Plan

32 2 0
                                    

Becia i Buczka leżały razem na trawie wpatrując się w gwiazdy. Był to nieco chłodny kwietniowy wieczór.

- Ale ja bym chciała tam być. - powiedziała Buczka.

- Gdzie? - zapytała zaciekawiona Becia - Chcesz polecieć w kosmos?

- Tak. To moje marzenie tak w sumie od zawsze.

- Moje też. Szczególnie chciałabym polecieć na Jowisz. To moja ulubiona planeta... ale najpierw musimy iść na studia, a potem trzeba i tak dużo się uczyć aby w ogóle chociaż trochę uczestniczyć w czym kolwiek.

- Też bardzo lubię Jowisz, ale wiesz... tam by było za zimno dla człowieka. Nikt nie jest w stanie tam dotrzeć.

- Trzebaby było użyć bardzo termicznego materiału. Takiego z którego jest zbudowana np rakieta SpaceX. Amerykanie oświadczyli że za 3 tygodnie odbędzie się lot próbny samej rakiety.

- Ciekawe czy można ukraść rakietę.

- Tak ale to wymagałoby więcej niż 2 osób... - wtedy Becia aż się zerwała - Zróbmy to!

- Co? O co ci chodzi? Nie rozumiem.

- Ukradnijmy rakietę SpaceX.

Buczka na to zaczeła się bardzo głośno śmiać, ale gdy tylko zobaczyła poważną minę Beci od razu przestała.

- Mówisz poważnie? - zapytała z lekkim przerażeniem Buczka.

- Tak, ale musimy poprosić kogoś o pomoc. Kto jest na tyle pojebany i patologiczny żeby polecieć z nami w kosmos?

- No nie wiem a ile osób jest nam potrzebne?

- Jak najwięcej... - Becia się chwilę zamyśliła - Ej a może Łukasz?

- Pff! Łukasz to pizda nie poleci.

- Poleci, poleci, tylko musimy poprosić też innych.

- No ok to może jutro do nich zadzwonimy?

- NIE! - Becia się oburzyła - Nie mamy czasu do stracenia. Mamy 20 dni, żeby przygotować się do wylotu.

- A jakie opóźnienie przywidujemy?

- Żadne Buczka! Mamy 20 dni i koniec.

- No dobra, dobra już do nich dzwonię.

Mimo iż była już prawie 23 Buczka i Becia poprosiły chłopaków o spotkanie. O tej porze średnio były autobusy więc wszyscy postanowili spotkać się w centrum, czyli w parku koło galerii.

Mocno po północy Becia i Buczka dotarły na umówione miejsce w parku - koło fontanny. Spodziewały się tylko Łukasza i Gabrysia, ale zjawili się również Wiktor, Matcze, Samir oraz Mikas. Naturalnie dziewczyny ucieszyły się, że tyle osób zainteresowało się ich pomysłem.

- Hej. - przywitały się dziewczyny.

- No w końcu. Ja pierdole ile można czekać? - zapytał ostro zdenerwowany Łukasz - Wiecie że jest trochę bardzo zimno?

- Nie narzekaj. Nie miałyśmy jak wcześniej dojechać bo już późno. - odpowiedziała mu Becia.

- No nie ważne, ale - odezwał się Wiktor - przejdzcie do rzeczy. O co tak właściwie chodzi? Co wy chcecie zrobić?

- Chcemy ukraść rakietę, polecieć na Jowisza i przeżyć.

- Nie wiedziałem że jesteście aż taką patologią. - powiedział Gabryś - Jesteście ostro pojebane.

- My naprawdę to zrobimy. Nie mamy czasu bo właśnie zaczął się 19 dzień do wylotu. Musimy ukraść koniecznie tę rakietę, bo to jedyna tak dobrze zbudowana termicznie rakieta. Jowisz jest zbyt daleko od słońca dlatego koniecznia jest dokładnie taka budowa rakiety. - tłumaczyła Buczka - Oczywiście to będzie bardzo trudne. SpaceX, czyli nazwa naszej rakiety zostanie wysłana na próbny lot sama. Jeśli w tym czasie uda nam się odłączyć rakietę od sterowania nikt nie będzie się przejmował bo uznają, że to wypadek. W tym czasie my spokojnie będziemy siedzieć w rakiecie i przejmiemy nad nią kontrolę.

Gdy Buczka skończyła mówić wszyscy chłopcy popatrzyli na siebie nawzajem. Nie wiedzieli co mają powiedzieć. Każdy z nich doskonale zdawał ssobie sprawę, że ten plan jest praktycznie niewykonalny i ekstremalnie niebezpieczny, bo przecież to ma być lot próbny. Nikt nie wiedział co zrobić.

- Kto w to wchodzi niech podniesie rękę. - powiedziała Buczka

Dziewczyny i Gabryś podnieśli rękę w tym samym czasie. Po nich Mikas i Matcze, a na końcu Łukasz. Wszyscy popatrzyli pytająco na Wiktora, który jako jedyny nie podniósł ręki.

- A ty? - zapytał Mikas.

- Co ja? Czy tylko ja tutaj jestem normalny i nie zamierzam narażać siebie i innych na pewną śmierć? Po co tam lecieć?

- Czemu nie? - odparł mu Matcze.

Wiktor na to trochę się zdenerwował i zirytował. Myślał przez chwilę i w końcu również podniósł rękę. Wszyscy bardzo się z tego powodu ucieszyli, a Buczka i Becia szczególnie.

- Możecie iść do domów, - powiedziała Becia - a ja obmyślę plan, kto kim będzie i jak to wszystko rozegramy.

- Dlaczego ty? Ja na przykład myślę, że też wymysliłbym bardzo dobry plan. - powiedział Samir.

- To możesz podać mi pomysły jak wślizgnąć się niezauważenie do rakiety?

- Teraz nie mam pomysłu, ale rano na pewno będę coś miał.

- Świetnie. - ucieszyła się Becia - Teraz to już naprawdę możecie iść. Już prawie 1.

- Okej paaa! - odpowiedziała jej Buczka.

Wszyscy ze wszystkimi się pożegnali. Gdy każdy był już w swoim łóżko nikt nie mógł zasnąć przez te cała sprawę. Szczerze każdy chciał polecieć na Jowisza, ale jednosczenie każdy się tego bardzo bał. Wszyscy uczestniczy Misji - Jowisz wiedzieli, że ich patologiczna natura musi się zmienić, aby mogli przetrwać w kosmosie, ale byli gotowi to poświęcić. Oni byli gotowi poświęcić już nawet życie za tę sprawę.

Misja - JowiszWhere stories live. Discover now