🗡️Rozdział 1: Smoczy dzieciak🗡️

72 10 3
                                    

Anastasia weszła do namiotu swojego klanu. Nie lubiła tego robić z powodu spojrzeń jakie zawsze na nią padały, gdy znajdowała się w pobliżu rasy z której połowa niej pochodzi. Demony nie ukrywały zirytowania jej istnieniem, jednak Pani Klanu potrzebowała jej w wojnie, a przez to była nietykalna.

Anastasia Bailey: blado skóra kobieta, dziecko Demona i Człowieka. Dość wysoka, koło 2 metrów. Blond włosy długie do pasa, zwykle jakoś upięte - aktualnie w warkocz. Odziana była w jasny płaszcz sięgający do kostek, krótkie dżinsowe spodenki oraz wysokie do kolan buty sznurowane.

Kosmyki blond włosów opadły jej na oczy a długi, sztywny warkocz znalazł się na jej głowie. Nic nie widziała, przez co wpadła na jakiś fotel w salonie i się na niego przewróciła. Po namiocie rozległy się śmiechy.

– Możecie łaskawie – starała się mówić łagodnie – przestać mi robić różne dziwne rzeczy zawsze – podkreśliła to słowo – gdy wchodzę do namiotu naszego klanu? – zapytała wstając z fotela i poprawiając włosy.

– Ten klan nigdy nie będzie należał do ciebie – zachichotał jakiś głos spod ściany namiotu.

– A do ciebie słowo jak będę określać to kim jestem – warknęła w odpowiedzi.

– Anastasia Bailey proszona przez Panią Klanu do sali narad – powiedział strażnik który wszedł do salonu.

Kobieta wyszła z pokoju z podniesioną głową. Wiedziała doskonale że inne Demony jej zazdrościły spotkań z Panią Klanu. Połowa nawet nigdy jej nie widziała.

Sala narad była duża, i na pewno była sporo większa od salonu wcześniej. Ogromny ciemno-drewniany stół otoczony prostymi krzesłami, na którym leżały rozrzucone papiery, mapy Ziemi
oraz innych światów i plastikowe figurki. Nad jedną z map Ziemi stała kobieta. Prawie cztery metry wzrostu. Czarne włosy i popielata skóra, czerwone oczy i długi czarny ogon owinięty wokół kieliszka z czerwonym płynem.

– Anastasia, masz informacje o które cię prosiłam? – uśmiechnęła się pokazując swoje kły, a następnie wzięła łyk wina.

Kobieta wyciągnęła z płaszcza pomiętą gazetę i powiedziała:

– Smoki proponują połączyć siły w ataku na Londyn – wskazała na mapie miasto. – Ludzie chwalą się wszem i wobec że mają szpiega wśród nas – patrzyła na Panią wyczekując reakcji.

– Spodziewałam się tego – powiedziała tylko.

„A mój przydział do bitwy?" pomyślała Anastasia. Stała jeszcze chwilę w miejscu, ale gdy zobaczyła że Pani zaczęła się interesować czymś innym, odeszła. Zawiodła się. Znowu.

Po powrocie do salonu starała się nie pokazywać po sobie co się stało, ale niektóre Demony potrafiły czytać w myślach. Poczuła że ktoś próbuje się dostać do jej wspomnień i tupnęła.

– Życzę sobie – rozejrzała się po salonie szukając sprawcy – aby nie wchodzić mi do głowy.

– Nie wiem czy wiesz, ale Demony nie spełniają życzeń – powiedział mężczyzna siedzący obok niej. – Sprawiamy koszmary, zjadamy marzenia. Życzenia to my ruinujemy.

Spod płaszcza kobiety wysunął się ogon. Jeżeli miałby być jej motylim językiem, był o wiele dłuższy. Na końcu jednak zamiast szpikulca jak ma większość Demonów, ona miała przywiązany kamień mieniący się różnymi kolorami. Owinął się wokół szyi mężczyzny trzy razy i uniósł do góry. Chciała go udusić.

Życiokwiat [🌙]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz