Obudził mnie około godziny trzynastej dźwięk telefonu. Otworzyłam oczy, zdając sobie sprawę że leżę przytulona do żużlowca. Na moją twarz wkradł się czerwony rumieniec, powodując że wyglądałam jak burak. Uśmiechnęłam się delikatnie na widok spokojnej twarzy śpiącego zawodnika Falubazu i sięgnęłam ręką po telefon.
Okazało się że napisał do mnie Janowski z zapytaniem o Patryka. Wystukałam szybko odpowiedź że chłopak spał u mnie co oczywiście skończyło się na tym że Janowski plotkara uznał że wieczorem do mnie wpadnie żeby usłyszeć szczegóły i ponownie zamknęłam oczy, czując że jeszcze nie mam siły wstać-było mi cholernie ciepło i wygodnie.
Zaraz, przecież ja śpię w nowo poznanym gościem!
—Dzień dobry—zachrypnięty głos Dudka wyrwał mnie z zamyślenia.—Która godzina?
—Trzynasta—odparłam, sprawdzając godzinę. Chłopak zrobił przerażoną minę, a ja zaczęłam się śmiać do tego stopnia że prawie spadłam z kanapy.
—Z czego się śmiejesz?—zapytał, zaczynajac mnie łaskotać. Droczyliśmy się jak małe dzieci, ale nam to nie przeszkadzało-mieliśmy świetną zabawę.—No i co, dalej takie zabawne?
—Żebyś widział swoją minę!—nie mogłam powstrzymać śmiechu. W pewnym momencie żużlowiec zawisnął nade mną, i popatrzył mi głęboko w oczy. Poczułam jak moje serce się zatrzymuje. Wpatrywałam się w zawodnika jak w obrazek, nie mogąc wydobyć z siebie słowa.
Był cholernie przystojny.
—Muszę się zbierać, za godzinę muszę być na stadionie. Jedziesz ze mną?—zapytał, a ja kiwnęłam głową, ponownie odzyskując funkcje życiowe. Uznałam że wole się pokręcić po parku maszyn niż siedzieć i się nudzić resztę dnia.—Świetnie, to zbieraj swój zgrabny tyłeczek i jedziemy.
—Mam zgrabny tyłeczek?—odwróciłam się patrząc na swój tył.
Odpowiedział mi jedynie gardłowy śmiech żużlowca z korytarza.
—Jak. Tu. Jest. Zimno—mruknęłam, okrywając się ramionami. Na stadionie wiało cholernie, pogoda była mocno średnia a ja jedynie w krótkim rękawku.
Wszystko zasługa Patryka Dudka, który wykłócał się że nie ma czasu na pierdoły.
—Mogłaś się ubrać—odparł mój kuzyn, który popijał powolnie red bulla i patrzył na trenera który rozmawiał z mechanikami Gleba Chugunova.
—Pierdol się—wystawiłam kuzynowi środkowego palca i weszłam do boksu Patryka, siadając na jego krzesełku. Chociaż tu było mi minimalnie cieplej—osłaniały mnie reklamy sponsorów, co aktualnie było mi bardzo na rękę.
—Nie za wygodnie ci?—zapytał zawodnik, wchodząc do swojego „warsztatu".—GDZIE TY MASZ BLUZĘ?!
—Eee...—jego wzrok sprawiał że wręcz nie potrafiłam złożyć zdania.—N-no nie zdążyłam zabrać bo musieliśmy tak szybko iść—powiedziałam to dosyć niepewnie, ponieważ oczy zawodnika wręcz paliły mi dziurę w głowie.
Martwił się, to urocze.
—Tutaj masz moją, może nie jest najczystsza, ale chociaż mi nie zamarzniesz—podał mi czarno-zieloną bluzę z kapturem z wielkim napisem Duzers. Ubrałam ją bez wahania—pachniała perfumami Armaniego, które powodowały u mnie totalne rozluźnienie. Nie wiedziałam że kiedykolwiek jakiś zapach będzie tak dobrze na mnie działał.
—Cieplej?—zapytał, wyrywając mnie z transu. Kiwnęłam głową a on się uśmiechnął i wrócił do rozmowy z mechanikami.
***
—Opowiadaj mi wszystko w tym momencie—takim oto zdaniem powitała mnie Zosia, która raczyła wstać o godzinie piętnastej z łóżka.
Rekord tygodnia moi drodzy.
Usiadłam na kanapie obok brunetki i zaczęłam opowiadać. Dziewczyna słuchała z taką uwagą jak nigdy wcześniej, nie przerywała mi co mnie zdziwiło—zawsze dopowiadała swoje zdania w dosłownie wszystkim. Skończyłam po dwudziestu minutach, patrząc na ciemnowłosą-czekałam na jej reakcje.
—Ale się wjebałaś—skwitowała, uśmiechając się delikatnie.—Nie sądziłam że moja droga przyjaciółeczka kiedyś się zakocha, naprawdę jestem z ciebie cholernie dumna.
Przewróciłam oczami. To było oczywiste że dziewczyna usłyszawszy historie o mnie i Patryku zacznie już wymyślać imiona naszych dzieci i zaplanuje nasz ślub. Zosia już taka była—nastawiała się tak na każdego mojego chłopaka „że to napewno ten jedyny" a później przeżywała rozczarowanie jak się rozstawałam. Ona sama nigdy nie mówiła o swoim życiu miłosnym, nie należała do zbyt wylewnych osób—w przeciwieństwie do mnie—i była zdania że miłość to reakcja chemiczna która uzależnia.
I przy okazji że jak już poznasz chłopaka i zostaniecie parą to będziecie razem do końca życia, ale to szczegół.
Idąc takim tokiem myślenia to dalej bym była z Frankiem z przedszkola.
—To tylko kolega—odparłam, a współlokatorka odparła tylko „zawsze tak mówisz" i zniknęła w swoim pokoju, pewnie w celu oglądania netflixa do wieczora. Sama nie miałam nic ciekawszego do roboty, więc włączyłam kolejny serial którego nie skończę nawet za dwadzieścia lat i wlepiłam wzrok w ekran, zachwycając się głównym bohaterem.
O godzinie dwudziestej zawitał w moim mieszkaniu ukochany kuzyn, licząc na jakieś ploteczki, a nawet pikantne historyki. Brunet usiadł na kanapie i spojrzał na mnie wyczekująco, licząc aż zacznę mu się zwierzać.
Nie myślcie sobie za dużo, ten ukochany to był sarkazm.
—No powiesz mi coś czy jechałem taki kawał na marne?—zapytał, pijąc piwo o które wcześniej poprosił.—Przespaliście się?
—Co—prawie się oblałam sokiem.—Nie Janowski, nie przespaliśmy się! To tylko kolega, nic więcej z tego nie będzie.
Za te kłamstwa pójdę kiedyś do piekła.
—Widzę jak się na niego patrzysz—Maciej nie dawał za wygraną. Znał mnie na tyle dobrze że wiedział kiedy ktoś mi się podobał, nawet nie musiałam mu tego mówić. Wychowaliśmy się razem, jako dzieci byliśmy nierozłączni. Pierwsze miłości przeżywaliśmy razem, tak samo jak pierwsze rozczarowania.
Do dzisiaj pamiętam jak zdradził mnie pierwszy chłopak. Miałam wtedy z szesnaście lat. Była to dla mnie wielka miłość, myślałam że to ten jedyny—i brutalnie się rozczarowałam gdy nakryłam go z moją już byłą przyjaciółką. Bardzo to przeżyłam i to właśnie Maciek wtedy ze mną był. Bez mojej wiedzy pojechał do tamtego chłopaka i go pobił, mówiąc że nie był mnie wart, że on nie mógł by mi nawet butów czyścić. I mimo że byłam wtedy cholernie zła na niego za to to patrząc z perspektywy czasu cieszę się że mam takiego kuzyna.
Po śmierci rodziców też się mną zaopiekował. Pilnował bym brała psychotropy przypisane przez lekarza, bym jeździła na kontrole do psychologa i psychiatry. Potrafił przyjechać w nocy gdy dostawałam ataku paniki i nie potrafiłam się uspokoić, albo mieszkać ze mną przez prawie rok po tym jak moi rodzice zginęli.
—Nawet jeśli, to nie wiem czy ja jestem gotowa na związek, zwłaszcza z mężczyzną którego by praktycznie nie było. Ja potrzebuje mieć chłopaka na stałe gdyby mi się coś stało—wyznałam, czując jak ogarnia mnie smutek.
Czasami nie można mieć wszystkiego.
A w tym przypadku ja nie mogę mieć Patryka Dudka, mimo że bardzo bym chciała.
Hej kochani :)
Trochę mnie nie było, ale nie miałam totalnie weny żeby cokolwiek napisać, dlatego mam nadzieje że wybaczycie mi tak długą nieobecność.
CZYTASZ
𝐘𝐎𝐔 𝐇𝐀𝐕𝐄 𝐀 𝐌𝐄𝐒𝐒𝐀𝐆𝐄 || Patryk Dudek ||
FanfictionNieznany: jesteś słodka Ja: odwal się kretynie by @nactarine 2020