Rozdział 3

398 24 0
                                    

Harrego obudziły dziwne hałasy dobiegające z kuchni. Wstał z łóżka, przebrał się i zszedł na dół. Spojrzał na zegarek na nadgarstku, była dopiero siódma rano.
Przeważnie o tej godzinie wszyscy jeszcze śpią.

Gdy wszedł do kuchni ujrzał nie codzienny widok. Syriusz był ubrany w garnitur, a Remus tłumaczył mu coś zawzięcie.

Oboje dopiero po dłuższej chwili zauważyli, że nie są sami w pomieszczeniu.

- Gdzie się wybierasz Syriusz? - zapytał ciekawym i jednocześnie sennym głosem Harry

- Idę do ministerstwa ... niestety - dodał

- A po co?

- Chcę, no wiesz stać się twoim prawnym opiekunem. No chyba, że jednak zmieniłeś zdanie i nie chcesz.

- Syriusz zgupiałeś? Oczywiście, że nadal chcę i nie zmienię zdania. - odpowiedział mu z uśmiechem na twarzy.

- Mówiłem ci Łapo. - Remus również uśmiechnął się w jego stronę.

- No to dzieciaku, pewnie za parę dni będziesz musiał ze mną udać się do ministerstwa.

- Syri będzie dobrze. - Harry posłał mu jeszcze szerszy uśmiech

***

'Nastepnego dnia'

Harry nie wiedząc co ze sobą zrobić, zaproponował by pójść na Pokątną.
Na początku jego opiekunowie nie byli chętni co do tego pomysłu, ale potem się zgodzili. Mieli pójść razem i kupić parę rzeczy.

Chłopak sam nie wiedział dla czego, ale bardzo chciał się dowiedzieć co to za czarodziej na karcie z czekoladowej żaby. Pytał się już obu huncwotów, ale oni też nigdy o nim nie słyszeli.
Więc chciał kupić sobie jakąś książę by dowiedzieć się więcej o nieznajomym z karty.

Cała trójka teleportowała się na ulicę Pokątną (oczywiście Harry z pomącą Remusa). Syriusz udał się do jakiejś kawiarni po alkohol, a Remus poszedł z Harrym do księgarni poszukać książek.

Gdy zrobili już zakupy i mieli wracać, Harry został złapany za rękaw bluzy i pociągnięty na inną, mniejszą uliczkę.
Nie był w stanie ani krzyknąć, ani nic powiedzieć. Miał wrażenie, że jakieś zaklęcie zakleiło mu usta. Nie mógł też się wyrwać, czy spojrzeć na osobę, która go złapała.

Po chwili zaklęcia z niego zostały zdjęte. Spojrzał na tajemniczą postać. Nie wyglądała jak śmierciożerca. Była ubrana w długą ciemno fioletową szatę, z dziwnym znakiem wyszytym na piersi. Jego twarz zakrywał ogromny kaptur, choć widać było świecące jak światełka, niebieskie oczy.

Postać przeniosła uścisk z dłoni na ramię, zdziwionego chłopca po czym teleportowali się.
Harry nie wiedział co ma robić.

Nagle znaleźli się w dużym jasnym pomieszczeniu. Ściany były białe, okna zasłonięte delikatnie niebieskimi zasłonami. Było tam wiele regałów z książkami, ale także kociołków i różnych diwnych roślin, stojących na stoliku pod ścianą. W kącie pokoju były dwie kanapy, a przed nimi kominek z białego marmuru, który aktualnie nie był zapalony.

Postać puściła go i stanęła przed nim. Zdjęła kaptur. Harry nie miał pojęcia kto to. Postać chyba zdawała się to wiedzieć, bo przedstawiła się.

- Jestem Sarah Brighton.

To była dziewczyna! Ale jak?
Zaczęła zrzucać z siebie resztę za dużych ubrań.

- Ty to Harry Potter, nie? - zapytała z uśmiechem na twarzy

Chłopak tylko skiwnął delikatnie głową, nie spuszczając wzroku z nieznajomej dziewczyny.

Harry Potter i Nieposkromiona Magia Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz