Harry zerwał się z łóżka przez ból na ręce. Wiedział, że to przez znak. Miał dawać o sobie znać gdy coś się działo.
Telepatycznie porozumiał się z pozostałą czwórka władców.
- Coś się dzieje, niech każdy stworzy portal i przeniesie się do królestwa. Szybko!
Sam udał się do łazienki i po chwili był na już na miejscu.
Znalazł się w głównej sali zamku. Zobaczył resztę władców i ich informatorów (Leara, Katrin i Sarah).- Śmierciożercy atakują. Ubierzcie to, nikt nie może was rozpoznać. My zbierzemy wojska. Macie pięć minut. Ruszać się!
Wszyscy wybiegli, wpadli do swoich komnat. Założyli białe szaty. Przypięli do pasa broń i założyli maski w swoich kolorach. Wrócili do wcześniejszego pomieszczenia.
- Atak jest na pokątnej przed bankiem Gringotta. Teleportujcie się!
Nagle każdy znalazł się na rozwalonej ulicy. Kamienie latały we wszystkie strony. Płomienie ognia pochłaniały budynki.
Władcy wznieśli różne zapory. I przystąpili do ataku. Rzucali najróżniejsze zaklęcia z czarnej, jak i białej magii.
Harry walczył z trzema śmierciożercami na raz. Kątem oka zauważył, że Roan potrzebuje pomocy. Rzucił jedno z silniejszych zaklęć, które znał i ruszył przyjacielowi na pomoc.
- Pędrola!*
Zaklęcie trafiło prosto w sługę Voldemorta stojącego przed Roanem. Runął z trzaskiem na ziemię.
- Musisz bardziej uważać. - powiedział Harry
Pomógł mu wstać i razem dalej ruszyli w zawieruchę bitwy.
Bitwa trwała pół godziny, dopiero po tym czasie zaczęli teleportować się aureorzy z Ministerstwa Magii oraz członkowie Zakonu Feniksa.
- Pojedynek skończony!- rzekł szczęśliwie Harry - Możemy już wracać!
Zgodnie z poleceniem pozostali zdjęli zaklęcia rzucone na pole walki.
Jego ludzie zaczęli teleportować się spowrotem do królestwa.- Kim jesteście?! - krzyknął jeden z członków zakonu, ale nie otrzymał odpowiedzi
Harry rozejrzał się dookoła.
- Możecie tu trochę posprzątać. Na walkę się spóźniliście.
- Kim jesteś? - znów ktoś zadał to pytanie, tym razem był to Dumbledore
- Narazie!
Chłopak z cichym łoskotem zniknął z miejsca w, którym jeszcze przed chwilą był.
***
Harry Potter siedział w swoim gabinecie z pozostałymi władcami.
- Udało nam się.
- No oczywiście i to dzięki Harremu.
- Przestańcie już. Powinniśmy wracać.
- Masz rację to co znów się nie znamy. - rzekła ze smutkiem w głosie Lili
Wszyscy niechętnie pokiwali jej głowami. Noacht otworzył portal i spowrotem byli w swoich dormitoriach.
Gryfon spostrzegł, że wszyscy śpią i nikt nie zauważył jego nagłego zniknięcia. Ucieszył się tym. Poszedł pod prysznic. W królestwie zdjął już z siebie szatę całą we krwi.
Jednak miał ochotę trochę się odświeżyć.
CZYTASZ
Harry Potter i Nieposkromiona Magia
FanfictionHarry zaczyna odczuwać nagle dziwne przypływy magi, odkrywa swoje nowe umiejętności oraz nowa rolę i zadanie do wypełnienia. Odkrywa też co znaczy prawdziwa miłość i jak się dla niej poświęcić. Oczywiście Voldemort niczego mu nie ułatwia. Nadal ma n...