2

1.9K 52 13
                                    

Następnego dnia pierwszą lekcją Dracona miały być eliksiry. Z gryfonami, świetnie. Malfoy uśmiechnął się sam do siebie, idąc szybkim krokiem pod salę do eliksirów. Pod klasą niestety zaczepiła go Pansy.

- Draco, dlaczego wczoraj nie przyszedłeś? - dziewczyna stanęła przed nim z rękami skrzyżowanymi na klatce piersiowej. Uniosła brew

- Nie miałem ochoty - mruknął, kątem oka dostrzegając Pottera, który rozmawiał z Weasley'em i Granger. Parkinson prychnęła najwidoczniej niezadowolona jego odpowiedzią

- Jasne kurwa, ty nigdy nie masz ochoty - przewróciła oczami

- Nie mam ochoty spędzać z tobą czasu - mruknął spokojnie i odwrócił deliktnie głowę po czym spojrzał na Pottera, ktory wyglądał na zmartwionego i przygnębionego. Był dziwnie cichy i Malfoy zauważył, że ten tylko niemo przytakuje na to co mówi do niego Weasley. Zmarszczył brwi i podszedł do nich z kpiącym  uśmiechem na twarzy. Weasley od razu spojrzał w jego stronę.

- Czego chcesz, Malfoy? Przyszedłeś znów się z nas ponabijać? - uniósł brew - Bo jeśli tak, to możesz spadać - mruknął - Nie pogarszaj jego stanu jeszcze bardziej - pokazał głową na widocznie zamyślonego Pottera, który dopiero po chwili spojrzał na Draco, jednak nic się nie odezwał.

- Potter, dlaczego jesteś taki załamany? - parsknął śmiechem nie odpowiadając na pytanie Weasley'a. Zastanawiało go dlaczego Potter jest taki przygnębiony i nieobecny. Mógł nawet stwierdzić, że martwi się o wybrańca, jednak nie powie tego na głos. Będzie udawał, że po prostu go zaczepia, mimo że tak na prawdę jego celem było dowiedzieć się czegoś na temat złego samopoczucia Harry'ego. Potter tylko przewrócił oczami na jego słowa.

- Zajmij się sobą, Malfoy - mruknął najwidoczniej nie chcąc wdawać się z Draco w jakiekolwiek rozmowy, a tym bardziej w kłótnie. Ron zacisnął dłonie w pięści.

- A co, Malfoy, martwisz się o niego? - uniósł brew a Harry parsknął sztucznym śmiechem na jego słowa. Draco uniósł brew, jednak nie dał po sobie poznać, że to co mówi Weasley jest prawdą. Nie chciał by któryś z nich zaczął coś podejrzewać, więc postanowił być jeszcze bardziej wredny dla zachowania pozorów.

- Uhuhu, nasz Potter serio nie jest w humorze. Może mam zepsuć ci go jeszcze bardziej? - parsknął śmiechem - Chociaż nie, twój tatuś mnie pobije - prychnął pod nosem - A nie, zapomniałem, przecież jest martwy - mruknął a Harry spuścił wzrok. Malfoy zmarszczył brwi gdy nie usłyszał od Pottera żadnej odpowiedzi. Nie było mu jednak dane zastanowić się nad tym dłużej, bo już po kilku sekundach pięść Weasley'a wylądowała na jego twarzy, skutecznie dezorientując Draco, który zachwiał się, lecz w ostatniej chwili złapał równowagę. Zobaczył twarz rozwścieczonego Rona, a potem przeniósł wzrok na Harry'ego, który najwidoczniej był zbyt przygnębiony żeby odpowiednio zareagować i przytrzymać najlepszego przyjaciela. Malfoy dotknął swojego nosa, czując że chyba jest złamany. Odsunął ręke od twarzy i jęknął widząc krew na swojej dłoni. W tym czasie Ron podszedł bliżej i w chwili nieuwagi blondyna, złapał go mocno za kołnierz, i pociągnął do siebie.

- Nie waż się więcej wypiwiadać na temat rodziców Harry'ego - wysyczał zdenerwowany i puścił go, po czym wrócił do Harry'ego - Nie przejmuj się tym idiotą, nie powinien nigdy więcej tak do ciebie mówić - szepnął i przytulił do siebie Pottera, a ten, ku zdenerwowaniu Malfoy'a, wtulił się w klatkę piersiową najlepszego przyjaciela. Draco poczuł lekkie ukłucie zazdrości. Teraz czuł, że przegiął. Zjebał wszystko, i teraz Potter już na pewno nigdy go nie polubi. Malfoy westchnął tylko odchodząc od nich. Miał w tej chwili ochotę przywalić Ronowi, uderzyć go, pobić tak, że go własna matka nie pozna, jednak stwierdził, że tym jeszcze bardziej pogorszy sytuacje. Pogorszy relacje z Potterem, które już i tak były ciężkie do naprawy. 

Przez całą lekcję siedział jakby nieobecny, przygaszony, ignorując ostry ból złamanego nosa. Na początku lekcji profesor oznajmił im, że będą przygotowywać amortencję w parach, a tak się złożyło, że Malfoy'a przydzielił właśnie z Potterem. Tak więc Harry, niechętnie, ale za namową profesora Slughorna podszedł do swojego największego szkolnego wroga nic się nie odzywając. Malfoy postanowił już mu nie dokuczać, więc poszedł po składniki i w ciszy zaczął robić eliksir, co jakiś czas mrucząc pod nosem do Pottera co ma zrobić. Wolał jednak większość zrobić sam, bo jak wiedział, Potter nie był zbyt dobry z tego przedmiotu. Co jakiś czas zerkał na Harry'ego, którego ręce drżały niekontrolowanie podczas krojenia składników. Draco westchął i podjął próbę pomocy Harry'emu. Delikatnie położył swoją rękę na tej jego, chcąc jakby zatrzymać drżenie. nakierował w ten sposób nóż na składnik, który kroił, trzymając swoją dłoń na dłoni Pottera. Ten wzdrygnął się na jego zimny dotyk i Draco usłyszał, jak niższy przełyka ślinę. Spojrzał niepewnie na jego twarz i delikatny uśmiech wkradł się na jego usta gdy zobaczył że policzki Pottera są delikatnie czerwone. Harry jednak nie wyjmował swojej ręki spod zimnej dłoni szarookiego. Malfoy westchnął gdy pokroił składnik, bo wiedział, że już nie musi trzymać ręki Pottera. Zabrał swoją dłoń i jakby nigdy nic wzrucił składnik do kociołka. Żaden z nich nie odezwał się już do końca lekcji, lecz gdy pod koniec Profesor Slughorn oznajmił im, że eliksir wykonany jest idealnie, zielonooki posłał delikatny uśmiech w stronę Dracona, co nieco zdziwiony Malfoy odwzajemnił. Nie było mu jednak dane zbyt długo mu się przyglądać, bo po chwili poczuł jak coś a raczej ktoś popycha go mocno, tak że Draco zachwiał się i poleciał na Pottera stojącego przed nim, powalając go na ziemie i już po chwili leżąc na nim. Zdążył jednak wyłożyć ręce i zawisnąć nad Potterem. Patrzył teraz w jego piękne zielone tęczówki, teraz widocznie lekko przestraszone. Przez chwilę nic oprócz Pottera nie istniało dla niego. Liczył się tylko Harry i jego przerażone, choć wyrażające pożądanie oczy. Potter przygryzł wargę, a Malfoy wpatrzony teraz w jego usta oblizał własne wargi. Ich krocza stykały się ze sobą, i Draco wyraźnie czuł, że obydwoje są podnieceni. Wydawało mu się, że są sami. Przybliżył delikatnie swoją twarz do twarzy Pottera, już chcąc go pocałować, jednak w tej chwili usłyszał pisk Pansy. Westchnął i oderwał się od razu od Pottera, zdając sobie sprawę z tego że są w klasie pełnej uczniów. Wstał i rozejrzał się po sali. Większość uczniów gapiła się z otwartymi ustami to na niego, to na zdezorientowanego Harry'ego, który przełknął ślinę i wstał, wychodząc pospiesznie z sali po szybkim zabraniu swoich rzeczy. Draco zauważył jednak, że na podłodze leżała różdżka Harry'ego, która prawdopodobnie musiała mu wypaść podczas tego nieszczęsnego upadku. Gdy wszyscy wyszli z sali Malfoy bez zastanowienia wziął ją, postanawiając dogonić Pottera i oddać mu jego własność. Potter biegł po schodach na piąte piętro, jednak Malfoy dalej za nim biegł. Gdy zielonooki zobaczył jak jego największy szkolny wróg biegnie za nim, przyspieszył najwidoczniej bojąc się jego zamiarów. Malfoy nie zdążył go dogonić, bo w tym momencie wpadł na jakiegoś zagubionego pierwszoroczniaka, który upadł z hukiem na podłogę. Malfoy przełknął ślinę i co było do niego bardzo niepodobne, wyciągnął do niego dłoń. Ten od razu ją przyjął i wstał z pomocą starszego od siebie chłopaka.

- Nic ci nie jest? - spytał gorączkowo, podążając wzrokiem w stronę, gdzie ostatni raz widział Pottera. Zniknął. Młody gryfon uśmiechnął się miło.

- Nie, przecież nie popchnąłeś mnie specjalnie - Potarł delikatnie łokieć, a Draco zmarszczył brwi. Trudno było uwierzyć mu w to, że chłopiec nie przejął się wcale bolesnym upadkiem

- Przepraszam - rzucił szybko ślizgon, pocierając nerwowo tył głowy - Na pewno jest okej? - Spytał dla pewności, bo chyba jeszcze nigdy nie spotkał tak miłej osoby

- Nie musisz przepraszać - uśmiechnął się chłopiec, widocznie nic sobie z tego nie robiąc - Możesz mi powiedzieć gdzie jest sala od transmutacji? - skrzywił się najwyraźniej bojąc się że nowo poznany starszy kolega go wyśmieje. Ten tylko skinął głową, Stwierdził, że później poszuka Pottera, w końcu może warto było pomóc temu chłopcu, który podobnie jak Draco na swoim pierwszym roku nauki w hogwarcie był zagubiony. Zaprowadził chłopca, a nastęnie wrócił w miejsce ich pierwszego spotkania, co trwało jakieś 10 minut. Zaczął gorączkowo myśleć, gdzie może być teraz Harry. I nagle go oświeciło. Łazienka prefektów. Przygryzł wargę pamiętając co było gdy ostatnim razem spotkał tam niczego nieświadomego Pottera, po czym szybkim krokiem skierował się w tamto miejsce. Tłumaczył sobie, że przecież idzie tylko oddać mu różdżkę, jednak w głębi duszy wiedział co go tak na prawdę ciągnie w tamtą stronę. Wypowiedział hasło i już po chwili wszedł do pomieszczenia. To, co tam zobaczył odebrało mu mowę. Zamarł, patrząc z otwartymi ustami na Pottera...

My secret Stalker | Drarry 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz