- Jess, uspokój się! Zaprosiłem ją specjalnie - a dalszej części jego monologu nie słyszałam, albo nie chciałam słyszeć. "Zaprosiłem ją specjalnie"... 

- Pierdol się. Wracam do siebie. - przerwałam, ale nie wiedziałam co. Choć ledwo uniosłam walizkę, musiałam się przemęczyć i donieść ją na korytarz. Shawn nawet się nie odezwał, co świadczyło o mojej racji. 

Wyszłam z tego mieszkania... Numer 137... Nigdy go nie zapomnę, to był mój dom. Wsiadłam w pierwszą lepszą taksówkę i pojechałam do rodzinnego domu. Nie widywałam tam często, więc zastanawiam się jak rodzice zareagują na to, że wracam. Gdyby nie to, że tylko Shawn na nas zarabiał, pewnie byłoby mnie stać na własne lokum. Ale on nawet nie zaproponował żeby mi coś pożyczyć. Wpadła mi do głowy myśl, że może on przez ten cały czas wcale mnie nie kochał. Spowodowało to mnóstwo słonej cieczy w moich oczach i zdziwienie taksówkarza. 

- Jessica? Czemu nic nie mówisz że przyjeżdżasz, obiad bym zrobiła... - zaczęła moja mama, wychodząc na podest domu - Kochanie, co się stało? - zapytała, widząc moje zaszklone oczy. Przytuliłam się do niej i weszłam do środka. 

- Hej Jess... Coś nie tak? - zapytała moja młodsza o 5 lat siostra. Wysiliłam się na uśmiech i przekręciłam głową. Położyłam walizkę obok kanapy i poszłam z mamą do kuchni.

- Shawn mnie zdradza... - powiedziałam, choć te słowa nie chciały przejść mi przez gardło. - widziałam ich dzisiaj rano.

- Córciu ja ci od początku mówiłam, że to nie jest facet dla ciebie. Bogacze tak mają, liczą się dla nich tylko... - spojrzałam na mamę znacząco, aby jednocześnie przekazać, że jeszcze niedawno miała inną opinie oraz to, że wcale nie pomaga.

- Nie wiem co mam zrobić, mamo... - szepnęłam, a z moich oczu znów wyleciała masa łez.

Nienawidziłam go, a jednocześnie kochałam

Była chwila po siódmej wieczorem. Poszłam do mojego pokoju, który przez te 3 lata mieszkania u Shawna wcale się nie zmienił. Był szaro-miętowy, a na ścianach było pełno karteczek z podpowiedziami do matury... Zajrzałam do szafy, gdzie zostawiłam małe pudełeczko. Nie pamiętam, co w nim było.

Otworzyłam je, a w środku były wspólne zdjęcia mnie i Shawna, zanim jeszcze byliśmy razem. Ja chodziłam na praktyki do wytwórni muzycznej, głównie aby podszkolić się z gry na instrumentach, bo uczyłam się w liceum muzycznym, natomiast Shawn codziennie nagrywał piosenki. Najpierw się zaprzyjaźniliśmy i później wyszło... To Coś. Miałam wtedy 17 lat, przez następne dwa budowaliśmy swój związek i gdy kończyliśmy dziewiętnastkę, zamieszkaliśmy razem. Oglądając te zdjęcia chciało mi się płakać z wzruszenia, ale to szybko przerodziło się w smutek. Odłożyłam pudełko na miejsce i po wykonaniu wieczornej rutyny, położyłam się spać.

Alone.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz